W miniony weekend piłkarze Motoru przełamali się po pięciu kolejnych przegranych, pokonując na wyjeździe 1:0 Chrobrego Głogów. Główny akcjonariusz i prezes lubelskiego klubu nie ukrywa, że ostatnie wyniki nie pozostawiły go obojętnym. – Odczuwałem niepokój, bo taka seria porażek swoje robi. Wierzę, że zespół po tym zwycięstwie się skonsoliduje i będziemy w stanie zakończyć rundę w pierwszej szóstce. Taki jest mój cel – przyznał 71-latek w rozmowie z TVP Sport.
CZYTAJ TAKŻE: Przełamanie Motoru po pięciu porażkach z rzędu
Jakubas podkreślił także, że nadal pokłada duże nadzieje w prowadzącym zespół trenerze Goncalo Feio. – Muszę powiedzieć o niebywałym pracoholizmie całego sztabu i trenera Goncalo. Wierzę, że to da dobry efekt. (...) W przerwie zimowej wręcz wymogę na nim, aby wyjechał na urlop. Latem nie miał ani dnia wolnego. Sprawował funkcję trenera i dyrektora sportowego. On pracuje, proszę mi wierzyć, od 6 rano. Nie ma swojego życia. (...) Patrząc na jego ciężką pracę, mam olbrzymi szacunek. Sytuacja wokół niego się uspokoiła i polepszyła. Tylko tacy ludzie mogą zrobić coś dobrego dla naszej piłki nożnej – stwierdził miliarder, nawiązując do kontrowersyjnych wydarzeń z przeszłości z udziałem Portugalczyka (SZCZEGÓŁY).
Biznesmen pochodzący z Lublina wyraził natomiast swoje duże zastrzeżenia do piłkarskich arbitrów oraz kibiców. – To, co mnie boli i o tym powinniśmy rozmawiać, to praca sędziów. Powinniśmy poprawić współpracę z nimi. Sędziowie są czasami "świętymi krowami". Nie powinno być czegoś takiego, że arbiter popełnia błąd i potem się do niego nie przyznaje – powiedział. Następnie przytoczył sytuację z przegranego 1:4 meczu z Wisłą Kraków, w którym po długiej analizie rozjemca zawodów podyktował w końcówce drugi rzut karny dla rywali Motoru. – Zrobiło się nerwowo na trybunach, poleciały butelki. Za niewątpliwie naganne zachowanie naszych kibiców klub otrzymał 20 tysięcy kary, którą musi zapłacić. Sytuacja z kibicami jest kolejną rzeczą, jaką kluby powinny się zająć. Dopóki piłka nożna dla części ludzi będzie kojarzyła się z chuliganami, nie będzie przyciągała tak dużej liczby rodzin z dziećmi. Widzę to u siebie. Mam kontakt z ultrasami, a także ludźmi, którzy chcą obejrzeć mecz. Jeżeli oni przychodzą z kilkuletnimi dziećmi, to nie chcą słuchać wulgaryzmów. Przykładem niech będzie doping na meczach piłki siatkowej – dodał.
W podobnym tonie Jakubas wypowiadał się podczas konferencji będącej głównym punktem 130. Klubu Odpowiedzialnego Biznesu. Na spotkaniu miliarder przyznał, że jego marzeniem jest, by "piłkarski Motor miał takie środowisko kibiców, jak ten żużlowy". Zachęcał ponadto do wspierania klubu i podzielił się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi sponsoringu. – Nie traktujmy Motoru jako prywatnego klubu. Mam misję, żeby wyciągnąć go do Ekstraklasy, bo kilka lat temu było mi po prostu wstyd, że przez sześć sezonów drużyna kopie w trzeciej lidze, a w tym czasie Radomiak Radom, Górnik Łęczna czy Jagiellonia Białystok grają w elicie. (...) Powiem brutalnie: to niedobrze, gdy bogaty człowiek jest właścicielem klubu, bo ludzie mówią "frajer ma pieniądze i chciał drużyny, to niech teraz dokłada". Podobną sytuację obserwuję w Lublinie. W związku z tym będę dumny, gdy awansujemy, a w przyszłości do Motoru wejdą lokalni przedsiębiorcy jako akcjonariusze, udziałowcy. Tak powinien wyglądać prawdziwy klub. Kibice powinni uczestniczyć też po stronie kapitałowej, wtedy braliby większą odpowiedzialność. Nie patrzmy na to przez pryzmat, że jest sobie bogaty Jakubas, który dokłada miliony do Motoru. W tym roku dołożyłem ich pięć, a budowa akademii do tej pory kosztuje mnie 33 mln złotych prywatnych pieniędzy. Robię to dla społeczności Lublina. Klub nie powinien być prywatą, tylko własnością społeczności, która się z nim utożsamia – przekonywał. 71-latek zauważył ponadto, że w całej Europie mecze futbolowe są traktowane jako forma spędzania czasu i możliwość zawierania znajomości biznesowych.
CZYTAJ TAKŻE: Koszykarki z kolejnym wysokim zwycięstwem (ZDJĘCIA)
Od momentu pojawienia się Jakubasa w Motorze, miliarder mówił o celu pod nazwą "Ekstraklasa 2025". Żółto-biało-niebiescy mają jednak walczyć o awans już podczas obecnego sezonu. Główny akcjonariusz uważa jednak, że zespół potrzebuje wzmocnień, zwłaszcza w ofensywie. – Kiedy dokonamy wzmocnień w ataku, to nie ukrywam, że chciałbym znaleźć się w Ekstraklasie nawet już w przyszłym roku. Jestem biznesmenem i wiem, że każdy sezon egzystowania w pierwszej lidze to jest kolejnych dziesięć milionów wydanych z mojej kieszeni. Im wcześniej awansuje, tym mniej wydam na bytowanie w pierwszej lidze, bo to najgorsza klasa rozgrywkowa, jaka może być. Budżety są bardzo wysokie, a przychody z transmisji to 600 tysięcy złotych. Natomiast w Ekstraklasie są od 10 milionów wzwyż – wyjawił podczas wtorkowej konferencji.
W najbliższą niedzielę "Motorowcy" zmierzą się przed własną publicznością z Odrą Opole. Mecz podopiecznych trenera Feio z liderem tabeli Fortuna I ligi zaplanowano 29 października o godzinie 12:40.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.