Ostatnie zwycięstwo po szalonym, domowym meczu ze Spójnią Stargard uspokoiło nastroje w obozie Startu w kontekście awansu do fazy play-off. Pozwalało to z bezpiecznej pozycji patrzeć na goniących MKS Dąbrowa Górnicza i Dziki Warszawa (obydwa zespoły mają bilans 14-14 przy 15-13 Startu) z bezpiecznej odległości. Dwa zwycięstwa zapasu to bagaż pozwalający nie martwić się zbędną matematyką i zapisami regulaminowymi.
Tym samym jadąc do Ostrowa Wielkopolskiego, podopieczni Artura Gronka mieli jasny cel — już dziś odebrać matematyczne szanse ścigającym je ekipom. Zadanie niezwykle trudne, bo ostrowianie w meczach domowych przegrywali w obecnej kampanii sporadycznie, jedynie czterokrotnie. Mimo to tak nieprzewidywalni "czarno-czerwoni" mieli chrapkę na zapewnienie sobie udziału w walce o medale mistrzostw Polski.
Spotkanie rozpoczęli nieźle. Mimo szybkiego wyjścia na prowadzenie gospodarzy przyjezdni nie pozwolili na odskoczenie z punktami. Szybko nadrobili ośmiopunktową stratę i wydawało się, że kolejny raz nie pozwolą sobie na tracenie punktów seriami. Pierwsza kwarta stała także pod znakiem rzutów trzypunktowych ze strony lublinian. 4/8 w tak ważnym dla nich aspekcie dawało nadzieję, że Stal dopisze kolejną domową porażkę do bilansu.
CZYTAJ TAKŻE: Wielki pech zawodnika Motoru w derbach Lublina
Niestety, druga kwarta to już koncert zespołu z Wielkopolski. Start zaczął seryjnie pudłować, pozwalając oponentom w dwóch serialach punktowych odskoczyć najpierw na siedem, a potem na trzynaście "oczek". Obydwie drużyny schodziły na przerwę z rezultatem 56-43.
Goście niewątpliwie potrzebowali wstrząsu w szatni, który przywróciłby szansę na pozytywny rezultat. Niewątpliwie w szatni trener Gronek nie był oazą spokoju, co szybko na parkiet przełożyli jego zawodnicy. Odrobili dziewięć z trzynastu punktów i przywrócili nadzieje w serca lubelskich kibiców. Niestety przy -6 na tablicy coś zacięło się w dobrze dysponowanej od startu drugiej odsłony ofensywie, a przeciwnicy dołożyli jedenaście punktów z rzędu, sprawiając, że ostatnia kwarta musiałaby być jedną z najlepszych w tym sezonie, by wrócić do spotkania.
CZYTAJ TAKŻE: Mateusz Cierniak z dużym wyróżnieniem
I rzeczywiście, koszykarze z Lublina dwoili się i troili, by odrobić niekorzystny rezultat, przez moment nawet siedemnastopunktowy. Mocna defensywa, szybkie wyjścia do kontrataków i dobra skuteczność za dwa punkty pozwoliła się zbliżyć nawet na różnicę trzech oczek 42 sekundy przed końcem. Co więcej, przy piłce był Start, a Tomislav Gabric miał w rękach piłkę na remis, niestety spudłował.
"Myślę, że zagraliśmy pięć minut na początku spotkania i dziewięć minut w czwartej kwarcie, jeżeli chodzi o energię, koncentrację i chęć wygrania. Na taki zespół jak Ostrów to nie wystarczy. Pełen szacunek do zawodników, że wróciliśmy ze straty siedemnastu punktów, ale z taką koncentracją niestety nie da się wygrać." - podsumował mecz szkoleniowiec Startu.
Ostatni mecz sezonu zasadniczego Start rozegra przed własną publicznością z Legią Warszawa. Początek meczu 27.04 o godz. 18.
Stal Ostrów - Polski Cukier Start 96:93
Arged BM Stal: Ojārs Siliņš 18, Rodney Chatman 15, Krzysztof Sulima 13, Tomasz Gielo 12, Laurynas Beliauskas 11, Aigars Skele 10, David Brembly 9, Nemnja Djursić 6, Michał Chyliński 2, Wiktor Sewioł
Start: Jabril Durham 22, Liam O'Reilly 17, Barret Benson 17, Tomislav Gabrić 15, Trey Wade 8, Bartłomiej Pelczar 2, Michał Krasuski 2, Filip Put , Roman Szymański
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.