reklama
reklama

Motor Lublin nie zmieni trenera, ale ma nowego p.o. prezesa

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Motor Lublin

Motor Lublin nie zmieni trenera, ale ma nowego p.o. prezesa - Zdjęcie główne

foto Motor Lublin

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Afera w Motorze Lublin dobiegła końca. Podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej Zbigniew Jakubas przyznał, że z klubu najprawdopodobniej odejdzie prezes Paweł Tomczyk, natomiast swoją funkcję nadal będzie pełnił trener Goncalo Feio. Przynajmniej do końca obecnego sezonu.
reklama

Takie rozwiązanie jest dużym zaskoczeniem. Przypomnijmy, że w niedzielny wieczór szkoleniowiec Motoru zaatakował prezesa klubu, rzucając w niego plastikową kuwetą na dokumenty. Więcej na temat tych wydarzeń pisaliśmy w tekstach Skandal i szarpanina po konferencji prasowej Motoru oraz Trener Motoru zaatakował prezesa klubu. Nowe fakty. Do wtorkowego popołudnia klub ustosunkował się do sytuacji wyłącznie TYM komunikatem.

7 marca w sali konferencyjnej Areny Lublin głos zabrał główny akcjonariusz klubu, Zbigniew Jakubas. Na początek miliarder powiedział, że pełniącym obowiązki prezesa został Robert Żyśko, który dotychczas zasiadał w radzie nadzorczej klubu, a w przeszłości pełnił funkcję dyrektorską w urzędzie miasta. Dzień wcześniej Motor poinformował w swoim oświadczeniu o tym, że Paweł Tomczyk doznał w niedzielę urazu głowy, po którym "musiał być hospitalizowany i przebywa obecnie na długotrwałym zwolnieniu lekarskim, a jego stan zdrowia nie pozwala na pełnienie obowiązków służbowych".

- To będzie emocjonalne wystąpienie - zaczął długi wywód Jakubas. Następnie przypomniał, że rozpoczął wspieranie lubelskiego klubu w 2019 roku, jeszcze formalnie nie będąc związanym Motorem. - Zespół był sześć lat w III lidze i nikomu to nie przeszkadzało. Miał wówczas jeden z najwyższych budżetów w lidze. Moje zaangażowanie jest bezprecedensowe. Nie znam drugiego wariata, który włożył w ten klub tyle środków i serca, a łącznie było to 11,8 miliona w sam Motor Lublin. Natomiast w budowę Lubelskiej Akademii Futbolu zainwestowałem do dziś 25 milionów złotych - dodał.

Następnie miliarder zaczął wyliczać, na co w ostatnim czasie wydawał pieniądze przy budowie LAF, która wciąż się przedłuża. - Absurdów tym kraju mamy mnóstwo, niezależnie od tego, kto nami rządzi. Nie mam jednak wpływu na przepisy i do dziś czekamy na niektóre kwestie - przyznał. Niedługo potem powiedział: "Wiem, że pan trener może mieć różne zdanie na temat MOSiR, ale ja mam dobre kontakty z osobami z tej spółki, z którymi do tej pory współpracowałem. Relacje międzyludzkie są dla mnie najważniejsze. Robię społeczny projekt w podzięce za to, że przez 20 lat dreptałem po ulicach Lublina i chodziłem tu na randki. Czy ktoś mi pomaga? Na pewno prezydent Krzysztof Żuk oraz marszałek Jarosław Stawiarski, choć są z różnych opcji politycznych. Ponadto MOSiR z panem Krzysztofem Komorskim.

W dalszej części konferencji Jakubas odniósł się do sytuacji związanej z zaatakowanym w niedzielę prezesem Tomczykiem. - Nie róbmy z niego persona non grata, bo może coś mu mogło nie wyjść, ale starał się zrobić wiele. Jego działania były zawsze "promotorowe", żeby sztab i drużyna miały wszystko. Stworzyliśmy razem warunki, jakich, w II lidze nie ma żaden klub, a nawet i większość pierwszoligowców. Wiecie, ilu mamy trenerów w sztabie? Jedenastu. A ilu ma KKS Kalisz? Trzech i pół. Nie grillujcie Pawła, bo na to nie zasłużył. Po tym, co się wydarzyło, jest psychicznie zdołowany. Doceńmy to, co zrobił. Starał się jak mógł, wybuchł konflikt i teraz w wyniku tej afery jesteśmy na ustach całej Polski. Zawiodła komunikacja. Mam nadzieję, że takie problemy nigdy więcej nie wystąpią - mówił.

Główny akcjonariusz klubu przyznał ponadto, że trener Feio nadal będzie sprawował swoją funkcję. - To szkoleniowiec mega kompetentny i tytan pracy. Jeszcze jak nie dowiedziałem się o aferze, to już miałem kilka ofert od różnych trenerów na telefonie. Mój mariaż z Motorem nie przyniósł mi ani sukcesu, ani satysfakcji, ale wierzę, że to się stanie. Cała sytuacja to mógł być efekt przemęczenia, ambicji i presji, bo trener pracuje po 20 godzin dziennie. Pan Feio mówił, że niektórzy klubowi przeszkadzają. Może to było zbyt uogólnione, czasami to kwestia odczucia. Ja jestem pana przyjacielem, a nie wrogiem. Wrogami nigdy nie będziemy. Umówiliśmy się, że będziemy dalej współpracowali. Na razie do końca rundy, a później, zobaczymy, co dalej. Przed zatrudnieniem Goncalo Feio powiedziałem sobie, że do trzech razy sztuka. A zatem, dokąd będzie trener, ja będę w klubie również. Trzymajcie kciuki za nas razem, bo siedzimy wszyscy na tym samym wózku - stwierdził, dodając później, że w nowej wersji umowy Portugalczyk ma zakaz wypowiadania się na tematy pozasportowe.

(Na zdjęciu - Zbigniew Jakubas)

Jakubas odniósł się także do lubelskich kibiców. - Zastanówcie się, czemu służył bojkot ćwierćfinału z Rakowem Częstochowa. Każdy ma prawo nie przychodzić na mecz, ale nie można zabraniać tego innym. Bojkot się nie do końca udał. Porównajcie sobie ceny biletów, np. w Zielonej Górze, gdzie Legia grała ostatnio w Pucharze Polski. Dzieci płaciły tam po 100 zł za wejściówkę. Jeśli klub nie będzie wspierany przez kibiców, to przestanie funkcjonować. Fani Wisły Kraków zorganizowali ponad 400 tysięcy, żeby drużyna pojechała na obóz. Sympatycy Ruchu Chorzów zebrali milion 800 tysięcy złotych, by spłacić długi. Motor nie będzie funkcjonował tylko z trybuną H, z grupą 500-600 osób, która krzyczy, że "Motor to my".

Następnie Jakubas miał pretensje o to, że drużyna i sztab nie podziękowali wszystkim kibicom za wsparcie po ostatnim gwizdku meczu z Rakowem. - Panowie z sektora H gwizdali, kiedy trybuna główna próbowała dopingować, a podobno nawet były osoby, które chodziły i uciszały śpiewających. Jak ja się przez to czuje? Jak frajer, który wkłada pieniądze, a grupa ludzi bojkotuje rozwój klubu. Byłem na stadionach całego globu i w cywilzowanym świecie nie ma czegoś takiego, że dziękuje się tylko grupce ludzi. Na zachodzie piłkarze często podchodzą do rodzin, biorą dzieci na ręce. To jest piknik, a nie element, który my mamy. To apel także do piłkarzy: jeśli chcecie uhonorować fanów po meczu, to wszystkich. Jako główny akcjonariusz mówię, że mi to się nie podoba i nie będe tego tolerował. Kibice z H jeżdżą na wyjazdy, robią fajne oprawy i mnie to cieszy. Jednak nie zbudujemy klubu, który ogląda na stadionie po 12 tysięcy ludzi, to nie zadomowimy się na wyższym poziomie. Lekceważymy tych, którzy mogą w przyszłości nas "karmić".

W bardzo długiej, łączącej i mieszającej różne wątki wypowiedzi Jakubas odniósł się także do kwestii plotek na swój temat. - Komentarze, że wszedłem do klubu, żeby zbudować spalarnie, są idiotyczne. Chcę zbudować dla miasta coś, co Lublin musi mieć. Nic nie muszę. To mój gest dla Lublina. Prezydent każdego miasta wziąłby ode mnie taką spalarnię z pocałowaniem ręki - powiedział miliarder.

Później głos zabrał Goncalo Feio. - Powiem krótko, bo ostatnio mam więcej konferencji, niż treningów. Wyrażam głębokie ubolewanie, że Motor i jego właściciel oraz kibice, piłkarze musieli zderzyć się z krytyką, jaka przetoczyła się przez ogólnopolskie media. Nie ma wytłumaczenia dla mojego zachowania, które było naganne. Przepraszam za to i podkreślam, że potępiam wszelką formę przemocy. Jako trener powinienem być wzorcem zachowania. Przepraszam, że przedstawiłem w negatywnym świetle wszystkich, którym dobro Motoru leży na sercu. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby odzyskać zaufanie. Dziękuję za drugą szansę, którą zdecydował mi się dać pan Zbigniew Jakubas - przeczytał z kartki Portugalczyk

Podczas konferencji wypowiedział się także nowy p.o. prezesa. - Apeluję, by sytuacja się załagodziła i żebyśmy się skupili na sprawach sportowych - zaczął Robert Żyśko. - Postaram się pomóc w kwestiach organizacyjnych, czy administracyjnych, bo taka jest moja rola. Musimy się skoncentrować na najbliższych, ważnych meczach. Cel, który nam wszystkim przyświeca, jest, mam nadzieję, osiągalny. Chcemy znaleźć się w strefie barażowej i walczyć o awans. Postarać się uporządkować pewne sprawy, które tego wymagają. Mam nadzieję, że od strony wizerunkowej wydarzyło się już to, co miało się wydarzyć - dodał.

Na zdjęciu Robert Żyśko(Na zdjęciu - Robert Żyśko)

Następnie dziennikarze zgromadzeni w sali usłyszeli, że nie będzie można zadawać pytań, ale ostatecznie do tego doszło. Pytania były skierowane tylko do Zbigniewa Jakubasa, który najpierw został poproszony o odpowiedź, czy czas Pawła Tomczyka w Motorze się skończył. - To była niepotrzebna wiwisekcja wydarzeń międzyludzkich na łamy medialne. Jesteśmy w kontakcie i poinformujemy państwa, co dalej z Pawłem. W zakresie tego, co zrobił, wywiązywał się bardzo dobrze. Natomiast przyznał się, że nie miał czasu na zbudowanie zaplecza sponsoringowego i marketingowego. Jeśli chodzi o konflikt z Goncalo Feio, to panowie nie usiedli do stołu. Przemęczony trener wybuchł i nie powinno to nigdy mieć miejsca. Doszło do tego, że wszyscy się tylko z nas śmieją, ale jest gdzieś racjonalność postępowania. Z trenerem Feio mieliśmy kryzys od wczoraj do dzisiaj trzy razy i już się rozstawaliśmy. Wszystko, co robimy, jest dla dobra Motoru. To mój pragmatyzm doświadczonego człowieka, który zarządzał sytuacjami kryzysowymi niejednokrotnie. Mam nadzieję, że panowie Feio i Tomczyk podadzą sobie w końcu ręce - podsumował Jakubas, tłumaczać, że z uwagi na stan zdrowia dotychczasowy prezes został zawieszony w obowiązkach na trzy miesiące.

Kolejne pytanie dotyczyło kwestii ewentualnego zawieszenia licencji trenerskiej Feio przez komisję dyscyplinarną Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Motor jako klub będzie robił wszystko, by nie było konsekwencji w tym zakresie. Zawsze będziemy bronili interesu rodziny, naszych piłkarzy i pracowników. Gdy Paweł Tomczyk wróci ze zwolnienia, to porozmawiamy z nim, żeby nie eskalował tego, do czego teoretycznie i praktycznie ma prawo. Mam nadzieję, że to się nie wydarzy, że strony ochłonął - usłyszeliśmy od Jakubasa.

Miliarder ponadto stwierdził, że dotychczasowa rzeczniczka prasowa, która oskarżała Feio o wyzywanie jej od ponad miesiąca, nie będzie pełnić dalej swojej funkcji. - Z panem trenerem nie zaistniała chemia, a w klubie jest dużo różnych funkcji. Mam do pani Pauliny szacunek, zawsze odbiera telefon i dobrze mi się z nią pracuje - powiedział. Co ciekawe, podczas całej konferencji zarówos w kierunku Pauliny Maciążek (rzeczniczka), jak i Pawła Tomczyka nie padły żadne bezpośrednie przeprosiny za ostatnie wydarzenia.

W najbliższy weekend piłkarze Motoru zmierzą się na wyjeździe z KKS 1925 Kalisz. Mecz zaplanowano w sobotnie popołudnie. Zawodnicy ucieszyli się z pozostania trenera na stanowisku. Całą drużyną zasiedli w sali konferencyjnej Areny Lublin i z uwagą słuchali kolejnych wystąpień.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama