reklama
reklama

Obiad zerwany w krzakach - bez i akacja!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Obiad zerwany w krzakach - bez i akacja! - Zdjęcie główne

Zbyszek Smółko

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kulinaria- wyższa szkoła gotowania na gazie Początek lata zawsze kojarzy mi się z kwitnięciem czarnego bzu. To są te białe, jak sama nazwa wskazuje, kwitnące baldachy, o tej porze roku zupełnie wszędobylskie. Chwilę przed nimi obrzeża lasów i dróg wariują akacją - przy odrobinie szczęścia może jeszcze zdążycie...
reklama

Robinię akacjową (bo to nie jest prawdziwa akacja...) uwielbiam w każdej postaci. Jako dziecko kwiatki pożerałem na surowo - są słodkie, soczyste, cudownie pachną. Potem pokochałem miód akacjowy - delikatny, aromatyczny, długo zostający w postaci płynnej. Hitem zaś wiosennej kuchni okazała się w postaci smażonej w cieście.


Robimy proste ciasto: półtorej szklanki mąki, trzy jajka, pół szklanki mleka, szklanka wody gazowanej, łyżka oliwy - mieszamy na gładką masę, powinna być nieco gęstsza niż zwykła naleśnikowa, zbliżona do śmietany. Można ręcznie, można mikserem...
Zrywamy kwiatostany akacji. Jeśli nie rosły przy ruchliwej drodze, to możemy nie płukać. Rozgrzewamy na patelni olej, musi go być nieco więcej niż zwykle. Każdą kiść oddzielnie zanurzamy w cieście i smażymy na złoto. Osuszamy papierowym ręcznikiem, posypujemy cukrem pudrem. Cudowne, delikatne, naturalne... Może i chłop się tym nie naje, ale jako podwieczorek - rewelacja. 
Dokładnie tak samo możemy postąpić z baldachami czarnego bzu. Tylko pamiętajcie, żeby wcześniej na godzinę rozłożyć kwiatostany na stole: mają bogate życie wewnętrzne i dobrze, żeby towarzystwo wylazło... Żeby było nam wygodniej, końcówki gałązek możemy obciąć dopiero kiedy placuszek chcemy przewrócić na drugą stronę. 


A skoro jesteśmy przy bzie: namawiam przy okazji na nalewkę. Lekką, pachnącą, bogatą w witaminy, prostą w wykonaniu - jesienią będzie jak znalazł. W słoju układamy dość ciasno kwiaty bzu. Zalewamy je syropem cukrowym zrobionym w proporcji 1 litr/1 kg cukru aż przykryje kwiaty. Odstawiamy słoik na słoneczny parapet na tydzień z niedokręconą nakrętką.  Po tygodniu dodajemy spirytus. Moim zdaniem najlepsza jest, jeśli ma moc ok. 30-35 proc., więc tego spirytusu trochę mniej niż było syropu. Zostawiamy tak, już zakręconą, na kolejny miesiąc. Potem zlewamy i odsączamy. Zaczyna się najfajniejszy moment w robieniu nalewek: ustalamy smak. Musimy zbadać nosem i językiem: czy dodać cukru, czy może soku z cytryny albo pomarańczy, a może nieco alkoholu, bo malizną pachnie?

Zbyszek Smółko

Więcej przepisów znajdziesz  ( TUTAJ)

Zobacz również: Przepisy Czytelników

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama