Najpierw w okrutny sposób, używając siekiery, zamordował swojego brata, a chwilę później zadał śmiertelne uderzenia ojcu. Do tragedii doszło w lipcu ub.r. w Zagumniu w okolicach Biłgoraja. Po tym, jak Bartłomiej B. został aresztowany, targnął się na własne życie i w efekcie trafił do szpitala psychiatrycznego w Radecznicy. Uciekł jednak stamtąd i ukrywał się przez dziesięć kolejnych dni. Szukały go służby, o jego ucieczce informowały wszystkie ogólnokrajowe media. Złapano go w województwie podkarpackim, gdy zmierzał w kierunku granicy.
W połowie maja br., Sąd Okręgowy w Zamościu uznał oskarżonego Bartłomieja B. za winnego zabicia brata i ojca oraz bezprawnego samouwolnienia, czyli ucieczki ze szpitala. Skazał go na karę łączną 30 lat pozbawienia wolności, przy czym o warunkowe, przedterminowe zwolnienie Bartłomiej B. mógłby się ubiegać po 20 latach.
Nie był to koniec sprawy, bo wyrok nie był prawomocny, a apelację od niego wniosła Prokuratura Okręgowa w Zamościu.
Proces przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie został przeprowadzony we wtorek, 23 września. Oskarżonego nie doprowadzono do sali rozpraw, bo o to nie wnioskował. Prokurator zarzucał orzeczenie rażąco niewspółmiernej kary za zabójstwa i domagał się wymierzenia Bartłomiejowi B. kary dożywocia.
- To była egzekucja. Brak przy tym jakichkolwiek powodów, motywów, przyczyn, które w choćby minimalny sposób mogłyby zracjonalizować sposób działania sprawcy. Oskarżony był poczytalny w chwili popełnienia czynów, miał pełną zdolność pokierowania swoim postępowaniem - argumentowała w środę w sądzie prokurator Beata Syk-Jankowska.
Rozstrzygnięcie ogłoszono w środę, 24 września. Wyrok został utrzymany w mocy: 30 lat pozbawienia wolności, z możliwością warunkowego, przedterminowego zwolnienia najwcześniej po 20 latach odsiadki.
- Wymierzenie oskarżonemu najsurowszej kary nie jest w tej sprawie uzasadnione. Dożywotnie pozbawienie wolności ma charakter kary wyjątkowej, która ma również charakter eliminacyjny, jest niejako substytutem kary śmierci, usuniętej z Kodeksu karnego. Żeby orzec taki rodzaj kary, muszą być spełnione jednocześnie rygorystyczne przesłanki: nie ma okoliczności łagodzących, szereg ważnych okoliczności obciążających oraz ustalenie, że sprawca jest na tyle zdemoralizowany, że konieczna jest jego bezwzględna izolacja, nie rokuje on szans na poprawę zachowania i resocjalizację, więc w związku z tym tylko kara dożywotniego pozbawienia wolności jest w stanie ochronić przed nim społeczeństwo - uzasadniła sędzia Dorota Janicka.
Sąd wyliczył okoliczności łagodzące: szczere przyznanie się oraz telefon na numer alarmowy i podanie swojej lokalizacji niedługo po dokonaniu zbrodni. Do tego Bartłomiej B. nie był wcześniej karany i nie przejawiał agresji fizycznej.
- Analizując zarzuty prokuratora, należy stwierdzić, że nie kwestionuje on okoliczności łagodzących, a uważa, że sąd nadał im zbyt dużą wagę. Kwestionuje szczerość przeprosin. Sąd nie podziela tego - dodała sędzia Dorota Janicka.
- 30 lat pozbawienia wolności, najdłuższa przewidziana kara terminowa, jest karą adekwatną. W ocenie sądu spełni ona swoje cele. W opinii biegłych i po analizie całego materiału dowodowego brak bowiem jest okoliczności, które wskazywałyby, że oskarżony jest na tyle aspołeczny i zdemoralizowany, że nie rokuje powrotu do społeczeństwa - podsumowała sędzia.
Środowa decyzja sądu jest prawomocna. Oznacza to, że przysługuje od niego wyłącznie kasacja do Sądu Najwyższego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.