reklama
reklama

Goncalo Feio (trener Motoru Lublin): Skończmy z mówieniem, że jestem komukolwiek winien lojalność

Opublikowano:
Autor:

Goncalo Feio (trener Motoru Lublin): Skończmy z mówieniem, że jestem komukolwiek winien lojalność - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportOd początku lutego prowadzący Motor Lublin trener Goncalo Feio publicznie atakował prezesa swojego klubu, Pawła Tomczyka. Przed niedzielnym meczem z GKS Jastrzębie portugalski szkoleniowiec ponownie wypowiedział się na temat sternika żółto-biało-niebieskich.
reklama

Feio, zapytany na przedmeczowej konferencji przez dziennikarzy czemu miały służyć jego dotychczasowe ataki na prezesa, najpierw unikał odpowiedzi i powtarzał, że chce się skupić na kwestiach sportowych. Następnie, niejako przyparty do muru, stwierdził, że założenie, iż toksyczna sytuacja pomiędzy nim a sternikiem klubu może źle wpłynąć na drużynę, jest... obraźliwe.  - Chyba mnie znacie na tyle, żeby wiedzieć, że wszystko, co robię, zawsze jest najlepsze dla zespołu. Nigdy nie robiłem nic, by zaszkodzić piłkarzom, tylko broniłem ich, klubu i swojego sztabu. Żadne moje działanie nie ma złego wpływu na drużynę i to się nigdy nie będzie działo. Jeżeli mówicie, że jesteście zmartwieni o wpływ na zespół, to on ma się dobrze i pokazuje to, co tydzień lub co trzy dni, w zależności od tego, kiedy są mecze. Nie ma żadnego sygnału, żeby stwierdzić, że jest inaczej. Drużyna trenuje i gra dobrze, więc nie rozumiem w ogóle powodów do niepokoju. Wcześniej już mówiłem, że jestem profesjonalistą i na moją pracę nic nie ma wpływu. Jestem ambitnym człowiekiem, który nie operuje na szczęściu lub na tym, po której stronie wieje wiatr, tylko bazuje na ciężkiej pracy, zaplanowaniu rzeczy i systemowych rozwiązaniach. Mój poziom profesjonalizmu oraz oddania dla klubu jest taki sam. Nie rozumiem, dlaczego są wątpliwości odnośnie drużyny - przyznał Portugalczyk.

reklama

Kiedy ponownie padło pytanie, czy pranie klubowych brudów na konferencjach prasowych jest zasadne, wyraźnie poirytowany trener Motoru nadal nie odpowiedział wprost. - Na którym miejscu była drużyna, jak tu przyszedłem? Na ostatnim. Kto spowodował zmianę? Przede wszystkim piłkarze, bo oni są najważniejsi. Jako osoba, która decyduje o tym, jak drużyna gra i trenuje; jako osoba, która dzwoniła do Łukasza Budziłka i Kamila Wojtkowskiego, żeby tu trafili, jak osoba, która rozmawia z zawodnikami i przeprowadza odprawy, jako osoba, która dała impuls - ja za to odpowiadam. Kiedy nie będzie wyników, też będę za to odpowiadał. Jeżeli winny po porażkach będzie tylko trener, bo zawsze tak jest, to nie może być tak, że gdy zwyciężamy, to jest zasługa wszystkich, a gdy przegrywamy, to wina trenera. Kiedy wygrywamy, to po pierwsze jest zasługa piłkarzy, którzy byli tutaj krytykowani. Wiem, ile oni się nacierpieli, nasłuchali i wyczytali na swój temat. Uważam, że biorąc pod uwagę to, jak ta drużyna się wyciągnęła, jest za mało pozytywnych słów na temat zawodników, bo oni na to zasługują. Potem jest zasługa sztabu, od kierownika po fizjoterapeutów, no i mnie jako osoby odpowiedzialnej za sztab. Ta drużyna przeszła metamorfozę dzięki swojej pracy. To musi być jasne - tłumaczył Feio.

reklama

Jednak, przy kolejnej próbie kontynuowania wątku jego konfliktu z prezesem klubu, 33-letni szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich zdecydował się powiedzieć więcej. - Nie powiedziałem, że prezes Tomczyk chce źle. Możecie oceniać mnie różnie. Większość mnie nie zna, a uznaje za aroganckiego. Uważam, że moja osoba ma zdecydowanie większy wpływ na zjednoczenie ludzi wokół Motoru i na wiarę w tę drużynę, niż odwrotnie. Zgadzam się, że w ostatnich tygodniach zrobiła się gorsza atmosfera wokół klubu, ale nie drużyny. Wokół mnie też nie, mam dużo wsparcia, zespół tym bardziej. Czy to moja wina, że zrobiła się gorsza atmosfera wokół Motoru? Całe miasto powinno się zjednoczyć wokół klubu i każdy dookoła powinien chcieć pomóc. A tego nie ma, choć drużyna na to zasługuje. To nie jest wina zespołu ani moja - stwierdził.

reklama

W trakcie blisko godzinnej konferencji Feio rozwinął wątek. - Słyszałem, że jestem nielojalny, więc coś wytłumaczę. Zanim pan Zbigniew Jakubas spotkał się po raz pierwszy z prezesem Tomczykiem, miał już za sobą rozmowy z różnymi ludźmi o mnie. Wiedząc o tym, jakim projektem jest Motor i jaki tu jest potencjał, kibicowski również, mając świadomość, że prezes Tomczyk jest stąd, zapytałem go o klub w rozmowie telefonicznej, która była pod koniec lipca. Jeżeli, ktoś poruszał pierwszy temat Motoru Lublin w naszych rozmowach, to ja. Zdecydowałem się objąć ten zespół na Arenie Lublin podczas nieszczęsnego meczu, przegranego 2:6 z Wisłą Puławy. Do pierwszego spotkania doszło parę dni wcześniej. Tak dokładnie to przebiegało. Przestańmy mówić, że komuś coś zawdzięczam, bo tak jest w przypadku wielu osób, które mi w Polsce pomagały, będąc w Legii Warszawa, Wiśle Kraków, czy Rakowie Częstochowa i teraz w Motorze. Chcę wygrywać i moim celem jest zdobywanie tytułów. Na razie jestem na początku drogi. Nie znałem w tym kraju nikogo, nie władałem językiem, nie wiedziałem niczego o Polsce. Nie trafiłem gdziekolwiek przez znajomości, tylko dzięki pracy. Nie staram się komuś przypodobać, bo może kiedyś uda się zrobić na tym interes. Nie wierzę w takie rzeczy. Jeżeli ktoś ma na mnie stawiać, to chcę, by decydowała o tym moja praca i jej jakość. Inne rzeczy mnie nie interesują. Skończmy więc z mówieniem, że jestem komukolwiek winien lojalność, bo codziennie ją udowadniam swoją pracą. Jeżeli to jest problem, że wymagam wobec wszystkich dookoła, to nie jest mój problem. Wymagam najpierw od siebie, potem od sztabu, piłkarzy, kibiców, właściciela. I będę wymagał dalej. A jeżeli wokół siebie będę miał bylejakość, będę o tym mówił. Pomagam każdemu, zawsze jestem dostępny, ale nie mogę też z siebie robić idioty i nie będę. Mam cel i będę do niego dążył. Jeżeli ktoś notorycznie przeszkadza, zasygnalizuje to raz, drugi, trzeci, ale ile można? Większość ludzi na moim miejscu trzyma się stołka i żeby tylko nie zostać zwolnionym, godzi się na różne rzeczy. Nie osądzam, bo ludzie mają różne sytuacje życiowe. Nigdy nie będę trenerem, który trzyma się stołka. Najważniejsze dla mnie jest kłaść się codziennie w zgodzie ze sobą i wartościami, którymi zostałem wychowany. Jestem wolnym człowiekiem i fakt, że mam kontrakt, nie zabiera mi tego w żaden sposób - przyznał trener.

Pod koniec, Portugalczyk powiedział ponadto: "potrzebujemy ludzi, którzy będą chcieli dawać coś ekstra. Takie osoby były tu wcześniej, ale z jakichś powodów ich już nie ma, domyślam się dlaczego. Nie każdy ma taki charakter jak ja, że wytrzyma jedną, drugą, trzecią, czwartą i piątą rzecz. Niektórzy po prostu się poddają".

Po zakończeniu konferencji zaskoczeni dziennikarze usłyszeli, że zaraz odbędzie się jej druga część, z udziałem właściciela klubu, Zbigniewa Jakubasa. Ostatecznie spotkanie głównego akcjonariusza Motoru z mediami odbędzie się w poniedziałek. Mają w nim uczestniczyć także prezes Paweł Tomczyk oraz Goncalo Feio. Dzień wcześniej piłkarze lubelskiego zespołu podejmą GKS Jastrzębie. Spotkanie na Arenie Lublin zaplanowano dokładnie 5 marca o godzinie 17:00.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama