Pierwsza połowa przypominała październikowe starcie Motoru w Poznaniu (SZCZEGÓŁY). Początek spotkania należał do gospodarzy. Już po 180 sekundach gry częstochowianie mogli objąć prowadzenie, ale świetny strzał z rzutu wolnego Iviego Lopeza zatrzymał się na słupku. Bramka dla Rakowa padła kilka minut później. Na listę strzelców wpisał się Władysław Koczerchin, którego bardzo dobrym podaniem obsłużył Michael Ameyaw.
Miejscowi próbowali pójść za ciosem i zdobyć kolejne gole. Mieli ku temu dogodne okazje, ale znakomicie między słupkami spisywał się Kacper Rosa. Doświadczony bramkarz wykazał się kilkoma ważnymi interwencjami, dzięki czemu "Motorowcy" przetrwali mocny napór rywali.
W 32. minucie lublinianie dość nieoczekiwanie doprowadzili do remisu. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował w pole karne Bartosz Wolski, a po strzale Kaana Caliskanera futbolówka przekroczyła linię bramkową. Niemiec z tureckimi korzeniami zaliczył swoje pierwsze trafienie w żółto-biało-niebieskich barwach, a Motor schodził na przerwę z wynikiem 1:1.
CZYTAJ TAKŻE: Motor szykuje transfer. To kwestia czasu
Po zmianie stron początkowo wydawało się, że inicjatywę na dobre przejął Raków. Kibice piłkarzy prowadzonych przez trenera Marka Papszuna przez chwilę nawet cieszyli się z przyznanego przez sędziego rzutu karnego. Jednak w 55. minucie spotkania arbiter ostatecznie zdecydował się cofnąć tę decyzję po konsultacji z VAR-em i obejrzeniu powtórki. Niedługo potem doszło do długiej przerwy w grze z powodu rac odpalonych przez częstochowskich fanów.
Przerwa w meczu lepiej podziałała na żółto-biało-niebieskich, którzy zdobyli drugiego gola. Tym razem asystę zanotował Sergi Samper, a do siatki trafił Samuel Mráz. Słowacki napastnik jest od dwóch miesięcy w wybornej formie snajperskiej. W ostatnich ośmiu kolejkach zdobył bowiem osiem bramek. Te liczby robią większe wrażenie, pamiętając, że w pierwszych dziesięciu spotkaniach sezonu 27-latek wpisał się na listę strzelców tylko raz.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarz Motoru: Aż żal, że ten rok się kończy
Do drugiej połowy doliczono ponad kwadrans. Wpływ na to miało przede wszystkim przerwanie zawodów z powodu pirotechniki oraz boiskowe kontuzje. W trzeciej z dodatkowych minut ekipa spod Jasnej Góry trafiła na 2:2. Autorem bramki był Jean Carlos Silva, który dopadł do piłki w polu karnym po zamieszaniu w następstwie rzutu wolnego i precyzyjnym uderzeniem pokonał Kacpra Rosę.
W końcówce mistrzowie Polski z 2023 roku dążyli do zdobycia trzeciego gola. I choć w kilku sytuacjach "gotowało się" w polu karnym Motoru, to ostatecznie ekstraklasowy beniaminek zabrał ze sobą do Lublina jeden punkt. Dla Piotra Ceglarza i spółki był to czwarty remis w trwających rozgrywkach. Co ciekawe, żółto-biało-niebiescy oddali w sobotniej potyczce tylko dwa celne strzały na bramkę. I choć seria zwycięstw drużyny trenera Stolarskiego zatrzymała się na czterech z rzędu, to podział oczek w Częstochowie należy uznać za dobry rezultat. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jak "Motorowcy" rozwinęli się jako zespół od przegranej 0:2 rywalizacji z Rakowem na własnym stadionie pod koniec lipca (WIĘCEJ).
Raków Częstochowa - Motor Lublin 2:2 (1:1)
Bramki: Koczerchin 10, Silva 90+4 - Caliskaner 32, Mráz 73
Raków: Trelowski – Tudor, Arsenić, Rundić (90 Rodin), J. Silva, Berggren (80 Baráth), Koczerhin, Otieno (17 Svarnas), Diaz (46 Lamprou), Ameyaw (80 Brunes), López
Motor: Rosa – Stolarski (77 Wójcik), Bartoš, Najemski, Luberecki, Samper (89 R. Król), Caliskaner (89 Simon), Ceglarz, Wolski, Ndiaye (58 M. Król), Mráz (89 Wełniak)
Żółte kartki: Samper, Wolski
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.