Niania z dzieckiem
Chodzi o tragiczne w skutkach zdarzenie z 15 lutego ub.r. Jak później ustalili śledczy, przechodzącą przez przejście dla pieszych na ul. Szeligowskiego w Lublinie młodą kobietę z wózkiem, w którym znajdowało się 2-letnie dziecko, potrąciło cofające auto dostawcze. Dziecku nie stało się nic poważnego, ale kobieta - opiekunka dziecka - trafiła w stanie ciężkim do szpitala. Niedługo później zmarła w wyniku odniesionych obrażeń.
"Nie zgadzały mi się jej obrażenia"
Medycy, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, otrzymali fałszywą informację - kobieta miała po prostu upaść podczas przechodzenia przez jezdnię. Tymczasem chwilę po zdarzeniu na miejscu pojawił się ojciec dziecka. To znany lekarz.
"Na wstecznym zmiótł z przejścia mojego syna z opiekunką. Ruszył jak byli w połowie przejścia, jak wchodzili stał" - napisał dzień po zdarzeniu w mediach społecznościowych. "Sprawca powiedział, że to było omdlenie, on był świadkiem i z takim podejrzeniem zabrał ją ZRM (zespół ratownictwa medycznego - przyp. red.). Nie zgadzały mi się jej obrażenia z teorią upadnięcia na chodnik ani stan wózka. Więc sprawdziłem monitoring i wezwałem policję 2h po wypadku" - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Lublin: Śmiertelnie potrącił kobietę na deptaku. Błyskawiczny proces kierowcy dostawczaka
Kilka dni po wypadku rzecznik lubelskiej policji przyznał w rozmowie z mediami, że wieczorem 15 lutego na komendę zgłosili się kierowca i jego pasażer, twierdząc, że byli świadkami zdarzenia, podczas którego kobieta upadła na jezdni. Wyjaśniali, że chcą zostawić swoje dane kontaktowe, na wszelki wypadek. Pomimo tych tłumaczeń, policjanci szybko doszli do wniosku, że kobieta mogła jednak zostać potrącona.
Projurator: Potrącił i zbiegł
Grzegorz M. usłyszał zarzut spowodowania wypadku komunikacyjnego, którego następstwem była śmierć pokrzywdzonej.
- Nieumyślnie spowodował wypadek komunikacyjny w ten sposób, że w trakcie wykonywania manewru cofania nie zachował szczególnej ostrożności, zastosował nieprawidłową technikę jazdy, czym doprowadził do potrącenia, a następnie upadku i uderzenia o twarde podłoże pokrzywdzonej, która to przejście pokonywała w sposób prawidłowy. Pokrzywdzona doznała obrażeń ośrodkowego układu nerwowego, które skutkowały jej zgonem - wskazuje prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Prokurator przyjął, że mężczyzna zbiegł z miejsca zdarzenia.
CZYTAJ TAKŻE: Lublin: Więzienie za szpiegowanie dla Rosji. Większość z oskarżonych to Ukraińcy [ZDJĘCIA]
- Oskarżony w trakcie postępowania nie przyznawał się do zarzuconego mu czynu. Twierdził, że w ogóle nie doszło do uderzenia pokrzywdzonej. Natomiast wszystkie dowody, które prokurator przeprowadził i opinie, które wywołał, wskazują na to, że doszło do potrącenia - dodaje prokurator Agnieszka Kępka.
Sąd nie zgodził się na areszt
Mężczyzna nie trafił do aresztu, choć o taki środek zapobiegawczy wnosiła prokuratura. Sąd nie przychylił się bowiem do jej wniosku oraz zażalenia.
CZYTAJ TAKŻE: Lublin: Szybki proces i więzienie za atak na ratownika medycznego. Próbował dźgnąć nożem w brzuch
31-latkowi grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód w Lublinie. Terminu rozprawy jeszcze nie ustalono.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.