reklama
reklama

Lublin: Jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa policjanta. "Kupiłem broń od kolegi, a w sumie dostałem ją za dług" [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Lublin: Jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa policjanta. "Kupiłem broń od kolegi, a w sumie dostałem ją za dług" [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
9
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Z LublinaRuszył proces 29-letniego Mateusza W. Lublinianin jest oskarżony m.in. o usiłowanie zabójstwa policjanta. Według śledczych próbował przejechać samochodem funkcjonariusza podczas próby zatrzymania. Gdy mundurowi go złapali, okazało się, że w aucie pod ręką miał karabin automatyczny. Mężczyzna złożył w sądzie obszerne wyjaśnienia.
reklama

Potrącenie, ucieczka i karabin

Był 6 kwietnia br., gdy jadącemu ul. Garbarską Mateuszowi W. drogę zajechała policyjna nieoznakowana toyota. To dlatego, że miesiąc wcześniej mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli drogowej, ignorując policyjne sygnały. Mundurowi ruszyli wtedy w pościg, który rozpoczął się - także - na ul. Garbarskiej, a zakończył na Żelaznej, gdzie Mateusz W. porzucił auto i współpasażera, ruszając do ucieczki pieszo. Udało mu się uciec, ale w ręce policjantów wpadł współpasażer 29-latka.

W momencie zatrzymania auta prowadzonego przez oskarżonego, z toyoty wysiadł policjant. Mateusz W. gwałtownie ruszył fordem. Według ustaleń śledczych 29-latek potrącił policjanta, który przetoczył się po masce auta. Dla pokrzywdzonego skończyło się to obrażeniami nogi.

reklama

W pościg za Mateuszem W. ruszyły kolejne radiowozy. Mężczyzna pozostawił samochód na parkingu pod hipermarketem przy ul. Turystycznej, gdzie rzucił się do pieszej ucieczki. Tym razem nie udało mu się uciec - został złapany na parkingu przy ul. Zawilcowej. Policjanci w jego aucie znaleźli karabin automatyczny, kaliber 7,62 mm i amunicję oraz 0,6 grama marihuany. Ford miał kradzione tablice rejestracyjne i usunięty numer VIN. 

reklama

Nie ma pojęcia, ile razy był karany

Mateusz W. usłyszał cztery zarzuty, w tym usiłowanie zabójstwa policjanta. W środę, 15 listopada, ruszył jego proces w Sądzie Okręgowym w Lublinie. 29-latek został doprowadzony do sali rozpraw z aresztu. Był skuty kajdankami, pilnowało go dwóch policjantów. Ubrany w czarny sweter i jeansy, na głowie miał kaszkiet. Na sądowym korytarzu czekała na niego partnerka oraz dwójka innych najbliższych. A także grupa fotoreporterów. Obrońca Mateusza W. wnioskował o wyłączenie jawności procesu.

reklama

- Oskarżony był już wielokrotnie obiektem zainteresowania mediów, często podawane były w jego sprawie nie do końca prawdziwe informacje - argumentował adwokat. 

Sąd jednak nie przychylił się do jego argumentów. Lublinianin był w przeszłości wielokrotnie karany. Za co? - pytał sąd. 

- Za drobne kradzieże i włamania. Ile razy? Nie mam pojęcia... - odpowiedział Mateusz W. 

"Nie wiedziałem, że kogokolwiek potrąciłem"

Oskarżony przyznał się tylko do części zarzucanych mu czynów. Nie przyznał się do usiłowania zabójstwa policjanta. 

- Gwałtownie zatrzymała się toyota przede mną, bardzo szybko wysiadł z niej mężczyzna. Od razu ruszyłem samochodem, omijając tego mężczyznę oraz toyotę. To była wąska uliczka, przejechałem przez drzwi toyoty, otwarte na oścież. Lewą stroną swojego auta przejechałem po śmietnikach. Następnie uciekłem. Do chwili zatrzymania nie wiedziałem, że kogokolwiek potrąciłem. Ani tego, że w samochodzie, który mnie zatrzymał, byli policjanci - przekonywał Mateusz W. sędziów. 

Oskarżony: zostałem napadnięty

Dlaczego Mateusz W. uciekał przed policjantami? Oto jego wersja wydarzeń.

- Wszystko zaczęło się w lipcu ubiegłego roku. Miałem klub sportów walki, bardzo szybko się rozwijał. Miałem sporo podopiecznych. Pewnego razu po treningu przyszło czterech mężczyzn, nie znałem ich. Zaproponowali mi ochronę w zamian za 30 proc. zysków z klubu. Odmówiłem. Od tamtej pory zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Zaklejono w klubie kłódki klejem, przebito mi opony auta, wybito szyby w klubie. 3 kwietnia zostałem napadnięty w klatce schodowej bloku. To było z dziesięć osób, były zamaskowane. Strzelali do mnie z paralizatorów, zaczęli okładać młotkami, jeden ze sprawców pociął mi twarz nożem, kolejny wbił nóż w nogę. Po tym incydencie trafilem do szpitala - opowiadał w środę w sądzie 29-latek.

Przyznał, że następnego dnia uciekł ze szpitala, nie potrafił jednak wyjaśnić, dlaczego. Postanowił pojechać tymczasowo do mieszkania matki. Jak twierdzi, w kołpaku swojego auta znalazł ukryty lokalizator GPS. Sędziom tłumaczył, że był przekonany, iż nieumundurowani policjanci z nieoznakowanej toyoty, którzy 6 kwietnia zatrzymali go na Garbarskiej, to przestępcy, którzy ponownie chcieli go napaść. 

- To trwało ułamek sekundy. Nic nie wskazywało na to, że to była policja. Byłem przewrażliwiony po tamtym napadzie - podkreślał lublinianin. 

Dlaczego miał przy sobie karabin?

- Kupiłem broń od kolegi, a w sumie dostałem ją za dług, który wynosił 1,2 tys. zł. Nie wiedziałem, czy pistolet działa, nigdy go nie sprawdzałem, nigdy nie miałem zamiaru użyć tej broni. Co potwierdza ta sytuacja. Zatrzymywano mnie, ja nie wiedziałem, że to policja, a broni nie użyłem - zarzekał się w sali rozpraw oskarżony. - Broń dostałem przypadkiem. Nie miałem żadnego celu, biorąc broń od kolegi - zastrzegał.

Odmówił odpowiedzi na pytanie, od kogo kupił forda focusa, którym jeździł. Podobnie nie odniósł się do zarzutu dotyczącego ucieczki przed policjantami na miesiąc przed zatrzymaniem. 

Kolejna rozprawa w grudniu. Za usiłowanie zabójstwa grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama