reklama
reklama

Bezdomny skopany po głowie, z pękniętą wątrobą i połamanymi żebrami. Tragiczna kłótnia o alkohol

Opublikowano:
Autor:

Bezdomny skopany po głowie, z pękniętą wątrobą i połamanymi żebrami. Tragiczna kłótnia o alkohol - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z LublinaDo zdarzenia doszło niedaleko ścisłego centrum miasta. Poszło o alkohol. 46-letni Andrzej U. miał rzucić się w furiackim ataku na swojego znajomego, by na koniec skakać nogami po klatce piersiowej pokrzywdzonego. Ofiara zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia w tej sprawie.
reklama

Szef wyczuł alkohol

Był 28 maja br., gdy Andrzej U. przyszedł do pracy w jednej z lubelskich firm zajmującej się zagospodarowaniem odpadów. Jego zadaniem było utrzymanie porządku na placu na terenie przedsiębiorstwa.

Jak wynika z ustaleń śledczych, tego dnia 46-latek nie napracował się zbyt długo, bo jego pracodawca wyczuł od niego woń alkoholu i stwierdził, że mężczyzna jest pod jego wpływem. W efekcie kazał mu opuścić teren firmy.

Kopał po głowie, skakał po klatce

Następnie Andrzej U. udał się na ul. 1 Maja, gdzie spotkał trójkę znajomych, w tym Eugeniusza Z. Wszyscy, jak później potwierdzili policjanci, byli osobami bezdomnymi. Grupa kupiła w pobliskim sklepie alkohol i udała się w okolice Al. Zygmuntowskich, by tam - w zaroślach przy jednym z parkingów - spożyć zakupione trunki.

To właśnie wtedy miało dojść do sprzeczki między Andrzejem U., a 67-letnim Eugeniuszem Z. Zdaniem śledczych 46-latek rzucił się na znajomego z pięściami, bijąc go po twarzy. Gdy pokrzywdzony upadł, Andrzej U. miał skopać go po głowie i tułowiu, a na koniec skakać po klatce piersiowej mężczyzny. Ten stracił przytomność i nie dawał oznak życia.

Według prokuratury dwójka pozostałych uczestników zdarzenia próbowała powstrzymać napastnika, ale ten nic sobie z tego nie zrobił. Do tego miał skierować wobec nich groźbę pozbawienia życia.

Śmiertelne obrażenia

Andrzej U. w końcu oddalił się z miejsca zdarzenia. Znajomi Eugeniusza Z. poprosili przechodzącą niedaleko kobietę, by zadzwoniła po pomoc. Jak się później okazało, na uratowanie pokrzywdzonego było już za późno. Eugeniusz Z. miał liczne obrażenia, m.in. odmę jamy opłucnej, pękniętą wątrobę, połamane żebra. W ich wyniku 67-letni mężczyzna zmarł - tak orzekli biegli medycyny sądowej.

Nie przyznał się

Kiedy na miejsce zdarzenia przyjechała policja, zjawił się tam też Andrzej U., który został zatrzymany przez mundurowych. Był agresywny wobec stróżów prawa. Po wytrzeźwieniu 46-latek nie przyznał się do popełnienia zabójstwa - taki zarzut mu postawiono.

Wyjaśnił, że powodem kłótni był alkohol. Przekonywał policjantów, że Eugeniusz Z. wyjął nóż i zranił go w ramię. "W wyniku awantury uderzył go może za mocno, nie skakał po nim" - tak tłumaczył się śledczym, jak napisano w akcie oskarżenia.

"Jest porywczy oraz impulsywny"

Andrzeja U. zbadali biegli. Uznali, że mężczyzna jest poczytalny. Jednocześnie stwierdzili m.in., że 46-latek lekceważy potrzeby innych osób, traktuje je w sposób instrumentalny, ma skłonności manipulacyjne, jest porywczy oraz impulsywny.

W przeszłości Andrzej U. był wielokrotnie karany, m.in. za rozbój, za co siedział w więzieniu ponad cztery lata. Przed zdarzeniem 46-latek nie miał stałego miejsca zamieszkania, utrzymywał się z pracy dorywczej. Za zabójstwo grozi mu od ośmiu lat pozbawienia wolności do nawet dożywocia.

Akt oskarżenia trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie. Terminu rozpoczęcia procesu jeszcze nie wyznaczono.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama