Ukraińskie zespoły nie rozgrywają meczów międzynarodowych na własnych stadionach z powodu trwających za naszą wschodnią granicą działań wojennych. Z tego względu w 2022 roku Dynamo występowało w eliminacjach Ligi Mistrzów na stadionie ŁKS-u Łódź, zaś w fazie grupowej Ligi na Europy na obiekcie Cracovii. Rok temu kijowanie wynajęli natomiast na kwalifikacje Ligi Konferencji Europy stadion w Bukareszcie. Tym razem zdecydowali się na Arenę Lublin. I niewątpliwie będą mieć z konfrontacji przy ulicy Stadionowej dobre wspomnienia.
Dynamo jest aktualnym wicemistrzem swojego kraju. Wcześniej aż 16 razy sięgało po złoty medal ligowych rozgrywek. Zespół ze stolicy Ukrainy to uznana w świecie marka, o czym świadczy również obecność sześciu piłkarzy tego klubu na Euro 2024 w kadrze prowadzonej przez Serhija Rebrowa. Jakość kijowskiej drużyny była widoczna na lubelskiej murawie. Tempo gry, dokładność podań, precyzja strzałów, pomysł na wykończenie akcji, spokój w boiskowych poczynaniach - to wszystko mogło u biało-niebieskich imponować.
CZYTAJ TAKŻE: Kibice na meczu Motor - Raków (ZDJĘCIA)
Nominalni gospodarze od początku spotkania mieli przewagę i prezentowali wyższą kulturę gry od rywali. Już w 4. minucie mogli otworzyć wynik, ale najpierw dobrą interwencją wykazał się stojący między słupkami serbskiego klubu Aleksandar Jovanović, a efektowna dobitka Andrija Jarmołenki poszybowała nad poprzeczką. Ten sam zawodnik mógł wpisać się na listę strzelców w 18. minucie, ale tym razem również zabrakło mu precyzyjnego wykończenia.
Dość nieoczekiwanie niedługo potem przed znakomitą szansą na objęcie prowadzenia stanęli zawodnicy ekipy z Belgradu. Faulowany w polu karnym był Aldo Kalulu i sędzia po analizie VAR wskazał na "wapno". Z jedenastu metrów nie pomylił się Saldanha i Partizan otworzył wynik.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy koszykarz w lubelskim klubie
Kijowanie nie podłamali się straconą bramką, tylko usilnie dążyli do wyrównania. Końcówka pierwszej połowy była w ich wykonaniu fantastyczna. Najpierw na 1:1 po bardzo ładnym uderzeniu trafił Mykoła Szaparenko, którego w czerwcu można było oglądać na mistrzostwach Europy.
180 sekund później drugiego gola dla napierającego Dynama zdobył inny z reprezentantów Ukrainy, Wołodymyr Brażko. Rezultat do przerwy ustalił natomiast Ołeksandr Karawajew. Podopieczni trenera Ołeksandra Szowkowskiego prowadzili w pełni zasłużenie, a pierwsze dwie bramki dla biało-niebieskich padły po strzałach przedniej urody.
CZYTAJ TAKŻE: Siatkarze rozpoczęli przygotowania w niepełnym składzie
10 minut po zmianie stron, po pięknym, indywidualnym rajdzie na uderzenie ze skraju pola karnego zdecydował się Władysław Kabajew. 28-letni piłkarz posłał futbolówkę między słupkiem a bezradnym bramkarzem rywali i było 4:1.
To nie był koniec strzelania na Arenie Lublin. Goście zmniejszyli straty za sprawą drugiego gola Saldanhy, ale tylko na nieco ponad kwadrans. Po stałym fragmencie gry piąte trafienie dla biało-niebieskich zanotował Denys Popow. Natomiast w czasie doliczonym do drugiej połowy za sprawą koronkowej akcji Dynama piłkę do siatki wpakował wprowadzony z ławki Ołeksandr Pichalonok. Nokaut stał się faktem.
Pomimo niemalże zerowej promocji wtorkowe spotkanie zgromadziło na trybunach Areny Lublin 4712 widzów. To o ponad dwa tysiące więcej niż na czterech zeszłorocznych meczach Zorii Ługańsk, która rywalizowała na lubelskim stadionie w kwalifikacjach Ligi Europy oraz w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy (SZCZEGÓŁY).
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarki ręczne poznały terminarz. "Mierzymy wysoko"
W związku z konfrontacją drużyn z Kijowa i Belgradu nie zabrakło wątków pozasportowych. Serbia jest bowiem krajem prorosyjskim, o czym wspomniał na przedmeczowej konferencji prasowej Ołeksandr Szowkowski. – Dobrze wiecie, że nasz kraj już od trzech lat znajduje się w stanie wojny. Każdego dnia pragnący pokoju mieszkańcy Ukrainy, a przede wszystkim dzieci, giną od rosyjskich bomb i rakiet. Byliśmy zniesmaczeni wyjazdem Partizana na "tournee" do Moskwy, gdzie zagrali kilka spotkań z miejscowymi klubami, okazując solidarność z tymi, którzy prowadzą przeciwko nam wojnę – przyznał trener Dynama. Jego podopieczni wyszli na murawę z flagami kraju na plecach, a kibice podczas spotkania wyrażali wsparcie wobec ukraińskich sił zbrojnych, a także śpiewali "kto nie skacze, ten moskalem". Nie brakowało również wyzwisk pod adresem Rosji i jej prezydenta, Władimira Putina. Na koniec odśpiewano hymn narodowy. Zorganizowanej grupy fanów Partizana zabrakło na trybunach z powodu kary nałożonej na nich przez UEFA.
Kijowska drużyna pojedzie do stolicy Serbii z czterobramkową zaliczką. Druga konfrontacja odbędzie się 31 lipca w Belgradzie. Zwycięzca dwumeczu zmierzy się w następnej rundzie ze szkockim Glasgow Rangers.
Dynamo Kijów - Partizan Belgrad 6:2 (3:1)
Bramki: Szaparenko 40, Brażko 43, Karawajew 45+, Kabajew 55, Popov 83, Pichalonok 90+ - Saldanha 22, 66
Dynamo: Buszczan – Karawajew (46 Malysz), Diachuk, Popow, Wiwczarenko, Bujalski (46 Pichalonok), Brażko (86 Andrijewski), Szaparenko (86 Lonwijk), Jarmołenko (69 Wołoszyn), Wanat, Kabajew
Partizan: Jovanović – De Medina (60 Filipovic), Marković, Mujakić, Antić, Arriaga, Young-jun (46 Scekic), Zahid (60 Natcho), Severina (60 Ibrahim), Saldanha, Kalulu (77 Trifunovic)
Żółte kartki: Brażko - Saldanha, De Medina, Arriaga
Sędziował: Christian Dingert (Niemcy)
Widzów: 4712
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.