Zanim jeszcze 11 listopada wszedł do narodowego kalendarium i stał się świętem państwowym, chrześcijanie wspominali wtedy jednego z najpopularniejszych świętych w Europie, Marcina z Tours. Do tej pory m.in. w Niemczech i Francji na jego cześć je się właśnie gęś. Dlaczego? Ponoć kiedy przyszły święty nie chciał przyjąć urzędu biskupiego i schował się przed pobożnymi natrętami w jakiejś szopie, ptaszyska gęganiem zdradziły kryjówkę i chłopa namolne dewotki jednak dopadły i zmusiły do święceń...
Zjedzenie całej gęsi to potężne wyzwanie, dlatego dziś skoncentrujemy się na piersi. Można kupić same filety, jednak ja, jeśli mogę wybrzydzać, wybiorę kawałek razem z mostkiem: z reguły w kościach jest sporo smaku a tutaj pomogą też uniknąć największego niebezpieczeństwa jakie na nas czyha, czyli wysuszenia mięsa.
pierś gęsi z mostkiem (ok. 1,2-1,5 kg)
sól, pieprz ziołowy, czosnek, majeranek albo tymianek, 100 ml soku pomarańczowego
do pieczenia: 9 plastrów boczku, jedna pomarańcza albo kwaśne jabłko
Ale po kolei. Zaczynamy od marynaty. Na pewno sól, na pewno dobry ziołowy pieprz. Do tego czosnek i majeranek, odrobina soku z pomarańczy albo delikatnego wina. Proszę tylko nie przesadźcie: chodzi o to, żeby pozwolić jak najwięcej "przemawiać" samemu mięsu. Nacieramy, odstawiamy do lodówki na co najmniej 6 godzin, najlepiej całą noc.
Najbezpieczniej jest piec gęś w foliowym rękawie, ale naczynie z dobrą, szczelną pokrywką też się sprawdzi. Pierś przed pieczeniem okładam z góry cienkimi plasterkami boczku, mogą być fileciki z pomarańczy albo kwaśnego jabłka. Piec na 180 stopni, około 90 minut. Potem rozcinamy rękaw albo zdejmujemy pokrywę, zmieniamy grzanie na 200 stopni z funkcją grilla od góry i podlewając co chwila wytopionym sosem pieczemy jeszcze kwadrans, aż się zezłoci. Potem wyłączamy grzanie i pozwalamy mięsu chwilę odpocząć. Filet łatwo jest oddzielić od kości, można to zrobić palcami, upieczona tak gęsina jest miękka i delikatna.
Podać ją można z dowolnymi dodatkami, mogą to być ziemniaki, kluski śląskie albo moja ulubiona kasza pęczak.
Na wszystkie świętości (a zwłaszcza na płaszcz św. Marcina!) błagam Was: nie wyrzucajcie sosu z pieczenia. Tłuszcz gęsi jest delikatny, pyszny, może stać się podstawą dla kolejnych potraw. A nawet posmarowany nim chleb staje się specjałem. Można przechowywać w słoiku w lodówce kilka tygodni.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.