Gospodarze przystąpili do tego spotkania osłabieni. Z urazami zmagają się bowiem defensywni pomocnicy Marcel Gąsior i Mathieu Scalet. W obliczu absencji miejsce "na szóstce" zajął Jakub Lis, który do tej pory występował w Motorze głównie jako skrzydłowy. Natomiast po raz pierwszy w wyjściowym składzie Motoru znalazł się Bartosz Wolski, który w poprzedniej kolejce zdobył zwycięską bramkę w wyjazdowym starciu z Lechią Gdańsk.
Jako pierwsi dogodną okazję bramkową stworzyli na Arenie Lublin zawodnicy drużyny przyjezdnej. Po ładnej akcji katowiczan kąśliwie z dystansu uderzył Grzegorz Rogala, ale z jego strzałem poradził sobie dobrze interweniujący Łukasz Budziłek.
Druga sytuacja "GieKSy" przyniosła już gościom powodzenie. W 8. minucie piękny strzał zza pola karnego oddał Sebastian Bergier. Były zawodnik Śląska Wrocław "zdjął pajęczynę" w okienku bramki miejscowych, zdobywając przy tym pierwszego gola w obecnych rozgrywkach.
Żółto-biało-niebiescy otrząsnęli się po nieudanym wejściu w mecz i na pewien czas przejęli inicjatywę. Przełożyło się to na kilka stałych fragmentów gry oraz strzał głową Rafała Króla, który nie sprawił większych problemów stojącemu między słupkami rywali Dawidowi Kudle.
CZYTAJ TAKŻE: Odszedł z Motoru. Wybrał Avię Świdnik
Po lepszym fragmencie w wykonaniu "Motorowców" znów częściej przy piłce utrzymywali się zawodnicy klubu ze Śląska. Podopieczni trenera Rafała Góraka prezentowali wyższą kulturę gry, umiejętnie wykorzystywali wolne przestrzenie na murawie i potrafili stworzyć groźne szanse bramkowe. Lublinianie mieli jednak w bramce świetnie dysponowanego Budziłka. Doświadczony golkiper w kapitalnym stylu zatrzymał strzały autorstwa Adriana Błąda, Oskara Repki, Grzegorza Rogali, Sebastiana Bergiera i Aleksandra Komora. Grę 32-latka docenili kibice, którzy pod koniec pierwszej połowy skandowali nazwisko bramkarza z trybun. Nie ulega wątpliwości, że tylko dzięki jego postawie GKS nie strzelił przed przerwą więcej goli. Nie może dziwić więc fakt, że 32-latek często miał pretensje do kolegów z linii defensywy o boiskowe zachowania. Niezadowolenia z postawy swoich podopiecznych nie ukrywał także żywo reagujący przy ławce trener Goncalo Feio.
Po trzech kwadransach katowiczanie prowadzili jednym trafieniem i zdecydowanie był to dla Motoru najniższy wymiar kary. Rozmowa w szatni dodała gospodarzom animuszu, bowiem na samym początku drugiej odsłony próbowali zaskoczyć rywali. Aktywny po zmianie stron był ustawiony na prawej flance Michał Król, jednak po jego dobrej akcji nikt z klubowych partnerów w ataku nie trafił w piłkę dośrodkowaną w pole karne. Zagrożenia nie przyniósł także wywalczony przez "Królika" rzut rożny.
W 59. minucie Arena Lublin wreszcie miała powody do radości. Na listę strzelców wpisał się bowiem wspomniany już Michał Król. Pomocnik miejscowego zespołu w pięknym stylu wykończył stały fragment gry i strzałem z woleja doprowadził do remisu. Dla 23-letniego piłkarza był to pierwszy w karierze gol zdobyty na zapleczu krajowej elity, w której rozgrywał w niedzielę trzynasty mecz.
CZYTAJ TAKŻE: Były pracownik Motoru powrócił do Górnika Łęczna
Sztab szkoleniowy zdecydował się pójść za ciosem i tuż po wyrównującej bramce dokonał aż trzech roszad w składzie. Na murawie zameldowali się ofensywnie usposobieni Kamil Wojtkowski, Kacper Wełniak i Mariusz Rybicki. Niedługo potem żółto-biało-niebiescy mogli wyjść na prowadzenie, ale strzał głową Wolskiego zatrzymał Kudła.
Gdy wydawało się, że "Motorowcy" są bliżsi bramki na 2:1, sytuacja w ciągu kilkudziesięciu sekund mogła odwrócić się o 180 stopni. Najpierw, drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył w 70. minucie trener Feio. Portugalczyk otrzymał oba upomnienia za komentowanie decyzji arbitra. Chwilę później sędzia podyktował dla ekipy z Katowic rzut karny. Jednak przy ogłuszających gwizdach lubelskiej publiczności z jedenastu metrów pomylił się Jakub Arak. Jego uderzenie wybronił zasługujący na miano bohatera meczu Budziłek.
W dalszej części spotkania lublinianie ostrzeliwali bramkę GKS-u. Brakowało im jednak precyzyjnego wykończenia ataków. Swoje okazje mieli także przyjezdni, jednak ostatecznie konfrontacja zakończyła się podziałem punktów. Pomimo braku wygranej kibice wychodzący ze stadionu nie mogli czuć się zawiedzeni, bowiem widowisko na Arenie Lublin przyniosło mnóstwo wrażeń.
Motor Lublin - GKS Katowice 1:1 (0:1)
Bramki: M. Król 59 - Bergier 8
Motor: Budziłek - Wójcik, Szarek (68 Zbiciak), Rudol, Luberecki, R. Król (62 Wojtkowski), Lis, M. Król (79 Kamiński), Wolski, Ceglarz (63 Rybicki), Śpiewak (63 Wełniak)
GKS: Kudła - Jędrych (75 Baranowicz), Repka, Kozubal, Bergier (65 Arak), Błąd (87 Bród), Jaroszek, Komor, Rogala, Marzec (65 Mak), Wasielewski
Żółte kartki: trener Feio (dwie), Wełniak, Zbiciak - Komor, Repka, Błąd, Kozubal, Baranowicz, Bród
Czerwona kartka: trener Feio (70 min - za drugą żółtą)
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 8973
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.