Na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem media obiegła informacja, że Mateusz Stolarski walczy w tym spotkaniu o posadę. Tak twierdził Przemysław Michalak z portalu weszlo.com. – Najmłodszy trener w Ekstraklasie musi w dwóch najbliższych meczach - u siebie z GKS-em Katowice i Widzewem Łódź - wyraźnie zasygnalizować, że zespół zaczyna iść w dobrą stronę. A gdyby doszło do jakiejś boiskowej tragedii w piątkowy wieczór z GieKSą, może nawet nie dostać szansy na rehabilitację za tydzień – poinformował dziennikarz.
Dlaczego posada szkoleniowca żółto-biało-niebieskich miała wisieć na włosku? "Motorowcy" po raz ostatni cieszyli z ligowej wygranej 30 sierpnia w Zabrzu. Od tamtej pory zanotowali w lidze trzy kolejne remisy, odpadli z krajowego Pucharu po wyjazdowej porażce z Arką Gdynia, a następnie ulegli wicemistrzom Polski z Rakowa Częstochowa. Po dziesięciu rozegranych kolejkach na bilans Bartosza Wolskiego i spółki składają się dwa zwycięstwa, pięć podziałów punktów i trzy przegrane. Po poprzednim sezonie zakończonym na siódmym miejscu w tabeli krajowej elity, główny akcjonariusz klubu, Zbigniew Jakubas liczył na tym etapie rozgrywek na znacznie lepsze wyniki.
Na przedmeczowej konferencji prasowej trener Stolarski mówił o tym, że to jego pierwszy większy kryzys podczas pracy w Motorze. Czy problemy zostały zażegnane podczas konfrontacji z "GieKSą"? W początkowych fragmentach pierwszej połowy lublinianie wyglądali wyjątkowo słabo, popełniali dużo strat, mieli problemy z wyprowadzeniem piłki i zawiązaniem akcji. Goście prezentowali znacznie dojrzalszy futbol. Te czynniki sprawiły, że już w 8. minucie żółto-biało-niebiescy musieli wyjmować piłkę z siatki. Katowiczanie otworzyli wynik po dośrodkowaniu Alana Czerwińskiego w pole karne, które na bramkę bardzo ładnym strzałem głową zamienił Borja Galán. Gol padł przy całkowicie biernej postawie defensywy miejscowego zespołu wobec hiszpańskiego pomocnika.
W drugim kwadransie przyjezdni podwyższyli prowadzenie. Po fatalnych błędach obrony Motoru futbolówkę we własnej bramce umieścił Arkadiusz Najemski, który w niefortunny sposób chciał uchronić drużynę od strzału Adama Zreľáka. Dla popularnego "Najmy" piątkowy wieczór miał słodko-gorzki smak. Z jednej strony ten doświadczony obrońca mógł cieszyć się z rozgrywania setnego spotkania w żółto-biało-niebieskich barwach, ale jego postawa pozostawiała wiele do życzenia. Wydawało się, że po golu na 0:2 lublinianie są na kolanach i czeka ich czwarta porażka w sezonie.
Jednak po stracie drugiego gola gospodarze się przebudzili i zaczęli atakować. Ta zaskakująca metamorfoza stosunkowo szybko przyniosła oczekiwane efekty. W ciągu 180 sekund "Motorowcy" doprowadzili do remisu, a dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Karol Czubak. Najskuteczniejszy piłkarz lubelskiej drużyny najpierw trafił na 1:2 po wrzutce z rzutu rożnego autorstwa Bartosza Wolskiego, a następnie zamknął dośrodkowanie Michała Króla po świetnym ataku pozycyjnym. Obie bramki padły po uderzeniach głową.
Na koniec niesamowitej pierwszej połowy czerwoną kartkę zobaczył Jakub Łabojko. Pomocnik otrzymał za faul na przeciwniku drugie "żółtko" i musiał przedwcześnie opuścić murawę. Dla 28-latka były to czwarte i piąte upomnienie żółtego koloru w obecnym sezonie.
Do przerwy padł remis 2:2. – Musimy w drugiej połowie pokazać, że Motor jest niezniszczalny – przyznał przed kamerami Canal+ Karol Czubak. Niestety, już kilkadziesiąt sekund po zmianie stron GKS znów objął prowadzenie. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i wrzutce Bartosza Nowaka gola zdobył Adam Zreľák. Tym razem, w odróżnieniu od drugiego trafienia gości, nie było wątpliwości, że to Słowaka należy wpisać do protokołu meczowego jako autora bramki.
Na 4:2 dla zespołu ze śląska podwyższył wprowadzony z ławki rezerwowych Ilja Szkurin. Po błędzie Arkadiusza Najemskiego 26-letni zawodnik otrzymał świetne, prostopadłe podanie od Bartosza Nowaka i wzorowo wykończył akcję gości.
Białoruski napastnik był także autorem gola ustalającego wynik piątkowej rywalizacji. Były piłkarz Legii Warszawa został tym samym drugim graczem, który zanotował tego dnia dublet. A Motor musiał przełknąć gorzką pigułkę w postaci najwyższej porażki w trwających rozgrywkach.
W następnej kolejce lublinianie zmierzą się na własnym stadionie z Widzewem Łódź. Spotkanie zaplanowano w piątek, 24 października o godzinie 20:30. Czy za tydzień Mateusz Stolarski nadal będzie prowadził ekipę żółto-biało-niebieskich? Należy odnotować, że mecz z "GieKSą" oglądał z trybun były trener Korony Kielce, obecnie bezrobotny Kamil Kuzera. Szkoleniowiec ten współpracował w przeszłości w klubie z województwa świętokrzyskiego razem z aktualnym wiceprezesem Motoru, Łukaszem Jabłońskim oraz dyrektorem sportowym Pawłem Golańskim. Niewykluczone, że 42-latek znajduje się w gronie kandydatów do przejęcia sterów w Lublinie.
Motor Lublin - GKS Katowice 2:5 (2:2)
Bramki: Czubak 35 i 38 - Galán 9, Najemski 21 (samobójczy), Zreľák 47, Szkurin 73 i 82
Motor: Brkić – Stolarski (73 Wójcik), Bartoš, Najemski, Palacz (64 Luberecki), Łabojko, Wolski (73 Samper), Scalet (84 Karasek), Król, van Hoeven (64 Ronaldo), Czubak
GKS: Strączek – Jędrych, Bosch (46 Milewski), Klemenz, Galán, Wasielewski, Markovic (64 Błąd), Nowak (84 Wędrychowski), Czerwiński (45+1 Kuusk), Kowalczyk, Zreľák (64 Szkurin)
Żółte kartki: Łabojko (dwie) - Bosch, Szkurin, Wasielewski
Czerwona kartka: Łabojko (45+2 min - za drugą żółtą)
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 9883
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.