reklama
reklama

LUK Lublin czeka rewolucja w składzie

Opublikowano:
Autor:

LUK Lublin czeka rewolucja w składzie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportZespół lubelskich siatkarzy zakończył w tym tygodniu zmagania w sezonie 2022/23. Następne rozgrywki ruszą jesienią. Żółto-czarni mają przystąpić do nich po wielu zmianach kadrowych.
reklama

W miniony poniedziałek LUK Lublin przegrał na własnym parkiecie ze Ślepskim Malow Suwałki na pożegnanie z rozgrywkami. – Zagraliśmy ostatni mecz w takim składzie – mówi trener Maciej Kołodziejczyk – Wiadomo, że rynek transferowy nie śpi i w zespołach dochodzi do zmian. Nie inaczej będzie w naszej drużynie. Myślę, że skład będzie zbudowany podobnie, jak w zakończonym sezonie. Mamy walczyć w każdym meczu o jak najlepszy wynik – dodaje szkoleniowiec, który ma pozostać w sztabie na następny sezon. Niewykluczone jednak, że powróci do roli asystenta, którą pełnił, gdy zespół był prowadzony przez trenera Dariusza Daszkiewcza. Z nieoficjalnych informacji wynika, że nowym opiekunem lubelskich siatkarzy zostanie Michał Mieszko Gogol, obecnie prowadzący reprezentację Łotwy, a w przeszłości, m.in. PGE Skrę Bełchatów i Stocznię Szczecin.

reklama

Dziesiąta pozycja na koniec sezonu 2022/23 oznacza dla LUK-u progres o jedną lokatę w stosunku do poprzednich rozgrywek. W lubelskim klubie taki rezultat przyjęto bez hurraoptymizmu, bowiem przed startem kampanii zarówno działacze, jak i zawodnicy mówili o tym, że celują w awans do fazy play-off. – Zabrakło nam jednego punktu w tabeli, by znaleźć się w najlepszej ósemce, więc dało się odczuć z tego powodu rozczarowanie w zespole. Sport uczy jednak pokory i trzeba było się zmierzyć z tą sytuacją. Finalnie zakończyliśmy rozgrywki na dziesiątym miejscu i jest to kroczek do przodu względem zeszłego sezonu. Trzeba też brać pod uwagę, że w poprzedniej kampanii PlusLigi rywalizowało 14 drużyn, a w obecnej 16. Może nie jest to wynik bardzo dobry, ale czwórka w skali szkolnej nam się należy – ocenia Kołodziejczyk.

reklama

Pomimo porażki w dwumeczu o dziewiąte miejsce, sezon można uważać za udany. Poszliśmy do przodu organizacyjnie, ale również sportowo – twierdzi Maciej Krzaczek, wiceprezes lubelskiego klubu. – Co nas czeka w najbliższym czasie? Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Nie mogę jeszcze oficjalnie o wszystkim mówić, będziemy powoli odkrywać karty w naszych klubowych mediach. Na pewno chcemy w przyszłym roku cieszyć się w Lublinie play-offami. Naszym celem jest posiadanie głębszej ławki oraz silniejszej pierwszej szóstki i wydaje się, że tak będzie, aczkolwiek kilka niewiadomych jeszcze zostało. Chcemy to jak najszybciej dopiąć.

reklama

Nie wszyscy kibice zdają sobie sprawę, że działacze muszą wykonywać ruchy kadrowe na kolejny sezon z bardzo dużym wyprzedzeniem. – Rynek reguluje wszystkie terminy. Niektóre kluby PlusLigi zaczynają budowę składu już w październiku. My oczywiście czekaliśmy na swoją kolej, gdyż nie będziemy się licytować z najbogatszymi, bo do takiego grona nie należymy. Na poważnie siada się do rozmów w grudniu i styczniu – wyjawia Krzaczek.

Wiceprezes LUK Lublin przyznaje ponadto, że rozwój klubu na wielu płaszczyznach jest widoczny i ułatwia różnego rodzaju negocjacje. – Jako początkowo nikomu nieznana organizacja, budujemy swój wizerunek i kreujemy wiarygodność. Zarówno w regionie, jak i w całym kraju. To pomaga w rozmowach ze sponsorami. Ich liczba regularnie się zwiększa, co na pewno też przekłada się na możliwości finansowe – mówi.

W kuluarach słyszy się, że w następnych rozgrywkach możemy nie zobaczyć w składzie żółto-czarnych aż dziewięciu z czternastu siatkarzy występujących w drużynie podczas zakończonej kampanii. Czynnikami mającym znaczenie w rozmowach z zawodnikami są cele i ambicje sportowe, finanse, ale też warunki do rozwoju i uprawiania sportu. Dużym atutem lubelskiego klubu jest ogromnie zainteresowanie kibiców. – W kolejnym sezonie z rzędu zanotowaliśmy drugą frekwencję w PlusLidze. Myślę, że jeśli jeszcze pójdziemy sportowo do przodu, to osób na trybunach będzie więcej. Widzimy, że w meczach z topowymi rywalami hala Globus jest praktycznie pełna. Mamy stałą rzeszę sympatyków, która nas wspiera, niezależnie od dnia tygodnia, czy godziny rozpoczęcia spotkania – opisuje Krzaczek. Jego słowa mają potwierdzenie w liczbach. Podczas 15 ligowych starć w Lublinie "Globus" odwiedziło łącznie 38 351 widzów, co daje średnią 2557 na mecz. W PlusLidze więcej osób oglądało z trybun tylko spotkania Trefla Gdańsk.

W samych superlatywach o fanach żółto-czarnych wypowiadają się również zawodnicy. – Kibice w tym sezonie spisali się na medal, a my jako drużyna mieliśmy różne momenty. Były wzloty i upadki – uważa Wojciech Włodarczyk, który pełnił funkcję kapitana LUK Lublin. – Początkowo na naszą dyspozycję miały wpływ kontuzje. Byliśmy jednak zespołem doświadczonych zawodników, więc to była kwestia czasu, aż wszystko zacznie dobrze funkcjonować. Chyba trochę zbyt optymistycznie podeszliśmy do początku sezonu po sparingach, które bardzo napawały optymizmem. Brakowało nam świadomości tego, że musimy wszystko sami wyszarpać, a nikt nie odda nam punktów. Czujemy niedosyt, że nie dostaliśmy się do play-offów, ale myślę, że dostarczyliśmy naszym sympatykom wielu niesamowitych emocji, wygrywając, chociażby z finalistą Ligi Mistrzów. To pokazuje, że byliśmy w stanie grać świetną siatkówkę, tylko brakowało nam regularności. Rozłożyłbym sezon na dwa etapy: grania co trzy dni, gdy byliśmy w rytmie ostrej rywalizacji i mieliśmy największe serie wygranych oraz meczów co tydzień, kiedy zaczęły się gorsze występy. Wtedy byliśmy bardziej zmęczeni, niż w okresie, gdy graliśmy częściej, zaczęliśmy się rozdrabniać i nasz głód przepadał. Było za dużo spokoju i każdy z nas ma nauczkę, bo to nie jest liga dla spokojnych drużyn, ale dla zespołów, które są z tygodnia na tydzień coraz bardziej głodne gry. A ten głód należy w określony sposób pielęgnować i go uruchamiać. Generalnie myślę, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty dla lubelskiej siatkówki. Bez względu na to, które miejsca w tabeli zajmowaliśmy, to zaraziliśmy tą dyscypliną Lubelszczyznę. Frekwencja w ostatnim sezonie miała dla nas ogromne znaczenie. Jestem najbardziej dumny z faktu, że tworzyliśmy takie widowiska, że z każdym kolejnym meczem coraz więcej kibiców chciało nas oglądać – tłumaczy 32-letni przyjmujący. Doświadczony zawodnik nie chce zdradzać, gdzie będzie występować w kolejnym sezonie, ale w środowisku słyszy się o jego angażu w Stali Nysa.

Z klubem z Lublina pożegnał się już Dustin Watten. Amerykański libero opuszcza PlusLigę po sześciu latach. Ostatnie dwa sezony spędził w LUK. – Jestem niezmiernie wdzięczny, że mogłem występować i mieszkać w Polsce. Odchodzę spełniony. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby podziękować za niesamowitą szansę, jaką była gra w tak fantastycznej lidze i kraju – napisał na Twitterze.

Dalszą przyszłość pozostałych zawodników poznamy w najbliższym czasie. Najprawdopodobniej z obecnego składu w drużynie pozostanie tylko pięciu siatkarzy. Chodzi o duet środkowych, czyli Damiana Hudzika i Jana Nowakowskiego, rozgrywającego Marcina Komendę, atakującego Mateusza Malinowskiego oraz przyjmującego Jakuba Wachnika.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama