Dobry piernik powinien dojrzewać kilka tygodni. Górnej granicy czasu nie ma, w dawnej Polsce drewnianą michę ze stojącym i rok ciastem panny młode dostawały w posagu. Z podanej proporcji wyjdzie piernika na dziesięciu głodnych Smółków z przyległościami, może kilka ciastek zostanie na Sylwestra.
kilogram jasnej mąki
kilogram delikatnego miodu, rzepakowego albo wiosennego wielokwiatu
250 gramów roztopionego masła (albo 200 masła i 50 smalcu)
100 gramów mieszanki przypraw (goździk, gałka, cynamon, kardamon, suszony imbir, pieprz, odrobina anyżu, suszona skórka z cytrusów)
trzy łyżeczki sody wymieszane w pół szklanki kefiru
dwa żółtka i całe jajko
Zaczynamy od przesiania kilograma tortowej mąki 450-500. Do tego 200 gramów roztopionego i wystudzonego masła i 50 gramów smalcu. Oczywiście, jeżeli chcemy piernik podać już po Wigilii, smalec zastępujemy masłem. Na to kilogram płynnego miodu. O tej porze poza akacjowym większość rodzajów już jest w postaci stałej, więc wstawiamy słoik do ciepłej wody. Nie martwmy się, że w temperaturze wyższej niż 40 stopni straci swoje właściwości - i tak będziemy na koniec przecież piekli. Do tego jeszcze ze 100 gramów przypraw: zmielonych goździków, cynamonu, kardamonu, suszonego imbiru, gałki muszkatołowej, czarnego pieprzu, ociupinkę (tak na czubek noża!) anyżu. Warto dodać też łyżeczkę soli - nie da ona swojego naturalnego smaku, ale podkręci pozostałe. Do tego jeszcze dwa żółtka i jedno całe jajko. I ostatnia rzecz: trzy płaskie łyżeczki sody. Żeby "wystartowała", musi wejść w reakcję z czymś kwaśnym: mieszamy je z połową szklanki kefiru. Zamiast sody z kefirem można dać torebkę proszku do pieczenia. Mieszamy drewnianą łyżką albo łapami.
Nie przejmujmy się, że wyjdzie nam ciasto dość rzadkie. Z czasem zgęstnieje.
Przekładamy do glinianej albo szklanej miski, owijamy od góry folią spożywczą i odstawiamy w chłodne miejsce.
Wyciągamy 10 dni przed Świętami. Stolnicę lekko podsypujemy mąką i wykładamy na nią ciasto. Formujemy z niego kulę i rozwałkowujemy na placek grubości małego palca u ręki. Teraz chwila namysłu nad kształtem: możemy użyć fantazyjnych foremek, możemy przygotować placki na kilkuwarstwowy przekładaniec z powidłami. Uwielbiam ten moment, bo wtedy złażą mi się do kuchni wszyscy domownicy i każdy robi coś po swojemu.
Piernik pieczemy w temperaturze ok. 180 stopni z funkcją "góra - dół" około 20 minut. Ale ponieważ ciasto ciastu i piekarnik piekarnikowi nie równe, zróbmy pierwszą porcję kontrolną. Dzięki temu kolejne będą idealne.
Piernik po upieczeniu stwardnieje, ale to nas nie martwi. Owijamy nasze wypieki lnianą ściereczką i odstawiamy do spiżarni na pięć dni. Potem nadajemy im ostateczny kształt: przekładamy powidłami śliwkowymi, mniejsze ciastka ozdabiamy lukrem i owocami kandyzowanymi - każdy pomysł jest dobry, z każdego wielka frajda, jeśli robi się to całą gromadą ludzi.
W ciągu ostatnich kilku dni przed podaniem smaki się ostatecznie wymieszają i skomponują.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.