reklama
reklama

Arkadiusz Onyszko: Kibice Motoru Lublin troszeczkę mnie zaszczuli

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Motor Lublin

Arkadiusz Onyszko: Kibice Motoru Lublin troszeczkę mnie zaszczuli - Zdjęcie główne

foto Motor Lublin

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Choć od jego odejścia z Motoru Lublin minęło już ponad pięć miesięcy, Arkadiusz Onyszko nadal wraca w wywiadach do przyczyn rozstania z klubem. Ten wątek poruszony został także w najnowszej rozmowie z portalem meczyki.pl.
reklama

Onyszko był związany z Motorem od lipca 2017 roku do drugiej połowy września 2022. Przez większość tego okresu pracował w klubie jako trener bramkarzy, sprawując tę funkcję w sztabach siedmiu kolejnych szkoleniowców. W lipcu ubiegłego roku zdecydował się jednak objąć rolę przedstawiciela zarządu ds. sportowych. Tego stanowiska nie pełnił jednak nawet przez pełny kwartał. 17 września złożył bowiem rezygnację "z uwagi na poczucie odpowiedzialności za wyniki sportowe pierwszej drużyny w trwającym sezonie". Kilka dni wcześniej posadę stracił ówczesny trener, Stanisław Szpyrka. W tamtym momencie żółto-biało-niebiescy zajmowali ostatnie miejsce w tabeli eWinner II ligi z dorobkiem zaledwie jednego zwycięstwa wywalczonego w dziesięciu kolejkach. Nazajutrz po odejściu Onyszki lubelska drużyna doznała upokarzającej porażki przed własną publicznością w derbach regionu z Wisłą Puławy. Goście wygrali wówczas na Arenie Lublin aż 6:2.

Jak 49-latek z perspektywy czasu wspomina swoją kadencję w lubelskim klubie? - Kibice troszeczkę mnie zaszczuli. Szykowali się z transparentami na mnie, wymyślali niecenzuralne przyśpiewki w moim kierunku - przyznał Onyszko. - Ogólnie byłem po tym wszystkim mocno rozczarowany i do tej pory trochę jestem, dlatego, że pochodzę z Lublina, mam na koncie duży sukces sportowy, a niewiele osób z naszego miasta takowy osiągnęło. Myślę, że we wszystkim musi być hierarchia i zdrowy rozsądek. Trzeba dać kredyt zaufania, a nie od razu z kimś "jechać". Trudno, to już przeszłość - dodał były bramkarz.

Zdaniem Onyszki lubelskim fanom zabrakło spokoju wobec jego projektu. - W Lublinie jesteśmy mocno negatywni. Kiedy coś nie idzie, to od razu musi być zmiana, wszystkich trzeba "na już" wyrzucić. A jednak futbol to też cierpliwość. W naszym mieście słyszę jedno: musimy stawiać na wychowanków i ludzi z regionu. I gdy ich kontraktujesz, czy wprowadzasz zawodników z drugiej drużyny, to wyniki mogą być słabe. Na pewno to też nie pomogło, jeżeli chodzi o moją osobę, bo rezultaty były niesatysfakcjonujące i kibice byli źli. Jednak właśnie, gdy dajesz się ogrywać młodym oraz chłopakom z regionu, a także masz młodzieżowca w bramce, to oni mogą mieć lepsze i gorsze mecze. Tak wygląda futbol. A ja spotkałem się z podejściem: nie grajmy już młodymi, wywalmy wszystkich, teraz trzeba postawić na starszych - wspominał srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie.

Onyszko wytłumaczył ponadto, co w jego opinii wpływa na to, że Motor od ponad 30 lat nie może powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. - W życiu nie jest tak, że kibice mówią "musi być awans" i tak będzie. Pamiętajmy, że nawet jak mamy piękny stadion i super boiska, to przyjeżdżający do nas zawodnicy czują się na takiej wspaniałej murawie jak prawdziwi profesjonaliści w świątyni piłkarskiej. Oni się nie położą i powiedzą "strzelajcie", a wręcz przeciwnie. Wszyscy się spinają na Motor i chcą, żeby mu się nie udało. Dlatego to nie jest takie proste i wiele składowych ma na to wpływ. Tyle lat grałem w piłkę nożną i nie wiem, czy będąc zawodnikiem, awansowałem z jakąkolwiek drużyną na wyższy szczebel - powiedział.

Były pełnomocnik zarządu ds. sportowych oraz prokurent Motoru przyznał ponadto, że nie rozumie, dlaczego część kibiców żółto-biało-niebieskich wypominała mu z wyrzutami, że jest wychowankiem Lublinianki. - To jest niesamowita sytuacja. Pracujesz w klubie przez pięć lat i wszystko jest ok, każdy o tym wiedział. Jednak gdy zostałem dyrektorem, to nagle sobie o tym przypomniano. Hit, coś niebywałego - skwitował.

Onyszko deklaruje, że nadal pozostaje kibicem swojego byłego pracodawcy. - Życzę Motorowi awansu, bo ten klub, miasto, prezydent i właściciel zasługują na to, by grać wyżej. Trzymam kciuki. Mam taką satysfakcję, że ściągnięci przeze mnie zawodnicy poprzedłużali kontrakty i normalnie grają, a nowy trener wyciągnął z nich chyba maksimum - powiedział. Precyzując, z czternastu sprowadzonych przez Onyszkę zawodników, umowę z klubem przedłużył od tamtej pory jeden, Przemysław Szarek. Środkowy obrońca podpisał w styczniu nowy kontrakt. Z kolei czterem piłkarzom (Szymon Chomicz, Michał Furman, Ezana Kahsay, Mateusz Wyjadłowski) podziękowano już za współpracę, Bohdana Kryvolapova dość szybko przesunięto do drużyny rezerw, a Pawła Budzyńskiego wypożyczono w ostatnich dniach do KS Wiązownica.

Po 20 rozegranych meczach "Motorowcy" zajmują dziesiątą pozycję w tabeli eWinner II ligi, nadal mając szansę na awans na wyższy poziom rozgrywkowy. Żółto-biało-niebiescy są także ćwierćfinalistami Fortuna Pucharu Polski. W najbliższą środę powalczą o półfinał rozgrywek w domowym meczu z Rakowem Częstochowa na własnym stadionie.

Onyszko natomiast pracuje obecnie jako trener bramkarzy w reprezentacji Polski do lat 16, w sztabie Rafała Lasockiego. Zajął się ponadto treningiem mentalnym i oferował swoje usługi w mediach społecznościowych. Wystąpił także w... programie Telewizji Polskiej, pod tytułem "Sanatorium miłości". W dziewiątym odcinku piątego sezonu, w bramkarskim stroju z czasów zawodniczej kariery bronił strzały uczestników z rzutów karnych na stadionie w Busku-Zdroju (nagranie dostępne TUTAJ od 24.55 min).

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama