Do startu żużlowych rozgrywek pozostają jeszcze ponad dwa miesiące, tym samym w środowisku żużlowym pojawia się wiele tematów zastępczych. Jednym z nich jest osoba Roberta Lamberta, który w ostatnim czasie nieprzerwanie zalicza się do czołówki PGE Ekstraligi oraz Speedway Grand Prix. Żużlowiec, który na szersze wody wypłynął w barwach Orlen Oil Motoru został zapytany o potencjalny powrót do ekipy mistrzów Polski.
"Tak naprawdę w przyszłości mogę reprezentować każdy klub. Obecnie bardzo się cieszę, że w najbliższej przyszłości, a może nawet w dalszej perspektywie, będę jeździł w Toruniu. Jeśli między mną a klubem nie dojdzie do jakiegoś konfliktu, to nie będę widział powodów, do tego, żebym miał odejść. Jeśli tylko będziemy w stanie dojść do porozumienia odnośnie współpracy, a ostatnio nie było z tym problemów, bo dogadaliśmy się błyskawicznie, to nic nie będę zmienił" - powiedział w programie Home Track, zapytany przez Mateusza Kędzierskiego brytyjski gwiazdor.
W dalszej wypowiedzi "Lambo" nie omieszkał jednak mówić o tym, jak mógłbym wyglądać skład "żółto-biało-niebieskich", jeśli by do niego dołączył. - "Być może kiedyś znów będę w Lublinie, ale obecnie ten zespół składa się ze zbyt wielu świetnych zawodników. W takiej sytuacji zawsze pojawia się walka o palmę pierwszeństwa. Jeśli skład Motoru pozostałby bez zmian, a ja dołączyłbym do tej ekipy w 2027 r. i jeździł razem z Bartoszem Zmarzlikiem, Fredrikien Lindgrenem i Jackiem Holderem, to na pewno walczylibyśmy o pozycję lidera. Odrobina rywalizacji się przydaje, ale zażarta walka już nie, bo nie sprzyja drużynie." - dodaje Lambert.
O ile ciężko w ogóle wyobrazić sobie obecnego lidera Apatora w innych barwach, tak tymbardziej niemożliwym jest, by reprezentował "Koziołki" wraz z wymienioną trójką, zwłaszcza że Jakub Kępa, prezes Motoru, niejednokrotnie podkreślał już jak ceni swoich obecnych żużlowców. Ponadto za dwa lata, szczególnie Fredrik Lindgren będzie w wieku 41-lat już prawdziwym weteranem żużlowych torów, a ciężko także przewidywać jaką rolę będą wtedy odgrywać Mateusz Cierniak i Dominik Kubera, a tym samym czy taka zmiana byłaby w ogóle Motorowi potrzebna.
Mimo pochwał, zawodnik wspomina też, że nie wszystko w Lublinie było idealne. - Czuję sentyment do tego klubu. Nie podobało mi się jednak, jak potraktowano mnie podczas mojego ostatniego sezonu w Lublinie. Jeżdżenie z pozycji 8/16 było dla mnie bardzo wymagające. Dla klubu, dla menedżera prowadzącego zespół, też nie była to łatwa sprawa, ale powinni byli dostrzec we mnie potencjał i dać mi szansę, zamiast wrzucać mnie tylko do biegów wtedy, kiedy tego potrzebowali. Oczywiście działali dla dobra drużyny, ale dla mnie to było bardzo niekorzystne. Myślę, że teraz działacze Motoru żałują, że mnie nie zatrzymali - podsumowuje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.