Przyznam się (zresztą Państwo już to pewnie wiecie): mimo że raz na jakiś czas coś tu próbujemy w naszej Szkole cudować z wynalazkami światowej kuchni, to jednak najbardziej lubimy te nasze dawne smaki i gotowanie. To od nich robi się cieplej nie tylko w żołądku, ale i w sercu. Dla mnie jednym z takich dań jest poczciwa kartoflanka. Owszem, zrobimy ją w wersji nieco podkręconej, ale dalej będzie to ta poczciwa zupa, którą przodkowie jadali na przednówku, żeby zyskać siły do ciężkiej pracy w polu.
2 litry wywaru warzywnego (marchewka, pietruszka, seler, liść laurowy, ziele angielskie, pieprz)
pieczona biała część pora
pół kilograma wędzonego surowego boczku
4 średnie ziemniaki
pęczek koperku
szklanka maślanki
oliwa, masło
sól
Zaczynamy od bulionu. Do garnka wkładamy porządny kawałek surowego wędzonego boczku i zalewamy go zimną wodą. To ważne: jeśli chcemy mieć dobry wywar, mięso wkładamy do chłodnej wody, jeśli zależy nam na mięsie - wtedy do wrzątku. Do tego liść laurowy, ziele angielskie i pieprz. Z solą ostrożnie. Dorzucamy potarte marchewkę, selera i pietruszkę. Gotujemy powoli godzinę, zbierając tzw. "szumy".
Białą część pora przecinamy wzdłuż na pół, nacieramy oliwą, solimy i przez chwilę, do zezłocenia się, grillujemy na dobrze rozgrzanej patelni albo w piekarniku. Tak potraktowany będzie chrupki i odda więcej swojej pikantności.
Teraz chwilkę pobawimy się z kartoflami. Z nich chcemy też wyciągnąć nieco więcej smaków i aromatów, niż da nam zwykłe ugotowanie. Kroimy je w dość grubą kostkę i szybko smażymy na złoto - na maśle z oliwą.
Po godzinie gotowania wyjmujemy z wywaru boczek. Pozwalamy mu chwilę odcieknąć, kroimy na plasterki i je również prażymy przez chwilę na suchej patelni. Chcemy uzyskać coś, co przypominać będzie dość duże, złociste skwarki - chipsy.
Zaczynamy ostatni etap, czyli komponowanie całości. Do wywaru dodajemy teraz ziemniaki, kawałki pora i wreszcie coś, co całej zupie nada delikatności i aksamitnej konsystencji: szklankę maślanki. Gotujemy chwilę razem, sprawdzamy, czy ziemniaki są miękkie i czy boczek oddał wystarczająco dużo słoności. Jeżeli lubimy, możemy jeszcze przyprawić czosnkiem, chrzanem albo majerankiem. Ale proszę, nie przesadźmy: w tej zupie chodzi o dobroć kartofli i mięsa, a nie kolejną wariację na temat żurku. Zupełnie niezbędny za to jest, dodawany na koniec - żeby zachował jak najwięcej koloru i aromatu - posiekany pęczek koperku. Zwykle jeszcze kilka gałązek zostawiam na udekorowanie bezpośrednio przy wydaniu. W tej chwili do każdego talerza trafiają też nasze boczkowe chipsy.
Można potem iść łąkę kosić. Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.