reklama
reklama

Trener Motoru Lublin po awansie do baraży: Staliśmy się zespołem, z którym nikt nie chce grać

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Trener Motoru Lublin po awansie do baraży: Staliśmy się zespołem, z którym nikt nie chce grać - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW najbliższy czwartek piłkarze Motoru Lublin zagrają w barażowym półfinale na własnym stadionie z Górnikiem Łęczna. – Nie czuję – powiedział trener Mateusz Stolarski po wygranej z Podbeskidziem Bielsko-Biała, która przedłużyła szanse żółto-biało-niebieskich na wywalczenie miejsca w krajowej elicie.
reklama

– Chłopaki się cieszą, mając świadomość, że zakończyli sezon z bardzo dobrym wynikiem i sumą punktów, przed zespołami uznawanymi przed sezonem za znaczących faworytów, które budżetowo i pod kątem jakościowym wyglądały bardzo dobrze. Mimo to Motor jako beniaminek podjął rywalizację na dużej jakości. Dziś zajmujemy czwarte miejsce i dowozimy mecz, w którym musieliśmy to zrobić. Dokładnie rok temu straciliśmy, było podobnie w przypadku spotkania z Polonią Warszawa. Wówczas straciliśmy bramkę w 82. minucie, strzeliliśmy na 1:1 i musieliśmy liczyć na innych. A dziś Arka Gdynia musiała co najmniej zremisować, a Wisła Płock pokonać drużynę z miejsca spadkowego. My w poprzedniej kolejce dowieźliśmy temat z Resovią, a ekipa z Płocka nie. Dobrze czujemy się z wygraną i czekamy na komplet publiczności w czwartek. Gramy dalej, jeszcze nie ma wakacji – rozpoczął swoją wypowiedź podczas konferencji prasowej trener Motoru.

reklama

Pomimo wygranej, lublinianie do ostatnich sekund nie byli pewni zdobycia trzech punktów, ponieważ rywale do końca walczyli o remis i tworzyli okazje w ofensywie. Jak "zarządzanie wynikiem" ocenił szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich? – Mogło się to wymknąć spod kontroli, z czego nie jestem zadowolony. Po bramce dla Podbeskidzia wkradła się w nas niepewność. Z jednej strony drużyna chciała grać swój futbol i atakować, mając świadomość, że wygrana sprawi, że półfinał baraży zagramy u siebie. Musimy sobie z tym radzić i to nie są usprawiedliwienia. Jednak jeśli chcemy grać w Ekstraklasie, trzeba mieć z tyłu głowy, że będziemy pod presją lub pod wynikiem na styku. Inaczej się gra, jak musisz, a inaczej jak możesz. My graliśmy z przeświadczeniem, że musimy, nie ma co zrzucać odpowiedzialności, bo wiadomo, co jest w podświadomości zawodników. Chcieliśmy zrobić dwie rzeczy - dostać się z czwartego miejsca do baraży i wygrać u siebie. Co prawda, nie przegraliśmy na w domu od meczu z Miedzią Legnica, ale wiadomo, że od tamtej pory było za dużo remisów. Dowieźliśmy dwa tematy. Teraz ta seria wygląda inaczej, mając przed sobą kolejny mecz. Jeśli przejdziemy dalej, to o Arenie nie będzie się mówiło, że Motor na niej nie wygrywa, tylko, że to twierdza. Mam nadzieję, że to zrobimy w czwartek – stwierdził Stolarski.

reklama

Po raz pierwszy od października ubiegłego roku w wyjściowej jedenastce Motoru znalazł się nominalny kapitan zespołu, Rafał Król. Czy to wynikało z faktu, że trener chciał postawić na najbardziej doświadczonych? – Nie, po prostu wynikało to z faktu, że Rafał jest w coraz lepszej dyspozycji. Choroba uniemożliwiła mu grę w wyjściowej jedenastce w poprzedniej kolejce w Rzeszowie. Dobrze prezentował się tam Kamil Wojtkowski, natomiast przeciwko Podbeskidziu pauzował za kartki. Szansę dostał Rafał, strzelił bramkę i miał swój udział w wielu akcjach, szczególnie w pierwszej połowie, przez co zagrał dobre spotkanie. Teraz on "wypada" za kartki, więc kolej na następnych. Tak się robi wynik i duże rzeczy. Już rok temu Michał Żebrakowski i Dawid Kasprzyk, którzy grali mniej podczas sezonu, w barażach strzelili ważne bramki. Budujemy to dalej i nie dbamy tylko o zawodników wyjściowej jedenastki, tylko o całość grupy. Trzeba dać zawodnikowi wszystko, gdy ma trudniejszy moment, by gdy nadejdzie jego pięć minut, on był gotowy. Rafał nie dostał tego za darmo, za nazwisko, czy dlatego, że jest tu długo i stał się klubową legendą. Otrzymał szansę w nagrodę za formę sportową, na którą sam zapracował. Jestem bardzo zadowolony z tego, że był sobą i się nie poddał. Cały czas miał z tyłu głowy dobro drużyny, jak prawdziwy kapitan. I mimo braku powołań do kadry meczowej dalej pracował tak samo, przychodził na treningi wyrównawcze, dalej wkładał w to serce. W blokach startowych są kolejni gracze, którzy postępują tak samo. Mam nadzieję, że jeśli dostaną szansę, to zrobią, co dla nich należy – przyznał szkoleniowiec.

reklama

W półfinale baraży Motor zmierzy się na Arenie Lublin z Górnikiem Łęczna. Mecz zaplanowano w czwartek, 30 maja o godzinie 17:30. Czy biorąc pod uwagę, że w obecnym sezonie żółto-biało-niebiescy najpierw przegrali z zielono-czarnymi 0:1 (SZCZEGÓŁY), a potem zremisowali 1:1, to można określić łęcznian jako najtrudniejszego możliwego rywala? – A jest jakiś łatwy przeciwnik w barażach? To jest jeden mecz, w którym może się wydarzyć bardzo dużo rzeczy. Z jednej strony chcesz być sobą i grać to, co trenujesz. Z drugiej strony to jest obciążenie tylko jednego meczu, łącznie około 100 minut gry plus czasem dogrywki. Trzeba to dobrze rozplanować, ale mamy doświadczenie. To są moje trzecie baraże w karierze i trzecie z rzędu baraże Motoru. Lubimy się w to bawić i dobrze się czujemy w systemie, w którym są emocje. Zapytałem drużynę, czy mogą normalnie awansować, bez karnych lub sytuacji dla przeciwnika w ostatniej minucie. Staliśmy się zespołem, z którym nikt nie chce grać. I to jest dla nas najważniejsze. Uwierzcie mi, że nas szanują i patrzą na nas jako mocnego przeciwnika, dlatego, że jesteśmy fantastyczną drużyną. Możesz mieć w zespole gwiazdy i zawodników o dużej jakości, ale jeśli nie masz zespołu, na dystansie nie masz nic. Bardzo szanujemy Górnika Łęczna oraz pozostałych uczestników baraży, ale wiemy o tym, że respekt jest też w drugą stronę. Będziemy się starali w czwartek być bardzo niewygodni – zapewnił 31-latek.

Poprzednie derby Motoru z Górnikiem obejrzało z trybun. Jak zdaniem trenera Stolarskiego ta otoczka może wpłynąć na boiskowe wydarzenia? – Po to zaczynasz od małego, trenujesz i masz marzenia, żeby grać takie mecze. W tym celu piłkarze i trenerzy poświęcają swoje życie prywatne i rodziny, zabierając je w różne miejsca Polski w kolejnych klubach. Super, że to będzie derbowa rywalizacja, komplet kibiców gości, wypełniona Arena, święto futbolu. Najważniejsze w tym wszystkim jest chyba to, że czeka nas fantastyczny mecz. Mam nadzieję, że na boisku, ale też na trybunach – powiedział.

Przeciwko Podbeskidziu na murawie zabrakło Arkadiusza Najemskiego, który w poprzedniej kolejce zdobył jedną z bramek w meczu z Resovią. Czym była spowodowana ta absencja? – "Najmy" zabrakło ze względu na uraz. Mieliśmy świadomość, że dysponujemy innymi stoperami, którzy są w pełni gotowi do gry. Nie chciałem narażać zespołu na to, że ktoś nie jest gotowy na sto procent. Mogło to mieć wpływ na pojedynki lub inne tego typu sytuacje. Dlatego zdecydowałem, że pozostanie poza kadrą i będzie dochodził do siebie – zakończył Stolarski.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama