Wtorkowe spotkanie w hali Globus miało duży ciężar gatunkowy. Przed jego rozpoczęciem lublinianki zajmowały pozycję wicelidera tabeli z dorobkiem 30 punktów, natomiast ekipa z Dolnego Śląska z taką samą liczbą oczek (i jedną kolejką rozegraną więcej) plasowały się na trzeciej lokacie. Gospodynie chciały ponadto zrewanżować się "Kobierkom" za cztery porażki z rzędu (w tym jedną po rzutach karnych) w Orlen Superlidze.
CZYTAJ TAKŻE: PGE Start Lublin poznał rywali w Pucharze Polski
Chęci były po stronie biało-zielonych bardzo widoczne, ale tak samo było z pewną dozą nerwowości w ich boiskowych poczynaniach. W pierwszej połowie MKS znacznie częściej od rywalek notował niewymuszone straty piłki, chwilami gubił się w ofensywie, a w jego atakach w kilku sytuacjach brakowało płynności i zrozumienia. Pomimo tego, toczył zacięty bój z nadal aktualnymi wicemistrzyniami kraju. Zespoły walczyły niemalże "cios za cios" i żadna ze stron nie była w stanie wypracować znaczącej przewagi. Po kwadransie rywalizacji 7:6 prowadziły miejscowe, zaś pięć minut później dwa trafienia przewagi miał KPR. Na przerwę drużyny schodziły przy remisie 12:12.
Po zmianie stron spotkanie długimi fragmentami było wyrównane. Biało-zielonym przydarzył się jednak słabszy okres gry, który skrzętnie wykorzystały przeciwniczki. Drużyna z Kobierzyc odskoczyła wówczas na cztery gole i nie oddała prowadzenia już do końcowej syreny. Dzięki temu po raz drugi w obecnym sezonie pokonała 22-krotne mistrzynie Polski.
– Nie do końca wydaje mi się, że "Kobierki" mają na nas patent. Ten mecz był zdecydowanie lepszy, niż ten, w którym przegrałyśmy na wyjeździe, ale na pewno popełniamy za dużo błędów. Nie wiem, co jest tego powodem, bo źle weszłyśmy w mecz i nie powinniśmy tak zaczynać. Naszymi błędami dałyśmy rywalkom szanse, żeby odskoczyły i zdobywały pewność siebie. Nie można pozwalać sobie na takie błędy, bo przez nie umożliwiłyśmy rywalkom łatwe bramki z kontrataków. To była duża przyczyna wyniku, ponieważ początek dał im powera i wiarę w to, że można coś zrobić – podsumowała Aleksandra Rosiak, którą wybrano najbardziej wartościową zawodniczką po stronie gospodyń.
– Myślę, że o naszej wygranej zadecydowała przede wszystkim dobra, mocna obrona. Może w pewnym momencie nie mogłyśmy przebić się w ataku, ale nadrabiałyśmy defensywą. Nie dałyśmy sobie rzucić paru bramek i to był największy atut. Cały mecz grałyśmy naprawdę solidnie – przyznała natomiast Paulina Stapurewicz ze zwycięskiego zespołu.
W następną środę lublinianki zagrają we własnej hali z Sośnicą Gliwice. Początek konfrontacji z tym przeciwnikiem zaplanowano 29 stycznia o godzinie 18:00.
MKS FunFloor Lublin - KPR Gminy Kobierzyce 23:25 (12:12)
Lublin: Wdowiak, Mamić – Rosiak 7, Balsam 7, M. Więckowska 3, Planeta 3, Tomczyk 1, Szynkaruk 1, Andruszak 1, Posavec, Pietras, Nieuwenweg, D. Więckowska, Olek, Matuszczyk
Kobierzyce: Saltaniuk, Kowalczyk – Wiertelak 8, Buklarewicz 5, Polańska 4, Drażyk 3, Kozioł 3, Melekestseva 1, Ważna 1, Stapurewicz, Kucharska, Zaleśny
Kary: 4 - 8 min
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.