reklama
reklama

Zupa berdyczowska - żydowska eksplozja smaków

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: z archiwum Wspólnoty

Zupa berdyczowska - żydowska eksplozja smaków - Zdjęcie główne

foto z archiwum Wspólnoty

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kulinaria- wyższa szkoła gotowania na gazie Pierwszy raz trafiłem na nią w pewnej uroczej knajpce na krakowskim Kazimierzu. Zakochałem się zupełnie nieprzytomnie. Raz spróbujecie, też będziecie chcieli.
reklama

Dziedzictwo kulinarne polskich Żydów nie ogranicza się do chałki, kilku sposobów na śledzia i karpia po żydowsku. Cudowna umiejętność łączenia dość odległych smaków, śmiałość w sięganiu po korzenne przyprawy, niesamowita czasem kreatywność, wyobraźnia kucharska podpatrzona w tradycyjnych, czasem przywiezionych znad Morza Śródziemnego czy Hiszpanii przepisach, potrafią wnieść do naszej schabowo-pierogowej rzeczywistości odświeżający powiew. Bo jak to, mięsna zupa z rodzynkami, miodem i cynamonem? Oczywiście, zapraszam!

Składniki:

2 litry wywaru warzywnego
500 gramów wołowiny
cebula, 2 ząbki czosnku
pół papryki świeżej
150 gramów papryki marynowanej w occie
trzy łyżki miodu
50 gramów rodzynek
sok z połowy cytryny
laska cynamonu, goździki, imbir, gałka muszkatołowa
2 duże łyżki przecieru pomidorowego, pikantna papryka
sól, pieprz

 Zaczynamy od ugotowania dwóch litrów wywaru warzywnego. Posiekane albo potarte marchew, pietruszka, cebula, czosnek, seler, liść, ziele, pieprz gotujemy pół godziny. 

W międzyczasie kroimy w drobną kostkę wołowinę. Nie musi być to zaraz droga polędwica, ale też kawałek nie powinien być bardzo tłusty. Obsmażamy na oleju, jeżeli akurat mamy do dyspozycji gęsi tłuszcz, to będzie idealnie. Oczywiście nie wchodzi w grę smalec - danie należy do kuchni koszernej, w której wieprzowina jest najsurowiej zakazana! 
Do zezłoconego mięsa dodajemy pokrojoną drobno cebulę, trochę czosnku, świeżą paprykę i paprykę konserwową. Dusimy do zmięknięcia, około godziny. Dodajemy wszystko do wywaru. 
 Przyprawiamy! 
Zaczynamy od posolenia. Ostrożnie, w razie czego można później poprawić. Jak mawiał klasyk: Łatwiej kijek pocieniować niż go potem pogrubasić. 
Dalej słodycz. Łyżka albo i więcej miodu, najlepiej lipowego. Potem rodzynki. 
Teraz kwaśność. Trochę już jej mamy z marynowanej papryki w occie, teraz możemy dodać nieco cytryny. 
No i szał wschodnich lewantyjskich aromatów: cała laska cynamonu! Goździk albo dwa! Może tak na czubek noża gałki muszkatołowej albo i kardamonu! No i imbir!
Na sam koniec łyżka albo i dwie przecieru pomidorowego i coś do przyostrzenia: może pikantna papryczka, albo biały pieprz... Gotujemy jeszcze 20 minut razem. 
Za pierwszym razem dodawajcie ostrożnie. Poszczególne smaki wprowadzajcie kolejno, żeby żaden z nich nie zdominował reszty, cały pomysł polega na ich zbalansowaniu i namówieniu, żeby grały w jednej orkiestrze. Zupę berdyczowską można też przygotować w wersji nieco gęstszej, będzie wtedy podobna bardziej do gulaszu. Co kucharz, to pomysł, róbcie tak, jak wam serce i żołądek dyktują. 
Podajemy z jasnym pieczywem, możemy posypać na wydaniu z natką. 
Zbigniew Smółko

Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)

Zobacz również: Przepisy Czytelników

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama