Kardiochirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego Nr 4 w Lublinie podjęli się operacji u pacjenta z ostrą niewydolnością serca. U chorego występowało ciężkie zwężenie zastawki aortalnej utrudniające wypływ krwi z lewej komory do aorty, a także miażdżyca naczyń. W aorcie występowały liczne skrzepliny. Upośledzenie kurczliwości mięśnia serca i frakcja wyrzutowa wynosząca jedynie 10 proc. wykluczały możliwość bezpiecznego znieczulenia chorego. Wszystko to nie pozwalało na wykonanie jakiejkolwiek z dotychczas stosownych metod operacji.
Sama niewydolność serca to stan, w którym serce nie jest zdolne do pompowania odpowiedniej ilości krwi do narządów organizmu. Powodem może być jego nieprawidłowa struktura lub funkcjonowanie. W konsekwencji do poszczególnych narządów dociera zbyt mało tlenu niezbędnego do ich działania, powodując szereg typowych dolegliwości i objawów. To także stan bezpośredniego zagrożenia życia, który wymaga pilnego leczenia.
U pacjenta USK Nr 4 w Lublinie, pana Witolda, objawy ciężkiej choroby pojawiły się nagle. Kilka miesięcy przed operacją 68-letni pacjent bez problemu wykonywał codzienne obowiązki. Jak mówi, żadnej trudności nie sprawiało mu m.in. wchodzenie po schodach na drugie piętro, łącznie z noszeniem na rękach swojego starszego psa. Pierwsze objawy niewydolności krążenia pojawiły się we wrześniu ubiegłego roku, głównie pod postacią duszności. Na przełomie 2024 i 2025 roku pan Witold zaczął czuć się bardzo źle. Od 9 stycznia 2025 roku był hospitalizowany na Oddziale Kardiologicznym SP ZOZ MSWiA w Lublinie, którego lekarze rozpoznali ciężką stenozę (zwężenie) zastawki aortalnej z wysokim upośledzeniem kurczliwości mięśnia serca. Ostra niewydolność serca objawiała się masywnymi obrzękami nóg i dużą ilością płynu w jamach opłucnowych. Chory wymagał tlenoterapii i wlewu amin katecholowych stosowanych w stanie zagrożenia życia. W tym stanie pacjent został przetransportowany na dalsze leczenie do Klinicznego Oddziału Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego Nr 4 w Lublinie.
- Zwrócono się o pomoc do nas z innego ośrodka, czyli z oddziału kardiologii szpitala MSWiA w Lublinie - mówi lekarz kierujący Klinicznym Oddziałem Kardiochirurgii
dr n. med. Adam Stadnik.. - Było to dla nas trudne wyzwanie, ponieważ tak trudnych chorych nie podejmowaliśmy się do tej pory. Ale po przyjęciu Pana Witolda, przygotowaniu, zastanowieniu się i zaplanowaniu zabiegu, połączyliśmy klasyczną kardiochirurgię z otwarciem klatki z zabiegiem małoinwazyjnym, przezskórnym. U Pana niestety poza niewydolnością krążenia jest też problem z dostępem obwodowym. Ale zabieg udał się z powodzeniem.
Stan pacjenta wykluczał bezpieczne zastosowanie dostępnych w ośrodku metod operacji. Możliwość przeprowadzenia zabiegu przezcewnikowej implantacji zastawki aortalnej TAVI eliminowała zbyt mała średnica dostępów obwodowych, masywne zwapnienia oraz okrężne skrzepliny w obrębie aorty brzusznej i naczyń biodrowych.
Lekarze z Lublina jako pierwsi w Polsce zastosowali narzędzie, które wydawało im się niezbędne w przypadku tego zabiegu, czyli balon True™ Flow.
- Był to zabieg trudny, z dużym ryzykiem zatrzymania krążenia w zasadzie już od początku - od etapu znieczulenia pacjenta. Aby zminimalizować to ryzko przygotowaliśmy się do zastosowania krążenia pozaustrojowego, które też nie było idealnym wyjściem w tej sytuacji. Dlatego ściągnęliśmy taki "balon" stosowany w trakcie zabiegu. Ten balon został zastosowany po raz pierwszy w Polsce. W trakcie rozprężenia umożliwia on normalny przepływ krwi przez zastawkę aortalną. A więc znacznie zmniejsza ryzyko rozdęcia serca i zatrzymania krążenia. Zastosowanie tego balonu i zabieg udały się z powodzeniem. - dodaje dr n. med. Krzysztof Olszewski.
Balon True™ Flow to urządzenie medyczne stosowane m.in. w interwencjach naczyniowych. Dzięki budowie urządzenia można rozszerzyć zwężenie, jednocześnie zapewniając przepływ krwi przez środek balonu. W przypadku pana Witolda balon pozwolił poszerzyć zwapniałą i zwężoną zastawkę aortalną, co było niezbędne do przygotowania miejsca dla nowej zastawki. Jednocześnie dzięki balonowi został zapewniony przepływ krwi i nie doszło do zatrzymania akcji serca.
W tym przypadku klasyczna operacja nie wchodziła w grę. Jak tłumaczą lekarze - już samo znieczulenie takiego pacjenta może być problemem. Przyznają też, że tacy pacjenci zdarzają się coraz częściej i coraz cześciej pojawia się ciężka niewydolność lewokomorową z potrzebą interwencji lekarskiej.
- Czuje się już bardzo dobrze - powiedział z kolei sam pacjent. - Na początku myślałem, że należy pójść do pulmonologa - jako palacz i spawacz. O sercu nie pomyślałem. Pierwsze objawy? Miałem problemy z oddychaniem i z ruchem, miałem mniej sił. Trzeba było reagować ale trafiłem w dobre ręce. Wiedziałem, o tym, że operacja jest skomplikowana. Lekarz prowadzący poinformował, że mam 5 procent szans na przeżycie.
Obecny stan pozwolił już na odstawienie amin katecholowych.
Pod uwagę brano też możliwość przeszczepu serca lub stałego mechanicznego wspomagania. Z powodu stanu pana Witolda nie zakwalifikowano go do przeszczepu. Wówczas lubelscy lekarze zwrócili się do konsultanta krajowego w dziedzinie kardiochirurgii prof. Mariusza Kuśmierczyka, który zapewnił wsparcie.
Operacja pana Witolda odbyła się 4 lutego. Kardiochirurdzy uzyskali dostęp do serca chorego bezpośrednio przez aortę. Do przeprowadzenia tego typu procedury konieczne jest znieczulenie ogólne, które w tym przypadku obarczone było olbrzymim ryzykiem zatrzymania krążenia i koniecznością wspomagania.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.