– Najważniejsze jest punktowanie i to jest główna rzecz, którą Motor musi robić i nad którą trzeba co tydzień mocno pracować. Zdobyte punkty dają w piłce utrzymania, czy mistrzostwa. Jeśli chodzi o nasz styl, to on jest kontynuowany od trzech lat i mamy bardzo dużo mechanizmów, które powodują, że zespół wie, co ma robić i jak się zachowywać na boisku w danej sytuacji. Trudno zmieniać coś, co działało przez dwa lata, gdy wywalczaliśmy dwa awanse z rzędu. Dlatego chcemy to nadal podtrzymywać, oczywiście z odpowiednią adaptację do wymagającej ligi, jaką jest ekstraklasa – stwierdził trener żółto-biało-niebieskich.
CZYTAJ TAKŻE: Motor wygrał z Lechią. Zobacz skrót meczu
Następnie szkoleniowiec został zapytany, czy nie drażnią go słowa, że w grze Motorze nadal są widoczne idee wdrożone przez Goncalo Feio i czy chciałby się odciąć od spuścizny Portugalczyka i pracować na własny ratunek. – Robię to od czterech miesięcy i na razie idzie to całkiem nieźle, ale jestem dumny z tego, że pracowałem z trenerem Feio i razem od początku tworzyliśmy ten zespół. Nie drażni mnie, gdy ludzie mówią o faktach. Bardzo pozytywnie wspominam ten czas, ale w połowie marca zaczął się projekt pod nazwą "Motor Lublin Mateusza Stolarskiego" z największym udziałem piłkarzy, bo to oni są najważniejsi. Chcę ten projekt budować i kontynuować – przyznał 31-latek.
W opinii dziennikarzy i komentatorów Canal+ najlepszymi graczami piątkowego meczu w barwach Motoru byli Bartosz Wolski oraz Filip Luberecki. Jaka jest opinia trenera Motoru na ten temat? – Wymienieni piłkarze mieli znaczący wpływ na wynik, ale chciałbym też docenić Sebastiana Rudola, który wystąpił na pozycji stopera. Pracy środkowych obrońców często nie widzi się aż tak bardzo jak zawodników ofensywnych. Myślę, że Sebastian zagrał bardzo dobre spotkanie – ocenił.
CZYTAJ TAKŻE: Dyrektor sportowy Motoru: Przełammy fatum
Prowadzący rozmowę Cezary Olbrycht zapytał później, czy w kontrakcie Stolarskiego był podpunkt mówiący o nienaruszalności cielesnej prezesa, nawiązując do pamiętnej afery z udziałem Goncalo Feio, który rzucił w Pawła Tomczyka kuwetą na dokumenty (SZCZEGÓŁY). – Nie było do takiego zapisu. Nie kontynuowałbym tej sprawy, bo ona mnie nie dotyczy – skwitował krótko trener.
W wywiadzie powrócono także do inauguracyjnego starcia z Rakowem Częstochowa, które Motor przegrał 0:2. – Przede wszystkim w tym spotkaniu nie byliśmy drużyną wyrachowaną. W momencie, gdy Raków strzelał nam bramkę, za bardzo otworzył się mecz i pojawił się moment gry w dwa ognie, a ekipa z Częstochowy bardzo dobrze czuje się w takiej sytuacji. My też mocno uwierzyliśmy, że możemy strzelić bramkę i trzeba powiedzieć, że mieliśmy na to sytuację stuprocentową w 26. minucie. Zwróciliśmy drużynie uwagę na to, że musimy zamykać mecz, kontrolować go mając piłkę, kiedy musimy się asekurować przed ewentualną stratą. Z raportów wynika, że Raków był najlepszą drużyną pod względem fizycznym w pierwszej kolejce, jeśli chodzi o intensywność. My byliśmy na drugim miejscu. Bardzo się cieszyłem, że gramy na inaugurację z tym przeciwnikiem, bo od razu zobaczyliśmy ten najwyższy poziom ekstraklasy i to, do czego będziemy się musieli adaptować – powiedział Stolarski.
CZYTAJ TAKŻE: Motor w czołówce ekstraklasy. Liczby nie kłamią
Opiekun lubelskiego zespołu został również zapytany, czy ma długofalowe plany. – Nie. Żyję z dnia na dzień, bo muszę skupić się na tym, co jest tu i teraz. Chodzi o odprawę pomeczową, najbliższy trening, zawodników kontuzjowanych, którzy nie mogli z nami przyjechać do Gdańska. Mam zbyt wiele tematów, które są codziennością, żeby skupiać się na celach, które chciałbym osiągnąć w przyszłości. Myślę, że takie podejście najprędzej mnie do tych celów doprowadzi – przyznał. Gdy chwilę później przytoczono słowa prezesa Zbigniewa Jakubasa mówiącego o planach znalezienia się w obecnym sezonie w środku tabeli, Stolarski stwierdził: – Prezes jest bardzo ambitną osobą, osiągnął w życiu wiele sukcesów, więc cieszę się, że są takie cele i właściciel klubu myśli długoterminowo. Awansowaliśmy dwa razy z rzędu. Ostatnie takie drużyny, które to zrobiły, to były, o ile się nie mylę Górnik Łęczna i Ruch Chorzów. Oba te zespoły spadły po jednym sezonie i od początku nie punktowały, tak jak należy. Ogółem losy beniaminków w ostatnich latach były trudne. Dlatego lubię dążyć do wykonywania zadania po zadaniu. Zdobyliśmy z Lechią ważne 3 punkty. Jeżeli uda się to powtórzyć za tydzień, to po trzech kolejkach będziemy mieć sześć oczek i będziemy mogli spokojniej grać. Zobaczymy, co się wydarzy w trakcie sezonu.
W piątkowym starciu w wieku 35 lat i 187 dni w najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutował Rafał Król. Trenera Motoru zapytano, czy obiecał doświadczonemu piłkarzowi, że zagra w tym meczu? – Nie składam obietnic, których nie mogę przewidzieć. W spotkaniu są różne momenty, mogą się przydarzyć wymuszone zmiany. Mam oczywiście zaplanowany scenariusz meczowy, kiedy i co powinienem zrobić, gdy zawodnik wchodzi na boisko. Bardzo się cieszę z debiutu Rafała, ale on nie wszedł na murawę dlatego, że mu chciałem dać zadebiutować, tylko dlatego, że był potrzebny. To jest dla mnie najważniejsze. Rafał spełnił marzenie i zadebiutował w ekstraklasie w klubie, w którym był od III ligi. Szacunek dla niego za to, co osiągnął – zakończył.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.