W ubiegły czwartek lublinianie zremisowali 1:1 na własnym stadionie z Chrobrym Głogów (SZCZEGÓŁY). – Jesteśmy bardzo niezadowoleni z jednego punktu. Powinniśmy zamknąć ten mecz w pierwszej połowie, która była rozgrywana pod nasze dyktando. Mieliśmy wtedy pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, ale oprócz zdobytego gola zmarnowaliśmy kilka stuprocentowych szans. Pierwszy kwadrans po przerwie był w naszym wykonaniu zbyt ospały, a Chrobry więcej utrzymywał się przy piłce. Mieliśmy jednak swoje okazje brakowe, a jak mówi stare porzekadło "niewykorzystane sytuacje się mszczą" i rywal z niczego strzelił nam bramkę – podsumował ostatnie spotkanie Filip Wójcik.
CZYTAJ TAKŻE: Kibice Motoru na meczu z Chrobrym (ZDJĘCIA)
Podział punktów z głogowianami był czwartym z rzędu remisem Motoru na Arenie Lublin. Co zdaniem popularnego "Wuja" ma wpływ na słabsze wyniki lubelskiego zespołu na własnym obiekcie w marcu i kwietniu? – Arena zawsze była naszą twierdzą, gdzie przeciwnik przyjeżdżał i bał się o wynik. W ostatnich meczach szwankuje nam skuteczność i nie tracimy bramek po klarownych sytuacjach rywali, tylko w okolicznościach, w których wcale nie musieli trafić do siatki. To najbardziej boli – przyznał piłkarz.
W potyczce z Chrobrym 27-letni zawodnik zagrał w wyjściowym składzie po raz pierwszy od 28 lutego. W ostatnich trzech spotkaniach za kadencji Goncalo Feio pojawiał się na boisku w drugiej połowie, natomiast u trenera Mateusza Stolarskiego również zaczął od wejścia z ławki rezerwowych, ale później musiał pauzować za żółte kartki, a następnie nie znalazł się nawet w kadrze meczowej przeciwko Arce Gdynia, zaś z Miedzią Legnica nie zanotował choćby minuty. – Wiadomo, że nie jestem z tego zadowolony, bo każdy chce grać. Walczę o miejsce w pierwszej jedenastce, znam swoją wartość i jakość. Moja rywalizacja z Pawłem Stolarskim jest równa – stwierdził Wójcik, zapytany o to, jak postrzega fakt, że jego konkurentem do gry na prawej obronie jest młodszy brat trenera.
CZYTAJ TAKŻE: Koszykarze zakończyli sezon bolesną porażką
W najbliższy poniedziałek o godzinie 18:00 "Motorowcy" rozpoczną wyjazdowe starcie z Odrą Opole. To będzie konfrontacja o dużym ciężarze gatunkowym, bowiem obie drużyny walczą o miejsce gwarantujące grę w barażach o awans do PKO Ekstraklasy. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że po poprzedniej kolejce opolanie przeskoczyli w tabeli ekipę z Lublina, wyrzucając ją poza strefę barażową. – Liga wkracza w decydujący okres. Gramy teraz o wszystko z sąsiadami w ligowej tabeli. Musimy zwyciężać. Wiemy, że margines błędu się wyczerpał, ale myślę, że jesteśmy na tyle twardzi i mamy odpowiedni mental, że jeśli przychodzi gra o coś, jesteśmy w stanie wytrzymać. Pokazaliśmy to w poprzednim sezonie i mam nadzieję, że w obecnym też tak będzie. Trzeba przekuć złość po meczu z Chrobrym w dobrą energię i przywieźć z Opola trzy punkty – powiedział defensor żółto-biało-niebieskich.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.