reklama
reklama

Salmonella w popularnym lubelskim kebabie. Znany TikToker przeprasza klientów

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Pixabay/Facebook "Piri-Piri"

Salmonella w popularnym lubelskim kebabie. Znany TikToker przeprasza klientów - Zdjęcie główne

Salmonella w lubelskim kebabie | foto Pixabay/Facebook "Piri-Piri"

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina Kilkunastu klientów kebaba "Piri-Piri" w Lublinie zostało objętych dochodzeniem Sanepidu w związku z zatruciem salmonellą. Oświadczenie w tej sprawie wydał sam lokal oraz popularny TikToker MrKryha, który z nimi współpracuje.
reklama

Od początku maja na wielu lubelskich forach na Facebooku pojawiła się informacja o tym, że klienci lokalu "Piri-Piri" przy ul. Wojciechowskiej 9A w Lublinie rozchorowali się po zjedzeniu kebaba w danym lokalu. Klienci skarżyli się, że po wizycie w znanej restauracji z powodu biegunki i bólu brzucha trafili do szpitala. Były podejrzenia, że goście lokalu zatruli się salmonellą.

Groźna bakteria w lubelskim kebabie. Sanepid potwierdza

Informacje o salmonelli potwierdził lubelski Sanepid. - Od początku maja 2023 r. odnotowaliśmy jedno ognisko zatrucia pokarmowego po spożyciu posiłków produkowanych w jednym z lokali w Lublinie. W wyniku prowadzonego przez nas dochodzenia epidemiologicznego i przeprowadzonych dotychczas badań mikrobiologicznych ustalono, że przyczyną zachorowań jest Salmonella Enteritidis - poinformowała Radio Lublin rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie Agnieszka Dados.

Rzeczniczka Sanepidu przekazała, że dochodzeniem w tej sprawie objęto 50 osób, które spożywały posiłki zakupione w "Piri-Piri", osoby, które miały styczność z żywnością oraz pracowników tego lokalu.

Agnieszka Dados dodała również, aby w celu zapobiegnięciu rozpowszechnienia się tej bakterii osoby, które zaobserwowały u siebie złe samopoczucie po spożyciu żywości w tym miejscu niezwłocznie zgłosiły się do lekarza pierwszego kontaktu.

Salmonella w kebabie. Jest komentarz lokalu

Do informacji przekazanych przez lubelski Sanepid oraz klientów "Piri-Piri"odniósł się po kilku dniach w mediach społecznościowych właściciel lokalu.

"Informujemy, że w naszym lokalu przy Wojciechowskiej 9A w Lublinie doszło do sytuacji wystąpienia bakterii salmonelli w jednym z surowców (mięso wołowe surowe) oraz u jednego pracownika, który miał bezpośrednią styczność ze skażonym surowcem. Mięso po obróbce termicznej miało wynik ujemny. W porozumieniu z Sanepidem podjęliśmy niezbędne działania eliminujące wszelkie ryzyka z tym związane" - czytamy w oświadczeniu na Facebooku.
 
Restauracja poinformowała, że wyeliminowała dotychczasowego dostawcę mięsa wołowego. Przeprowadzona została również dwukrotna dezynfekcja lokalu przez firmę zewnętrzną. "W świetle zaistniałej sytuacji chcemy zapewnić odbiorców Kebaba mrożonego Piri-Piri oraz franczyzobiorców, że produkcja dostarczanego do Państwa mięsa odbywała się i odbywa poza siedzibą naszego lokalu co eliminuje możliwość wystąpienia jego skażenia o podobnym charakterze"  - przekazano.
 
Sieć na koniec oświadczenia przeprosiła swoich klientów. "Od 10 lat prowadzimy działalność gastronomiczną i takie zdarzenie miało miejsce jako po raz pierwszy i mamy nadzieję, że po raz ostatni. Na koniec zapewniamy, że jesteśmy głęboko i osobiście poruszeni tym zdarzeniem, za co przepraszamy, szczególnie te osoby, których to zdarzenie bezpośrednio dotknęło" - czytamy w oświadczeniu.
 

Promuje "Piri-Piri". Znany TikToker przeprasza i wyjaśnia

Zaistniałą sytuację skomentował również słynny TikToker MrKryha, który współpracuje i promuje kebab "PiriPiri". W jednym z filmów zamieszczonych w mediach społecznościowych przeprosił klientów lokalu. - Naprawdę jestem w ciężkim szoku, nie dowierzam w to, co tam się stało. Sprzedawało się tam dziennie setki kebabów i wydało się, że tam jest wszystko w porządku - mówił MrKryha.

- Wiele osób zaczęło pisać do mnie, oskarżać mnie o to, że jestem winny tej sytuacji. Ja nie jestem właścicielem "Piri-Piri" w Lublinie, jak również współudziałowcem. Ja nie odpowiadam za dostawę towaru do tego lokalu, jak również nie kontroluję, kto jest zatrudniany - tłumaczył.

- Moja obecność w lokalu ogranicza się do pojedynczych przyjazdów raz na kilka tygodni. Jak kiedyś rozpoczynałem tę współpracę z "Piri-Piri", to głównym celem było propagowanie tego rzemieślniczego, kraftowego mięsa, żeby inni właściciele chcieli odmieniać oblicze kebaba, żeby oblicze tej gastronomii się poprawiało. Natomiast tutaj wydarzyła się rzecz bardzo przykra, niedopuszczalna. Dalej będę zastanawiał się nad kontynuowaniem ewentualnej współpracy z "Piri-Piri" - dodał MrKryha

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama