reklama
reklama

Polski Cukier AZS UMCS Lublin zakończył sezon na etapie ćwierćfinału. Medalu w tym roku nie będzie (ZDJĘCIA)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Koszykarki Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin nie obronią tytułu mistrzyń kraju. Podopieczne trenera Krzysztofa Szewczyka przegrały drugi z ćwierćfinałów z VBW Arką Gdynia w trwającej kampanii Orlen Basket Ligi Kobiet i w smutnych nastrojach pożegnały się z rozgrywkami.
reklama

Gospodynie przystępowały do czwartkowego spotkania ze świadomością, że ewentualna porażka oznacza dla nich zakończenie sezonu jeszcze przed rozpoczęciem marca. W miniony wtorek biało-zielone przegrały bowiem pierwsze ze spotkań fazy play-off w Trójmieście (SZCZEGÓŁY), a ze względu na skrócenie zmagań w OBLK do następnej rundy przechodziły zespoły mające na koncie po dwa zwycięstwa.

Początkowe fragmenty rywalizacji były udane dla miejscowych, jednak wraz z rozwojem gry inicjatywę przejęły gdynianki, które przy wyniku 0:4 zdobyły dziewięć punktów z rzędu. Trener Krzysztof Szewczyk poprosił wówczas o przerwę. Instrukcje przekazane drużynie przyniosły oczekiwany skutek, bowiem jego podopieczne odrobiły straty, przełamując chwilowy impas w ofensywie. Dobrą informacją dla sztabu szkoleniowego akademiczek był fakt, że po kontuzji do składu powróciła Dominika Ullmann, która swój poprzedni ligowy mecz rozegrała pod koniec stycznia. To, m.in. jej rzuty z dystansu pomogły ekipie z Lublina do końca walczyć o korzystny wynik.

Po pierwszej kwarcie AZS UMCS prowadził 16:15, ale drugą ćwiartkę rozpoczął od czterech nieudanych ataków z rzędu. VBW Arka wówczas znów delikatnie odskoczyła, a lubelscy kibice musieli czekać na celny rzut swojego zespołu blisko dwie i pół minuty. Mistrzynie Polski znów jednak pokazały charakter, a "trójki" Dominiki Ullmann i Kylee Shook oraz lay up Elin Gustavsson pomogły im ponownie osiągnąć korzystny rezultat. Obrończynie tytułu miały już nawet osiem oczek przewagi, ale ostatecznie zeszły na dużą przerwę, wygrywając 38:34. Nawet pomimo faktu, że w drugim kolejnym spotkaniu dysponujące lepszymi warunkami fizycznymi przyjezdne zbierały więcej piłek.

Po zmianie stron biało-zielone długo kontynuowały dobrą grę, nie traciły koncentracji, popełniały mało błędów w obronie i umiejętnie powstrzymywały ataki rywalek. Dzięki temu na cztery minuty do końca trzeciej partii gospodynie miały 10 punktów zaliczki. Ta przewaga stopniała jednak do stanu 54:52 po dwóch kwadransach rywalizacji.

W czwartej ćwiartce doszło do emocjonującej wymiany ciosów. Napędzane przez głośny doping akademiczki toczyły zacięty bój, który trzymał w napięciu praktycznie do ostatniej syreny. Na 30 sekund do końca, po celnym rzucie z dystansu Marissy Kastanek gdynianki miały dwa oczka więcej. Sztab szkoleniowy lubelskiej drużyny poprosił wtedy o czas, po którym zza łuku spudłowała Shook. Chwilę później Barbora Wrzesiński wykorzystała jeden z dwóch wolnych i VBW Arka prowadziła 74:71, a zegar w hali imienia Zdzisława Niedzieli wskazywał 20 sekund do finiszu czwartej odsłony. Trener Szewczyk znów zdecydował się na przerwę na żądanie, lecz po jej zakończeniu dwa nieudane rzuty trzypunktowe oddała Bria Goss. Zaraz potem prowadzenie gości podwyższyła Rennia Davis i zwycięstwo pojechało na Pomorze.

Zostawiłyśmy serce na boisku. Myślę, że zagrałyśmy lepiej, niż w Gdyni, ale to niestety nie wystarczyło i smutek jest ogromny, bo nasz sezon dziś dobiegł końca – przyznała po meczu ze łzami w oczach rozgrywająca Dominika Fiszer. – Chciałabym podziękować wszystkim, którzy w tym sezonie byli związani z zespołem i wykonali swoją pracę w stu procentach, pozwalając nam skupić się na grze. Jest nam po prostu przykro z powodu tego wyniku, ale taki jest sport. Ten sezon, podobnie jak dzisiejszy mecz, był pełen nadziei. Cały czas była wiara w to, że w końcu przyjdzie moment, w którym to zaskoczy. Niestety, wraz z przyspieszonymi rozgrywkami i wszystkim, co się działo, do tego nie doszło. Dziękuję kibicom, działaczom i każdemu, kto poświęcił swoje zdrowie, żeby rezultat był jak najlepszy. Z natury jestem optymistką i staram się nawet ze złych rzeczy wyciągać pozytywy. Oczywiście jesteśmy wszyscy smutni i ludzie mogą być rozczarowani, bo my też jesteśmy. Na pewno każdy spojrzy na siebie i zastanowi się nad tym, co mógł zrobić lepiej, ale nic już nie zmienimy. Kibice mogą się cieszyć tym, że zeszłoroczny sukces pozwolił oglądać najlepsze zawodniczki na Starym Kontynencie i rywalizować na najwyższym poziomie w Eurolidze. Nie twierdzę, że ludzie mają nas klepać po plecach i mówić, że się nic nie stało, bo wiadomo, że tak nie jest. Jednak przez cały sezon walczyłyśmy z wieloma trudnościami – dodała.

Ogrom pecha, który spotkał ten zespół, był już za duży – stwierdził trener Krzysztof Szewczyk. – I tak, biorąc pod uwagę grę w Eurolidze, zbudowaliśmy nienajszerszy skład, a bodajże w listopadzie ze względu na kontuzję straciliśmy Magdę Ziętarę, a potem Dominikę Ullmann i Emily Kalenik, czyli podstawowych młodzieżowców. Cóż, w tamtym roku to my mieliśmy szczęście, a zespoły z Gorzowa i Polkowic miały problemy z kontuzjami i zdobyliśmy mistrzostwo, tym razem było odwrotnie. Generalnie wiemy, dlaczego tak się stało, ale na wnioski i szerszą dyskusję jeszcze przyjdzie czas. Teraz każdy jest rozczarowany, więc póki co, jest za wcześnie na to, by mówić o przyszłości tej drużyny. Zobaczymy, jak będą wyglądać budżet i skład zespołu. Trzeba docenić to, co zrobiliśmy tu w ciągu ostatnich trzech lat. Był srebrny medal, mistrzostwo, a w tym sezonie Superpuchar. Odpadliśmy w ćwierćfinale i jesteśmy rozczarowani, ale nie takim zespołom się to zdarzało. Nie chcieliśmy tego i możemy przeprosić kibiców, że tak się stało, ale nie wszystko było w naszych rękach – zakończył szkoleniowiec.

Na kolejne mecze o stawkę z udziałem koszykarek trzeba będzie poczekać aż do jesieni. W walce o medale aktualnej kampanii oprócz ekipy z Gdyni pozostały KGHM BC Polkowice i PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wielkopolski. 3 marca ostatniego z półfinalistów wyłoni mecz Ślęzy Wrocław z Zagłębiem Sosnowiec.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin - VBW Arka Gdynia 71:75 (16:15, 22:19, 16:18, 17:23)

Lublin: Goss 20, Shook 14, Fiszer 11, Ullmann 9, Gustavsson 9, Burton 4, Zięmborska 4, Jeziorna

Gdynia: Davis 28, Wrzesiński 13, Borkowska 10, Kastanek 9, Miskiniene 5, Podgórna 5, Szymkiewicz 3, Cowling 2, Puter

Sędziowali: J. Pietrzak, M. Skorek, J. Ruhamiriza

Widzów: 786

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama