reklama
reklama

Łukasz Budziłek (Motor Lublin): Zobaczymy, gdzie jest nasz sufit

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Motor Lublin

Łukasz Budziłek (Motor Lublin): Zobaczymy, gdzie jest nasz sufit - Zdjęcie główne

foto Motor Lublin

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Rozmawiamy z Łukaszem Budziłkiem, bramkarzem Motoru Lublin. 31-letni bramkarz dołączył do drugoligowca pod koniec września, szybko stając się jednym z kluczowych zawodników zespołu. W ubiegłym tygodniu klub podpisał z nim nowy kontrakt.
reklama

Czy można powiedzieć, że szybko zadomowiłeś się w Lublinie?
Czuję się w klubie bardzo dobrze. Wszystko zmierza w ciekawym kierunku i jesienią zaczęło się tu tworzyć coś fajnego. Trzeba przyznać, że Motor to dobre miejsce do rozwoju. Na pewno ten klub zasługuje, by występować na wyższym poziomie. Chciałbym pomóc w tym, by tak się stało. 

W marcu będziesz obchodził 32. urodziny. Przy spełnieniu określonych warunków, możesz pozostać w Motorze nawet do końca czerwca 2026 roku. Liczysz się z faktem, że to może być jeden z twoich ostatnich klubów w karierze?
Jeszcze o tym nie myślę. Wydaje mi się, że moja forma stale rośnie, jestem coraz bardziej doświadczony, a podobno bramkarze są jak wino, im starsi, tym lepsi (śmiech). Mam nadzieję, że jeszcze kilka ładnych lat grania przede mną i zrobię wszystko, żeby utrzymywać określony poziom. Wielu golkiperów pokazywało, że przy odpowiednim prowadzeniu się bramkarze mogą iść na emeryturę znacznie później, niż piłkarze z pola.

Czy zimą zacząłeś otrzymywać oferty kontraktowe z innych klubów i dlatego Motor starał się cię przekonać jak najszybciej do dłuższej umowy?
Zdawałem sobie sprawę, że od 1 stycznia mógłbym podpisać kontrakt z innym klubem, ale nie miałem takiego zamiaru. Motor wyszedł z inicjatywą przedłużenia umowy jeszcze w grudniu. Cieszę się, że w jakimś stopniu moja dotychczasowa praca została doceniona, a sztab widzi, że dobrze odnajduje się w tym zespole i dużo mu daje. Teraz w wielu klubach za wszelką cenę stawia się na młodzieżowców w bramce. Wydaje mi się, że w Motorze jest inna koncepcja, więc pozostaje mi wykorzystywać daną szansę.

Myślisz o sobie jako o zdecydowanym numerze jeden między słupkami lubelskiej drużyny, czy zachowujesz pokorę, będąc doświadczonym zawodnikiem?
Wiadomo, że muszę pracować i dawać z siebie wszystko na każdym treningu. Nikt nigdy nie dał i nie da mi miejsca w składzie za darmo, ale ja też nikomu go łatwo nie oddam. Teraz zimą najważniejsze jest odpowiednie przygotowanie, żeby wiosną prezentować dobrą dyspozycję. Na tym się skupiam. 

W Motorze jesteś stosunkowo krótko, ale był to dość intensywny czas. Jak wyglądał on z twojej perspektywy?
Na pewno ważny jest fakt, że opuściliśmy strefę spadkową, bo w momencie, gdy trafiałem do klubu, to zajmowaliśmy ostatnie miejsce w tabeli. Myślę, że udało też się rozbudzić nadzieje na coś więcej w tym sezonie, ponieważ złapaliśmy trochę punktów i jesteśmy w stanie powalczyć nie tylko o spokojne utrzymanie. Na duży plus należy również zaliczyć naszą przygodę pucharową, która jeszcze trwa. Ogólnie w Pucharze doszło w trwających rozgrywkach do wielu niespodzianek i my też jesteśmy jedną z nich.

Z pewnością nie spodziewałeś się, przychodząc do Motoru, że będziesz mógł z nim zagrać w ćwierćfinale Pucharu Polski?
To ciekawy dodatek do obecnego sezonu. Możliwość gry przeciwko najlepszym drużynom w kraju zawsze jest wyzwaniem. Chyba dla każdego związanego z Motorem pucharowe występy są niczym święto, ale wiadomo, że przed sezonem w Lublinie mówiło się głównie o celach ligowych. Pokonanie rywala z wyższego poziomu zawsze robi więcej szumu wokół drużyny. Cieszy fakt, że możemy trafić do świadomości coraz większej ilości kibiców w Polsce. Na pewno nasz mecz z Rakowem Częstochowa w 1/4 finału będzie się cieszył dużym zainteresowaniem, zarówno na trybunach, jak i przed telewizorami. Chcemy sprawić kolejną niespodziankę, zawsze mierzymy bardzo wysoko. Zobaczymy, gdzie jest nasz sufit.

A rozmawialiście o tym w szatni ? Czy w zespole panuje przeświadczenie w stylu „wiosna będzie nasza”?
Na pewno od momentu, gdy do klubu trafił trener Goncalo Feio, to wyniki były dużo lepsze, sama gra też uległa znaczącej poprawie. To rozbudza apetyty. Mimo wszystko nie zapominajmy, że nasza sytuacja w tabeli dalej nie należy do wielce komfortowych. Warto zwrócić uwagę, że przychodząc do Motoru, trener mówił, że miał propozycje od klubów z wyższych lig, ale lubi wyzwania. Z pewnością więc nasz sztab będzie robił wszystko, żeby wiosną zespół pokazał coś ekstra. My w szatni wierzymy, że ten sezon nie jest stracony. Mam nadzieję, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa w Pucharze, a w lidze będziemy maszerować w górę tabeli. W drużynie panuje pozytywne podejście i nastawienie na ciężką pracę. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, a przede wszystkim zdobywać punkty.

Przyszedłeś do drużyny, która traciła dużo bramek, ale po twoim transferze poprawiła się nie tylko sytuacja między słupkami, ale też cała postawa formacji obronnej. Ogółem wyjmowałeś piłkę z siatki pięć razy w dziesięciu meczach, ale tylko trzykrotnie po golach z gry. W czym tkwi siła tej obrony?
W kolektywie. Na moim pierwszym treningu w Motorze sztab zarządził ćwiczenie polegające na ochronie światła bramki. Koledzy musieli zasłonić część bramki, żebym miał mniej do bronienia. Robili to tak dobrze, że śmiałem się, że nie wiem, dlaczego podpisano ze mną kontrakt, bo chyba bramkarz nie jest tu potrzebny (śmiech). Dobra postawa w obronie to zasługa całej drużyny. Bez nas wszystkich nie byłoby tych liczb, które udało się wykręcić. Pracujemy nad tym, żeby wiosną defensywa nadal była możliwie jak najbardziej szczelna.

Odkąd trafiłeś do Motoru, przyznawałeś, że ten klub nie przypomina drugoligowego. Czy dodatkowym plusem jest fakt, że Lubelska Akademia Futbolu rośnie w oczach i to zaplecze treningowe niebawem będzie naprawdę imponujące?
Bez wątpienia. Drugą ligę czuję właściwie tylko wtedy, gdy wysiadamy z autobusu pod stadionem rywali przed meczem wyjazdowym. Warunki na co dzień w klubie są naprawdę bardzo dobre, gramy na pięknym, nowoczesnym stadionie, mamy świetnych kibiców. Baza treningowa rozrasta się w szybkim tempie, choć już w momencie mojego transferu nie było na co narzekać.  Jestem pod wrażeniem tego, w jakim kierunku to podąża.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama