Jakubasa zapytano o kulisy marcowej awantury, o której było głośno w mediach w całym kraju. Były prezes klubu, Paweł Tomczyk miał zostać wówczas rzucony przez trenera Goncalo Feio kuwetą na dokumenty, przez co wylądował w szpitalu na zszywanie łuku brwiowego. Natomiast rzeczniczka prasowa Paulina Maciążek oskarżyła portugalskiego szkoleniowca o wulgarne, słowne ataki w jej kierunku. Więcej na temat tych wydarzeń pisaliśmy w tekstach Skandal i szarpanina po konferencji prasowej Motoru oraz Trener Motoru zaatakował prezesa klubu. Nowe fakty. W następstwie afery lubelski klub opublikował TEN komunikat, a nazajutrz zorganizował długą konferencję prasową (więcej TUTAJ). W jej trakcie główny akcjonariusz Motoru ogłosił, że pozostawił na stanowisku trenera. Natomiast przebywającego na zwolnieniu lekarskim Tomczyka zawieszono w spółce na trzy miesiące, by powołać na jego miejsce p.o. prezesa. W reakcji na tę decyzję Tomczyk złożył wypowiedzenie. W klubie doszło także do zmiany rzecznika. Następnie Komisja Dyscyplinarna PZPN wszczęła postępowanie w sprawie i postanowiła "uznać odpowiedzialność dyscyplinarną trenera Goncalo Feio i ukarać szkoleniowca karą zasadniczą - dyskwalifikacji w wymiarze 1 roku, zawieszając jej wykonanie na okres 2 lat". Portugalczyk otrzymał także karę pieniężną w wysokości 30 tysięcy złotych. Ponadto został zobowiązany do przeproszenia Tomczyka oraz Maciążek na piśmie. Kara w zawieszeniu oznacza, że w ciągu najbliższych dwóch lat każdy ewentualny następny wybryk 33-latka jest obarczony ryzykiem rocznej dyskwalifikacji.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarze Motoru awansowali do pierwszej ligi (ZDJĘCIA)
– Faktem jest, że Goncalo Feio jest bardzo emocjonalnym człowiekiem. Musimy nad tym intensywnie pracować – przyznał Jakubas. Dodał przy tym, że kuweta nie została rzucona w Tomczyka, lecz podrzucona do góry, a szkoleniowca bronią wyniki. Swoje decyzje personalne wytłumaczył tym, że "przeważył zdrowy rozsądek i interes klubu. Motor mógłby się posypać bez trenera Feio". Zdaniem głównego akcjonariusza klubu Portugalczyk zasłużył na krytykę, "ale nie można człowieka biczować przez tyle miesięcy i cały czas odgrzebywać ten sam temat".
Przy okazji miliarder wypowiedział się na temat Tomczyka, który w jego opinii "nie powinien zostać prezesem Motoru, bo nie miał żadnego doświadczenia, które przygotowywałoby go do objęcia tej roli". Przypomnijmy, że Tomczyk to były piłkarz żółto-biało-niebieskich, który 19 września ubiegłego roku dołączył do klubu jako dyrektor sportowy. W październiku objął natomiast funkcję prezesa i łączył obie role do 7 marca. – Chciałem mieć święty spokój, więc powierzyłem funkcję dyrektora sportowego i prezesa jednej osobie. Nie zrobiłbym tego drugi raz. Paweł Tomczyk nie poradził sobie z wieloma aspektami ściśle pozasportowymi, w tym, chociażby z pozyskaniem sponsorów, których praktycznie nie ma. Dodam, że Pogoń Siedlce może liczyć na pięciokrotnie większe wpływy od sponsorów niż Motor Lublin. Do tego nie był w stanie zbudować relacji z trenerem, którego sam zarekomendował – przyznał Jakubas, twierdząc przy tym, że konflikt obu panów eskalował wskutek słabej komunikacji. Ponadto "Tomczyk komunikuje się w zbyt miękki sposób. Trzeba być bardziej wyrazistym: stawiać sprawy jasno i następnie ich bronić".
CZYTAJ TAKŻE: Tak piłkarze Motoru świętowali awans (ZDJĘCIA)
Jakubas odniósł się również do innej afery opisywanej w mediach, które informowały, że w maju dwóch zawodników Motoru było sprawcami pobicia 36-latka w jednym z lubelskich nocnych klubów. – Ten 36-letni mężczyzna jest byłym piłkarzem Motoru Lublin. Rok temu uwiódł partnerkę Filipa Wójcika na dwa tygodnie przed ich ślubem. Podobno nie jest to jego jedyny przypadek. Ja go nie znam, nie przesądzam, powtarzam słowa innych. Wójcik odwołuje ślub i wesele, załamuje mu się życie prywatne i zawodowe – powiedział miliarder, zdradzając ponadto, że piłkarze jego klubu skierowali do prokuratury rejonowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a precyzując: próbie wymuszenia. Człowiek, z którym doszło do awantury w klubie, miał bowiem obrażać i straszyć Wójcika, a następnie chciał zapłaty za milczenie w kwestii bójki. – Materiał dowodowy jest zachowany, policja to wyjaśni. Prawnik, który widział nagrania z monitoringu, twierdzi, że sytuacja jest bardzo niejednoznaczna – stwierdził biznesmen, dodając, że gracze Motoru nie powinni znaleźć się na feralnej imprezie i konsekwencje wobec nich zostaną wyciągnięte.
Zapytany o sytuacje, o których w niedawnym wywiadzie na portalu sport.pl wspominał trener Martin Bielec (więcej TUTAJ), Jakubas odparł, że nawet nie wie, jak ten człowiek wygląda. Powiedział poza tym, że "ten trener pracował dwa miesiące i z tego co mi wiadomo, był obrażony na całą kadrę trenerską". Powód? Nadanie mu ksywki "Zlatan". Podobno było to związane z faktem, że Bielec większość życia spędził w Szwecji, a najbardziej znanym piłkarzem z tego kraju jest Zlatan Ibrahimović.
W długiej rozmowie Jakubas poruszył także wątek fanów Motoru. – Uważam, że społeczność kibicowska powinna być akcjonariuszem i współwłaścicielem klubu. Będę to proponował. Niech zobaczą, jaka to jest odpowiedzialność. Trzeba znowu dofinansować klub na 2 miliony złotych, więc proszę bardzo, panowie, róbcie składkę. To, co zrobił Ruch Chorzów, kiedy trzeba było spłacać długi, zebrano wielkie kwoty. To prawdziwa społeczność kibicowska – stwierdził.
Główny akcjonariusz lubelskiego klubu powiedział również, że "jest tym wszystkim zmęczony i przygnębiony". Z jednej strony z powodu ponoszonych ogromnych nakładów finansowych, ale też z uwagi na czarny PR. – Nie zainwestowałbym w piłkę nożną, gdybym posiadał dzisiejszą wiedzę i przeszedł przez te wszystkie dotychczasowe przeciwieństwa losu. I te sportowe, i te pozasportowe. Dla mnie nie jest to przygoda. Ponoszę odpowiedzialność za los kilku firm i tysięcy ludzi. Motor wśród nich jest najmniejszym bytem, a przynosi najwięcej stresu – wyznał. Z wywiadu dowiadujemy się także, że miliarder dokłada do klubu cztery miliony złotych rocznie ("Motor w tym sezonie miał budżet trzykrotnie większy niż przeciętnie inna drużyna grająca w II lidze"), a na budowę Lubelskiej Akademii Futbolu wydał już 27 milionów. – Społeczno-kibicowskie odczucie w naszym kraju jest takie: jest frajer, który ma pieniądze, więc niech finansuje klub w nieskończoność – czytamy. Mimo wszystko nic nie wskazuje na to, by Jakubas zamierzał w najbliższym czasie rezygnować ze wsparcia drużyny. – Dam szansę sobie i drużynie, żeby ten Motor stał się klubem, z którego Lublin jest dumny, a nie tylko znanym ze skandali. 71-latek obrał za swój cel, by poprawić postrzeganie klubu. – Wizerunek zepsuł się w marcu. Jedna afera, druga afera, oby już nic więcej się nie wydarzyło. Motor powinien odzyskiwać aplauz i zainteresowanie poprzez swoją grę, a nie skandale. Ubolewam na taki stan rzeczy. Cholernie mnie to gryzie. Nie ukrywam tego.
Przypomnijmy, że piłkarze żółto-biało-niebieskich awansowali w minioną niedzielę do Fortuna I ligi. Nowy sezon na zapleczu krajowej elity rozpoczną pod koniec lipca. Nie wiadomo jeszcze, kto będzie wtedy prezesem klubu. Aktualnie pełniącym obowiązki sternika jest Robert Żyśko, oddelegowany do tej funkcji z rady nadzorczej na okres trzech miesięcy. Nie ogłoszono również podpisania nowego kontraktu z trenerem Feio. Jego obecna umowa wygasa 30 czerwca.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.