W początkowych fragmentach spotkania gospodynie miały problem ze skutecznością w ataku, przez co kibice w hali Globus czekali na pierwszą bramkę MKS-u aż do siódmej minuty rywalizacji. Przyjezdne prowadziły wówczas 4:1. Po kwadransie gry lublinianki traciły już tylko dwie bramki do ekipy z Rumunii, natomiast sześć minut później zrobiło się 10:9 dla biało-zielonych. Podopieczne trener Edyty Majdzińskiej imponowały wówczas spokojem i wachlarzem rozwiązań w ofensywie, a także umiejętnie stawiały zasieki obronne. Ten stan rzeczy uległ zmianie w końcówce pierwszej połowy, w której zespół gości odskoczył na sześć goli i na przerwę schodził, wygrywając 18:12.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarze Motoru mają za sobą ostatnie zimowe sparingi
Po zmianie stron z pozoru bezpieczna przewaga Glorii długo się utrzymywała, ale po raz kolejny w sobotnim meczu lublinianki zaprezentowały efektowny zryw i końcowy rezultat znów stał się sprawą otwartą. Miejscowe złapały kontakt, zbliżając się na zaledwie jedno trafienie. Przeciwniczki wytrzymały jednak presję, pokazały duże pucharowe doświadczenie i ostatecznie wywiozły z Lublina zwycięstwo.
– Na pewno czujemy niedosyt, bo tą porażką zaprzepaściłyśmy szanse na wyjście z grupy – mówi rozgrywająca Dominika Więckowska. – Miałyśmy w tym meczu dobre okresy gry, ale to były tylko momenty. To nie wystarczyło na drużynę z Rumunii. Potrafiłyśmy niwelować straty z -6 do -1, co pokazuje, że potrafimy grać w piłkę ręczną. Dużo zależy od naszej obrony. Jeśli postawimy trudne warunki i zamkniemy naszą linię defensywną, to jesteśmy w stanie przeprowadzić szybką konktrę, zdobyć łatwego gola i same się w tym napędzać. Jednak gdy przytrafi się jakiś błąd, to wytrąca nas z balansu, w którym byłyśmy. Nie wykorzystałyśmy też kilku sytuacji stuprocentowych, a w tego rodzaju spotkaniach to boli najbardziej. Zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy ma to duże przełożenie na wynik – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Koszykarze pożegnali się z europejskimi pucharami
Co ciekawe w zespołach z Rumunii i Polski wystąpiły chorwackie siostry Posavec. Po raz drugi w trakcie trwającej fazy grupowej górą nad grającą w barwach MKS-u Stelą była jej bliźniaczka Paula. – To nie pierwszy raz, kiedy znalazłyśmy się po przeciwnej stronie parkietu. Siedem lat temu grałyśmy także przeciwko sobie w lidze chorwackiej. To był mój pierwszy sezon w HC Lokomotiva Zagreb, a siostra grała w zespole Zrinski Čakovec, gdzie również zaczęłam karierę w piłce ręcznej – wyznała rozgrywająca lubelskiego klubu jeszcze przed wyjazdowym starciem z Glorią.
Już w najbliższą środę Daria Szynkaruk i spółka rozegrają następne spotkanie. 14 lutego aktualne wicemistrzynie Polski zmierzą się na wyjeździe z obrończyniami tytułu - Zagłębiem Lubin. Początek konfrontacji na Dolnym Śląsku zaplanowano o godzinie 18:00.
MKS FunFloor Lublin - CS Gloria 2018 Bistrita-Nasaud 26:29 (12:18)
Lublin: Gawlik, Wdowiak – Kovarova 4, Balsam 3, Achruk 3, Andruszak 3, S. Posavec 3, Płomińska 2, Tomczyk 2, Szynkaruk 2, Masna 2, M. Więckowska 1, D. Więckowska, Noga, Szczepaniak, Roszak
Bistrita: De Arruda, Dumanska, Babovic Vujovic – Laslo 9, Bazaliu 5, De Araujo Frossard 3, Mbengue Rodriguez 2, Dahl 2, Niombla 2, Pristavita 2, Bulatovic 1,Dinca 1, P. Posavec 1
Kary: 4 min - 12 min
Sędziowali: Andreas Daviknes Borge, Magnus Muri Nygren (Norwegia)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.