Dwanaście miesięcy temu taki scenariusz wydawał się mało prawdopodobny. "Motorowcy" rozpoczynali bowiem rok na trzynastym miejscu w tabeli II ligi, ze stratą 10 punktów do strefy gwarantującej grę w barażach na koniec rozgrywek. Dalszą historię już znamy - podopieczni trenera Goncalo Feio najpierw zanotowali znakomitą rundę wiosenną (10 wygranych, trzy remisy i tylko dwie porażki), następnie wyeliminowali w półfinale barażów Kotwicę Kołobrzeg (więcej TUTAJ), by w meczu o awans pokonać Stomil Olsztyn (SZCZEGÓŁY).
CZYTAJ TAKŻE: Za nami 29. Mecz Słodkich Serc (ZDJĘCIA)
Powrót na poziom pierwszoligowy po 13 latach nieobecności także przyniósł sympatykom żółto-biało-niebieskich dużo satysfakcji. Lublinianie zanotowali bowiem 10 zwycięstw oraz dwa podziały punktów w 18 kolejkach. I choć jesienią Motor złapał zadyszkę, przegrywając kilka spotkań, to ostatecznie kończy rok na trzecim miejscu w tabeli, co dla beniaminka zaplecza ekstraklasy jest świetnym wynikiem. Warto przy okazji dodać, że Rafał Król i spółka mają na koncie jedno spotkanie rozegrane mniej od prowadzącej w zestawieniu Arki Gdynia. Ewentualna wygrana w zaległej potyczce z Podbeskidziem Bielsko-Biała zapewniłaby "Motorowcom" pozycję gwarantującą bezpośredni awans na koniec sezonu.
W ostatnim starciu w 2023 roku lubelska drużyna pokonała na własnym stadionie Lechię Gdańsk 1:0 (SZCZEGÓŁY). – Uważam, że ten mecz był bardzo dobrym podsumowaniem całego roku w wykonaniu tego zespołu – twierdzi trener Goncalo Feio. – Niezależnie od tego, jaki był wynik, czy okoliczności oraz kto był na boisku, a kto poza nim, piłkarze byli drużyną. Tworzenie kolektywu, oznacza wiedzę, że musisz zrobić wszystko dla gościa, którego masz obok siebie, ale i za sobą oraz przed sobą na murawie. Chodzi też o wiarę w niego i sprawianie codzienną pracą, by był lepszym. To doprowadziło nas do tego, że nie licząc Pucharu Polski i baraży, żaden zespół w Polsce nie punktował tak, jak nasz zespół. W każdej lidze średnia blisko dwóch punktów na mecz zapewnia bycie blisko bardzo wielkich rzeczy. Mało tego, na szczeblu centralnym nikt nie wygrał w tym roku więcej meczów, niż nasza drużyna. Prowadzenie tej grupy zawodników i ludzi jest dla mnie dużym wyróżnieniem oraz honorem – dodaje.
Jednocześnie Portugalczyk stara się tonować hurraoptymizm. – Już trochę siedzę w piłce i wiem, co teraz się zacznie. Cieszę się, że, teraz wszyscy dookoła będą chwalić ten zespół i pojawi się pewna fala entuzjazmu, ale my dowieziemy temat. Po wygraniu półfinału barażu w Kołobrzegu w szatni wisiała kartka z napisem "the job is not done" i tak samo jest teraz. Mamy za sobą świetny rok, ale to nic nie znaczy. Z drugiej strony wiem, że z tego rodzaju pochwałami pojawia się pewnego rodzaju presja, więc chciałbym ją od razu zbić. Powiedziałem w szatni, że jedyna presja, którą mamy to w momencie sukcesu pozostać tacy sami, jak byliśmy w trudnych momentach, czyli pokorni, pracowici, zdyscyplinowani. Musimy jako ludzie być tacy sami jak do tej pory, dbać o siebie wzajemnie, nie zostawić nikogo samego i być taką samą drużyną. Nie ma żadnej innej presji, która ciąży i będzie ciążyła na tym zespole, bo na to nie pozwolę. Reszta to nasza ambicja i walka o marzenia – przyznaje szkoleniowiec.
Po wygranej z Lechią "Motorowcy" udali się na urlopy. Okres przygotowawczy przed drugą częścią sezonu rozpoczną 8 stycznia przyszłego roku. Do walki o ligowe punkty powrócą w przedostatni weekend lutego. Podczas rundy wiosennej lublinian czeka 16 spotkań.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.