Jakubas sprawował już społecznie funkcję prezesa lubelskiego klubu od 1 lipca ubiegłego roku przez okres trzech miesięcy. Jego następcą na stanowisku został Paweł Tomczyk, jednak po aferze związanej z trenerem Goncalo Feio (więcej TUTAJ) pożegnał się z Motorem w marcu w kontrowersyjnych okolicznościach. Na miejsce Tomczyka tymczasowo powołano p.o. prezesa, którym został członek rady nadzorczej, Robert Żyśko.
Podsumowując, odkąd miliarder pochodzący z Lublina został głównym akcjonariuszem klubu, rolę sternika Motoru pełniły następujące osoby:
Marta Daniewska (od 30.10.2020 do 30.06.2022 - 608 dni)
Zbigniew Jakubas (od 01.07 do 01.10.2022 - 92 dni)
Paweł Tomczyk (od 01.10.2022 do 07.03.2023 - 157 dni)
Robert Żyśko (od 07.03.2023 do 15.06.2023 - 100 dni)
– Uczciwie mówiąc, do tej pory nie zajmowałem się osobiście klubem. Myślałem, że zrobią to za mnie ci, którzy powinni się na tym znać. A teraz sam oddelegowałem się na rok. Od 15 czerwca jestem prezesem i biorę za to odpowiedzialność – powiedział Jakubas w sali konferencyjnej Areny Lublin po zwycięstwie piłkarzy Motoru z Zagłębiem Sosnowiec na inaugurację sezonu 2023/24.
Motor Lublin. Jak nowy sternik tłumaczy sytuację w klubie?
Twórca Grupy Kapitałowej Multico pojawił się na spotkaniu z mediami, ponieważ został "wywołany do tablicy" pytaniami zadanymi dzień wcześniej przez Józefa Kufla z Radia Lublin. W czwartek, podczas konferencji z udziałem trenera Feio (SZCZEGÓŁY) dziennikarza interesowały bowiem następujące zagadnienia:
- W jaki sposób marketingowo klub wykorzystał awans Motoru do pierwszej ligi?
- Czy zostały przygotowane jakieś okolicznościowe gadżety związane z awansem i w jakiej liczbie zostały sprzedane?
- Dlaczego promocja powrotu Motoru do pierwszej ligi po 13 latach jest tak skąpa ze strony klubu, co podkreślają nawet kibice?
- Dlaczego w ostatnich dniach sklep Motoru w Galerii Olimp był zamknięty?
- Dlaczego ze strony Motoru nie można dowiedzieć się tak podstawowych informacji jak kadra obecnej drużyny, czy nawet kto jest prezesem klubu?
- Kto jest rzecznikiem prasowym Motoru i kto odpowiada za kontakt z mediami?
- Dlaczego części dziennikarzom odmówiono przyznania akredytacji na pierwszy mecz z Zagłębiem Sosnowiec, choć do tej pory w zasadzie wszystkie takie wnioski z automatu były rozpatrywane pozytywnie?
- Jaka jest struktura organizacyjna klubu? Ile osób jest w nim zatrudnionych?
- Kiedy doczekamy się nie tylko drużyny na poziomie pierwszej ligi, ale także przynajmniej pierwszoligowej organizacji klubu?
CZYTAJ TAKŻE: Były trener Motoru sądzi się z twórcami gry komputerowej
Nazajutrz na część z tych pytań odpowiedział Jakubas. – Nie ma co ukrywać, że budujemy w tej chwili w klubie cały sektor administracji, ponieważ nie doszło do tego wcześniej. Dopiero teraz zatrudniamy pewne osoby, przy czym jako dobrzy pracownicy, muszą się oni najpierw zwolnić z poprzedniej pracy. Mamy księgową, dyrektor finansową i dwie osoby, które za moment będą zatrudnione. Przez ostatnich parę miesięcy nie istniały marketing i obsługa sponsorów, więc muszą być zbudowane. Trener Feio zbudował bardzo dobrze część sportową, bo się na tym znał, a niestety część administracyjno-wspierająca nie istniała. Obiecuje państwu, że to jest kwestia dwóch miesięcy, żeby wszystko hulało, łącznie z sekretariatem i całą resztą, która jest po prostu niezbędna każdemu klubowi – zaczął wypowiedź miliarder pochodzący z Lublina.
Prezes Motoru: Redaktorowi albo redaktorce udzielił się... "bączek" w spodniach
Odnosząc się o pytania o akredytacje dla dziennikarzy, nowy prezes Motoru skorzystał z mało wyszukanego porównania. – Mamy niestety z częścią dziennikarzy wyjątkowo trudną sytuację, ponieważ są nieobiektywni. Ostatni materiał, który pojawił się w lokalnym medium, sugerował, jakoby nasz zawodnik spowodował kolizję, bo "kręcił bączki". Chyba redaktorowi albo redaktorce udzielił się... bączek w spodniach, ponieważ nic takiego nie miało miejsca. Mamy to nagrane na kamerach i każdy może zobaczyć, jak to wyglądało, a z tego robi się aferę, że trener wyszedł i się awanturował. Szkoleniowiec odciągnął zawodnika, na którego krzyczeli ludzie, a piłkarz był potrzebny, bo za chwilę zaczynał się sparing. Nie wiem, komu na tym zależy. Być może tym, którzy liczyli, że z Motorem doczekają do emerytury, nie robiąc efektów. Nie chcę snuć przypuszczeń, ale po prostu nie jest to fair, co z nami robią. Przy czym myślę, że się obronimy sportowo, bo to jest nasz cel – stwierdził. Nieco później dodał: Jak się nazywa ten rzekomy dziennikarz, Wardzyński? (chodzi zapewne o Dominika Wardzichowskiego z portalu sport.pl - przyp. red.) Nie pamiętam nazwiska, ale pisał on, że rozmawiałem w ostatnim czasie z innymi trenerami, którzy się nie zgodzili na przyjście do Motoru. Jest po prostu kłamcą. Od momentu, gdy w tym klubie jest trener Goncalo Feio, z nikim nie rozmawiałem. Nie było po naszej stronie żadnego impulsu na szukanie szkoleniowca. Więc jeżeli człowiek się styka z takimi idiotyzmami, to po prostu trafia go szlag, nie dziwcie się.
Zapytany o to, dlaczego akredytacji medialnych nie dostali nawet niektórzy fotoreporterzy, Jakubas odpowiedział, że nie wie, bo się tym nie zajmuje. Spytany o to, czy w klubie jest rzecznik prasowy, jeden z najbogatszych Polaków odparł: – Są w tej chwili ludzie związani z Motorem w jakiś sposób, wykonując po części pracę społeczną... To wszystko wymaga czasu, są wakacje, potrzebujemy miesiąca lub dwóch, żebyśmy sobie wszystko poustawiali i gwarantuje, że nie będzie to już przedmiotem jakichkolwiek dyskusji.
Motor Lublin. Co się dzieje z klubowym sklepem?
Jak natomiast prezes żółto-biało-niebieskich skomentował zamieszanie związane z klubowym sklepem w jednej z lubelskich galerii, który jest permanentnie zamknięty od kilku dni? Na taki stan rzeczy kibice skarżyli się w mediach społecznościowych Motoru. – W sklepie pracowały cztery osoby. W czerwcu opuściły go, wzięły klucze i zniknęły. Taka niestety jest prawda. Zatrudniamy nowych pracowników, więc ten temat też się rozwiąże, jak również wszelkie zakupy do sklepu, zatowarowanie. Musimy to po prostu stworzyć od nowa, ponieważ to nie istniało i jeszcze, póki co, kuleje – powiedział Jakubas.
Kiedy Józef Kufel stwierdził, że z jego informacji wynika, że dziewczyny związane zawodowo ze sklepem od 30 czerwca nie dostały propozycji nowych umów, usłyszał: –Nie szukamy dziury w całym, bo osoby, które chciały pracować i pracują, to są z nami nawet jeżeli umowa nie była gotowa pierwszego lipca, a pięć dni później. Umowy nie były gotowe, bo mieliśmy sześć trudnych transferów plus wykupowanie zawodników z wypożyczeń, negocjowanie stawek, itp. Zajmowała się tym garstka ludzi. Byłem teraz przez trzy tygodnie na urlopie i każdego dnia się poświęcałem Motorowi mniej więcej osiem godzin. Mogę pokazać setki maili. Przykład? Choć nie było mnie jeszcze wtedy w klubie, zapłaciliśmy teraz karę 70 tysięcy złotych z odsetkami, ponieważ za 2019 i 2020 rok nie był naliczany ZUS od umów-zleceń. Takich mieliśmy w tym klubie prezesów "geniuszy". Połykamy takie żaby i ciągle się pojawia coś nowego.
Prezes Motoru: Moi poprzednicy nie stworzyli niczego
Zbigniew Jakubas niejednokrotnie przyznawał w wywiadach, że na co dzień mieszka i prowadzi biznesy w Warszawie. Wszystko wskazuje na to, że przy okazji objęcia przez miliardera funkcji prezesa, powołano ponadto prokurenta spółki, który na bieżąco będzie pełnił obowiązki związane z prowadzeniem klubu w Lublinie. Poprzednio taką rolę pełnił rok temu ówczesny pełnomocnik zarządu ds. sportowych, Arkadiusz Onyszko.
CZYTAJ TAKŻE: Po 14 latach opuścił Motor. Gdzie teraz gra?
Ostatnie pytanie, jakie padło w kierunku miliardera w trakcie konferencji po meczu z Zagłębiem Sosnowiec, dotyczyło kwestii, dlaczego dopiero teraz zaczął zajmować się budową klubowych struktur, skoro pojawił się w Motorze ponad trzy lata temu? – Nie zajmowałem się klubem w sposób detaliczny, ponieważ uważałem, że poradzą sobie z tym ludzie, którzy biorą za to pieniądze. Niestety, zawiodłem się na tym podejściu. Ani pani prezes (Marta Daniewska - przyp. red.), ani pan prezes (Paweł Tomczyk - przyp. red.) nie poradzili sobie z tym, nie tworząc tak naprawdę niczego. Jestem w Motorze de facto od 15 czerwca. Zdecydowałem się na prezesurę, widząc, że każdy prezes będzie miał problem ze sprostaniem pewnych wymagań, które słusznie ma trener Feio, bo bez dobrego zaplecza nie zbuduje się dobrego sportu, możecie mnie rozliczyć na koniec września – zakończył Jakubas.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.