Szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich pozytywnie ocenił swój zespół za grę w pierwszej połowie. Potem, jak sam przyznaje, jego ekipie zabrakło skuteczności, a w decydującym momencie - sił.
- W pierwszej połowie spotkanie było dosyć wyrównane. Stworzyliśmy sobie dużo sytuacji, tak samo KKS mógł coś zamienić na bramkę. My mieliśmy zdecydowanie dogodniejsze sytuacje do tego, by wynik otworzyć. Do strzelenia gola kontrolowaliśmy grę, po bramce czegoś nam zabrakło. Mieliśmy dwie, trzy sytuacje, które powinniśmy zamienić na 2:0. Potem tsunami przyszło ze strony kaliszan. Broniliśmy się, ale kwestią czasu było, kiedy stracimy gola. Na zimno można mówić, że gdyby mecz potrwał dłużej, to nie wiadomo, jak by się to spotkanie dla nas skończyło - podsumował Marek Saganowski. - Dla mnie ważne jest to, że w trzecim meczu na ciężkim terenie potrafimy dobrze grać przez 70 minut. W ostatnich minutach zabrakło nam oddechu, zawodnicy mieli mocno fizyczne problemy - dodał.
Krzysztof Ropski, zdobywca bramki dla Motoru w Kaliszu, nie był zadowolony z jednego oczka wywalczonego w tej delegacji.
- Duży niedosyt. Mieliśmy 90. minutę, mieliśmy prowadzenie, mogliśmy wrócić do Lublina z trzema punktami. Po strzelonym golu mieliśmy kolejne sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Potem się cofnęliśmy niepotrzebnie, sami sobie strzeliliśmy tę bramkę tak naprawdę. Bramka zdobyta mnie cieszy, ale wolałbym się cieszyć z trzech punktów. Punktujemy w kolejnym meczu, jednak klub taki jak Motor nie cieszy się z remisu. Na mecz z Wigrami Suwałki będziemy przygotowani na 100 proc. - mówi napastnik Motoru.
Spotkanie Motor Lublin - Wigry Suwałki na Arenie Lublin w najbliższą środę, o godz. 18.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.