MOSiR stracił mioliony, miasto go ratuje
Z początkiem pandemii koronawirusa jednymi z wielu niemal natychmiast zamkniętych, lubelskich instytucji były obiekty zarządzane przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji "Bystrzyca", które zamknięto 12 marca. Wśród nich były: Aqua Lublin, Arena Lublin, Hala Globus, Słoneczny Wrotków, baseny przy ul. Łabędziej. Wiosną, już po likwidacji części rządowych obostrzeń, obiekty otwarto, ale w rygorze sanitarnym i ograniczeniami co do liczby klientów. Przez zamknięcie i obecne ograniczenia, firma policzyła, że traci miliony złotych, a i tak jest już najmniej dochodową spółką w mieście. W pierwszym półroczu 2020 roku ubytek dochodów MOSiR to 5,8 mln zł. Z kolei - dla porównania - w 2017 roku było to 4,5 mln zł, w 2018 roku 5,4 mln zł, a w 2019 roku 8,4 mln zł.
Dlatego miasto przeznaczy 2 mln zł, żeby ratować firmę, na co zgodę dali radni na ostatniej sesji rady miasta (3 września). Władze Lublina zaznaczły, że nie można doprowadzić do utraty płynności finansowej przez spółkę, a radni np. Piotr Breś (Prawo i Sprawiedliwość) dopytywali, czy trzeba będzie jeszcze dokładać do spółki w takim razie i jesli tak to ile.
Spółka straciła przychody z biletów i wynajmowania obiektów
Na sesji był wiceprezes MOSiR i opowiedział, jaka jest sytuacja.
- Na chwilę obecną, po aktualizacji planu finansowego, możemy powiedzieć, że na przestrzeni roku to są straty w wysokości 9,3 mln zł. One wynikają z utraty przychodów z biletów, z tytułu ulg, z którymi wyszliśmy do naszych najemców, kontrahentów, współpracowników, którym chcieliśmy udzielić wsparcia tak, jak to uczyniły władze miasta - mówił Krzysztof Komorski, wiceprezes MOSiR "Bystrzyca".
Komorski dodawał, że firma straciła też ponad milion złotych z samymch wpływów z udostępniania na mecze i treningi swoich obiektów. W związku z tym ciężko było zaplanować pracę ośrodka nawet z miesiąca na miesiąc. Z drugiej strony w trakcie zamknięcia wykonano kilka inwestycji np. budowę stacji zmiękczania wody i modernizację wentylacji w Aqua Lublin. Dzieki temu po wiosennym otwarciu nie trzeba było zarządząć przerwy technicznej i obuekty są czynne i zmodernizowane bez niej.
Firma oszczędza i szuka wsparcia gdzie się da
Komorski zapewniał jednocześnie, że MOSiR planuje oszczędzać. Przykładowo zaangażowano pracowników MOSiR-u do sprzątania i ochrony, tym samym reyzgnując z zewnętrznych firm. W ten sposób w skali roku udało zaoszczędzić się ok 7 mln zł. Poza tym wiceperzes przypomniał, że spółka dostała też 1 mln zł z Miejskiego Urzędu Pracy i 1,5 mln zł z Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Na tyle na ile mogliśmy sobie w tych ciężkich warunkach poradzić, to mam wrażenie, że chyba w jakiejś części udało się to. Udało się także odzyskać 600 tys. zł z tytułu gwarancji - wymieniał Komorski.
Za ponad miesiąc będzie wiadomo ile jeszcze potrzeba
Możliwe, że na przełomie paździenika i listopada spółka znowu poprosi miasto o pomoc finansową, bo wtedy będzie już wiadomo ile jeszcze potrzeba.
- Wtedy będziemy wiedzieli, jakie są faktyczne skutki podtrzymania obostrzeń na naszych obiektach, a przede wszystkim jak będzie wyglądała druga fala zachorowań, o ile będzie. Z tego będzie wynikała frekwencja na naszych obiektach. Już teraz mogę powiedzieć, że jeżeli na obiekty rekreacyjne możemy wpuścić maksymaknie 75 proc. osób, a nie 100 proc. jak wcześniej, to już są straty, ale nie jestem w stanie dokładnie powiedzieć jakie. Prawodpodobnie będziemy potrzebowali środków fiannsowych od miasta - podsumowywał wiceprezes Komorski.