reklama
reklama

Michał Król (Motor Lublin): Nie możemy dopuścić, by to się powtórzyło

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: KK

Michał Król (Motor Lublin): Nie możemy dopuścić, by to się powtórzyło - Zdjęcie główne

Na zdjęciu Michał Król | foto KK

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportRozmawiamy z Michałem Królem, skrzydłowym Motoru Lublin. W miniony weekend ten 24-letni piłkarz pochodzący z Bychawy zaliczył trzecią asystę w obecnym sezonie PKO BP Ekstraklasy, a jego drużyna przegrała 3:4 z Widzewem Łódź.
reklama

Nieczęsto dochodzi do sytuacji, żeby po meczu, w którym strzeliliście trzy gole, nie mieć powodów do radości...
Tak, a zwłaszcza wygrywając 2:0 po kwadransie gry. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. To duża sztuka, i to w złym znaczeniu, gdy grasz u siebie, zdobywasz trzy bramki i nie wygrywasz meczu. Jesteśmy na siebie bardzo źli, bo możemy być źli tylko na siebie. Trafienia dla rywali wynikały głównie z naszych błędów. Do tej pory nie straciliśmy w obecnym sezonie żadnej bramki ze stałego fragmentu gry, a Widzew strzelił nam dwukrotnie po rzucie rożnym i to w krótkim odstępie czasu. Nie możemy dopuścić, by to się powtórzyło. Trzeba wyciągnąć wnioski, bo każdy z nas, łącznie ze mną wie, że mógł coś zrobić lepiej. 

reklama

Zacząłeś ten mecz od asysty już w 22. sekundzie rywalizacji. Mieliście taki plan, żeby od początku mocno ruszyć na przeciwnika?
Wiedzieliśmy, że Widzew bardzo często skraca pole gry, łapie na spalone. Mieliśmy na ten temat sporo informacji od sztabu szkoleniowego, a w ciągu tygodnia ćwiczyliśmy to, żeby timing wbiegnięcia za linię był troszkę późniejszy. Udało się to przełożyć na gola w meczu. Po tej bramce ja miałem jedną sytuację w ofensywie, którą mogłem dużo lepiej rozwiązać, potem do siatki trafił po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Sebastian Rudol. Uważam, że w drugiej połowie też mieliśmy okazje, po których szybki atak przynosił korzyści, ale zabrakło odpowiedniego wykończenia. 

reklama

A to wy się cofnęliście po golu na 2:0, czy rywale przejęli inicjatywę?
Na pewno nie mieliśmy takiego założenia, żeby się cofnąć. Może i w meczu z Lechem Poznań to bardzo dobrze funkcjonowało, ale przeciwko Widzewowi oddawaliśmy zbyt dużo pola. I choć łodzianie nie stworzyli z gry zbytnio klarownych sytuacji, gdy byliśmy w obronie niskiej, to trafili ze stałych fragmentów. A my nie próbowaliśmy, aż tak mocno wypchnąć przeciwnika na ich połowę, przez co narażaliśmy się na większe zagrożenie ze strony gości.

Odpowiedzialność za utratę trzeciego gola spadła na Kacpra Rosę. Pomimo wyraźnego błędu wasz bramkarz otrzymał duże wsparcie z trybun, co musiało być budujące. W szatni było podobnie?
Oczywiście. "Rosi" wiele razy nam pomógł i nikt nie miał ani nie będzie miał do niego pretensji. Kacper na pewno wie, co mógł zrobić lepiej. Ma od nas pełne wsparcie, tak jak my możemy zawsze liczyć na wsparcie od niego. Jesteśmy drużyną.

I to właśnie jako zespół otrzymaliście słowa otuchy od kibiców po końcowym gwizdku. Pomimo porażki, wasza ambicja i charakter zostały docenione. To budujące?
Bardzo. Mamy świetnych kibiców, którzy zawsze nas wspierają. Są z nami na dobre i na złe, niezależnie od wyników. Jeżdżą z nami na dalekie wyjazdy, wypełniają szczelnie sektory, są dwunastym zawodnikiem. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za doping, nie tylko na ostatnim meczu, bo czujemy to wsparcie od lat. To nam pomaga i nas niesie.

reklama

Czy mecz z Widzewem był trochę jak dotychczasowy sezon w pigułce? Były momenty wielkiej euforii, ale też gorzkie pigułki do przełknięcia.
Pod pewnymi względami pewnie tak. Potrzebujemy stabilizacji formy. Myślę, że gdybyśmy w sobotę utrzymali prowadzenie 2:0 do przerwy, to szanse na wygraną byłyby znacznie większe. Niestety, zeszliśmy z boiska bez punktów, za co możemy mieć pretensje tylko do siebie.

W najbliższy weekend gracie na wyjeździe z Cracovią i z pewnością będziecie chcieli się zrehabilitować. Ty masz chyba pozytywne skojarzenia związane ze stadionem przy ulicy Józefa Kałuży w Krakowie?
Rzeczywiście, debiutowałem na tym obiekcie w ekstraklasie, grając w barwach Górnika Łęczna w sezonie 2021/22. Mam więc dobre wspomnienia i wierzę, że w nadchodzącą sobotę też wyjadę ze stadionu Cracovii w fajnym nastroju. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by tak się stało. A drużynowo, pracujemy nad tym, żeby wygrać, tak jak przy okazji przygotowań do każdego meczu. Zawsze walczymy o pełną pulę.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama