Poszło o przezwisko
To był niepozorny, ciepły sierpniowy dzień w miejscowości Łubki w gminie Wojciechów (pow. lubelski). 10 sierpnia ub.r. 43-letni wówczas Mariusz G. pił ze znajomymi alkohol w obrębie lokalnego sklepu spożywczego. Wśród tych znajomych był 42-letni Marcin B.
Między mężczyznami doszło do scysji. Poszło, tak się wydaje, o błahostkę - Mariusz G. zwrócił się do Marcina B. przezwiskiem "Kozieł", co bardzo drażniło oskarżonego. Pomimo tego grupa rozeszła się tego wieczoru w pozornym spokoju.
Niedługo później Mariusz G. wylądował w przydrożnym rowie. Nie był to efekt wypadku - jak się później okazało, pokrzywdzony miał w organizmie około cztery promile alkoholu.
Wsiadł na rower i odszukał Mariusza
Mariusz G. nie zdążył dojść do siebie. Jak ustalili śledczy, Marcin B. nie mógł sobie darować zniewagi ze strony znajomego. Zbulwersowany mężczyzna wsiadł na rower i odszukał Mariusza G., a następnie zadał nieprzytomnemu 43-latkowi kilka mocnych ciosów pięścią w twarz.
Leżącego w rowie, pijanego i pobitego mężczyznę dostrzegł jeden z kierowców, który powiadomił o zdarzeniu służby ratunkowe. Na pomoc dla Mariusza G. było już jednak za późno - 43-latek zmarł w wyniku ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej i obrażeń twarzy.
"Nie miał zamiaru zrobić mu aż takiej krzywdy"
Policjanci szybko ustalili, że ciosy pokrzywdzonemu mógł zadać Marcin B., który został zatrzymany i aresztowany. Ten nie przyznał się do zabójstwa, jakie zarzucił mu prokurator, choć przyznał się do zadania kilku uderzeń znajomemu. Swoje zachowanie uzasadniał emocjami, w jakich się znajdował i wypitym alkoholem - był zły za użyte przez Mariusza G. przezwisko. Chciał "pobić" pokrzywdzonego, "nie miał zamiaru zrobić mu aż takiej krzywdy" - czytamy w akcie oskarżenia.
Biegli z zakresu medycyny sądowej stwierdzili, że uderzenia, które wylądowały na twarzy Mariusza G., były wyprowadzone z bardzo dużą siłą, czego efektem m.in. złamany nos ofiary. Sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Opolu Lubelskim. Według prokuratora, Marcin B. działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia Mariusza G., o czym świadczy choćby to, że zostawił pobitego znajomego w przydrożnym rowie na pastwę losu.
Długoletnia odsiadka
Sprawę rozstrzygał Sąd Okręgowy w Lublinie. Marcinowi B. groziło od dziesięciu lat pozbawienia wolności do nawet dożywocia. Wyrok zapadł w czwartek, 18 września. 42-latka uznano za winnego zabójstwa.
- Przewidując możliwość spowodowania śmierci i godząc się na to, wielokrotnie zadawał pokrzywdzonemu uderzenia pięścią w głowę, powodując liczne rozległe obrażenia, które prowadziły do ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej, a ta do zgonu pokrzywdzonego - ustalił sąd.
Mężczyźnie wymierzono surową karę: 17 lat pozbawienia wolności. Na poczet kary Marcinowi B. zaliczono roczny pobyt w areszcie. Ponadto oskarżony ma zapłacić trzem bliskim osobom ofiary zadośćuczynienie za doznaną krzywdę w łącznej kwocie 100 tys. zł.
Wyrok nie jest prawomocny, strony mogą wnieść od niego apelację.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.