Zegar na telebimie Areny Lublin wskazywał 45. minutę meczu, w którym Motor remisował z Puszczą Niepołomice 0:0. Strzał z dystansu Michala Siplaka zaskoczył wówczas stojącego między słupkami Brkicia na tyle, że ten "wypluł" piłkę przed siebie. Dobitka autorstwa Konrada Stępnia wylądowała w siatce i goście cieszyli się z gola, a bramkarz żółto-biało-niebieskich padł załamany na boisko i schował twarz w dłoniach. Po chwili Chorwat mógł odetchnąć z ogromną ulgą, bowiem sędzia Łukasz Kuźma z Białegostoku anulował trafienie, ponieważ VAR dopatrzył się spalonego. – Czasami, kiedy uczciwie i ciężko pracujesz, Bóg cię wynagradza i daje trochę szczęścia – uśmiecha się 29-letni golkiper, zapytany o sytuację z ostatniego spotkania.
Finalnie w sobotnim starciu nie padły żadne bramki. Taki rezultat nie satysfakcjonował zwłaszcza gospodarzy, dla których był to trzeci remis z rzędu. – Nie jesteśmy zadowoleni, tylko rozczarowani, bo czujemy, że byliśmy w stanie wygrać. Rywale nas nie pressowali, mieliśmy dużo przestrzeni na boisku. Mimo wszystko Puszcza też miała swoje sytuacje bramkowe i równie dobrze trzy punkty mogły pojechać do Niepołomic – ocenia golkiper Motoru.
CZYTAJ TAKŻE: Kibice na meczu Motor - Puszcza [ZDJĘCIA]
Spotkanie z Puszczą było dla Brkicia trzecim z czystym kontem w obecnym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Jak dotąd Chorwat wyjmował piłkę z siatki w dwóch z pięciu meczów, w których wystąpił. Nie może dziwić więc fakt, że 29-latek jest powszechnie chwalony za swoją dyspozycję od początku sezonu. Pozbawiony konsekwencji błąd z Puszczą był pierwszym, który mu się przydarzył na polskich boiskach. – Przede wszystkim liczą się dla mnie dobro zespołu i zdobycz punktowa. To są nasze cele. Wiadomo, że bramkarze są po to, by pomagać drużynie w różnych momentach. Zaliczyłem do tej pory trzy czyste konta i grałem dobrze, ale nie chcę wychodzić przed szereg i stawiać się ponad resztą składu. Skupiam się zawsze głównie na najbliższym meczu, inne kwestie należy zostawić za sobą. Wszyscy musimy dążyć do tego, by stawać się coraz lepszymi i zwyciężać. Nie można myśleć tylko indywidualnie, bo piłka nożna to sport zespołowy – podkreśla zawodnik pochodzący z Koprivnicy.
Brkić podpisał kontrakt w Motorze na początku lipca. Do lubelskiego klubu trafił na zasadzie transferu gotówkowego z azerskiego Neftchi Baku. Kwota odstępnego nie została oficjalnie ujawniona, ale zdaniem portalu Transfermarkt wyniosła około 250 tysięcy euro. W przeszłości chorwacki bramkarz grał natomiast w lidze łotewskiej, bośniackiej oraz w klubach z własnej ojczyzny. Ekstraklasa to dla niego nowość. – Podjąłem dobrą decyzję. Ta liga jest dużo lepsza od poprzedniej, w której występowałem, choć grałem tam w naprawdę dobrej drużynie. W Polsce podobają mi się stadiony, murawy, atmosfera na trybunach. W Lublinie na każdym meczu jest wspaniały doping. Kibice dają nam mnóstwo wsparcia i bardzo im za to dziękuję. Mam nadzieję, że to się nie zmieni, dzięki czemu będziemy coraz lepiej punktować – kończy były młodzieżowy reprezentant swojego kraju.
W najbliższej kolejce Brkicia czeka trudne zadanie. 29-latek i jego koledzy pojadą bowiem na stadion Legii Warszawa, czyli jednego z faworytów w walce o mistrzostwo Polski. Konfrontacja z tym przeciwnikiem rozpocznie się w niedzielę, 1 września o godzinie 14:45.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.