Jeżeli będziecie w Supraślu, Wasilkowie, Tykocinie, Siemiatyczach - spróbujcie obowiązkowo, niekoniecznie w drogiej knajpie. Najlepsze można utrafić czasem w przydworcowej budzie. Największymi mistrzyniami są panie gdzieś tam daleko na wschód od drogi krajowej 63.
A jak się dla was spodoba to róbcie sobie potem sami.
O tak o, po naszemu.
Składniki:
2 kg obranych ziemniaków,
trzy łyżki mąki,
dwie cebule,
6 ząbków czosnku,
400 gram wędzonego boczku, podgardla albo tłustej kiełbasy,
sól, pieprz czarny i ziołowy, majeranek,
opłukane grube jelita wieprzowe
Najpierw kwestia przygotowania jelita. Zdarza się, że na kupionych w sklepie mamy informację, że są gotowe do użycia. Jeszcze w życiu nie zdarzyło mi się uwierzyć w taką deklarację i zawsze jednak płuczę. Wyjmuję flak z opakowania, nalewam do miski ciepłą wodę i płuczę starannie z soli. Potem zmieniam wodę - również na ciepłą - i pozostawiam w niej jelita na godzinę. Potem jeszcze starannie je oglądam i obwąchuję. Niemal zawsze jest ok, ale jeśli są wątpliwości to powtarzam zabieg.
W międzyczasie bierzemy się za przygotowanie farszu. Obieramy i ścieramy na drobnej tarce 2 kg ziemniaków. Do tego posiekana drobno cebula, parę ząbków czosnku, trochę mąki, przyprawy oraz pokrojony w niewielką kostkę boczek. Można też użyć dobrej jakości kiełbasy albo podgardla: ma być dość tłuste i z wyraźną nutę wędzoności. Wszystko mieszamy. Jeżeli wśród biesiadników spodziewamy się wegetarian możemy oczywiście boczek pominąć, wtedy trzeba jednak dodać do środka trochę dobrej jakości oleju roślinnego.
Nie ma jednego, jedynie słusznego przepisu na kiszkę. Są gospodynie, które dodają do farszu też np. ugotowanej kaszy gryczanej albo jęczmiennej lub np. kilka łyżek surowej kaszy manny. W wersji "na bogato" można dorzucić jeszcze trochę mielonego mięsa wieprzowego. Dyskusyjną kwestią jest również sposób dodawania boczku: czy na zimno czy w postaci usmażonych z cebulą skwarek. Jeżeli zrobicie kiszkę kilka razy to sami będziecie potrafili podjąć właściwe decyzje.
Teraz najbardziej skomplikowana sprawa, czyli napychanie jelit. Można to robić ręcznie, nakładając farsz od góry łyżką, ale można też użyć elektrycznej maszynki do mięsa z końcówką do napychania kiełbas. Jelito ostrożnie naciągamy na końcówkę i w miarę napełniania farszem uwalniamy je pozwalając powoli się zsuwać. Kiszki napełniamy o wiele luźniej niż przy produkcji kiełbasy: w trakcie pieczenia farsz nieco spuchnie, a my nie chcemy żeby popękały. Długość poszczególnych kawałków może być zupełnie dowolna, możemy je skracać przewiązując co jakiś czas nicią kucharską.
Napełnione farszem jelita układamy w blasze do pieczenia. Tu ważne: nakłuwamy kiełbaski igłą, żeby wydostające się powietrze ich nie porozrywało.
Pieczemy w temperaturze ok. 160-170 stopni przez ok. godzinę. Kiszka kiszce nierówna, więc ja zawsze robię jedną mniejszą kiełbaskę, która służy mi do przetestowania, czy już nie jest surowa. Na koniec jeszcze na chwilę włączam funkcję grilla od góry, żeby nam się wszystko ładnie zezłociło.
Podajemy polane skwarkami z cebulą. Odgrzewać można w nieskończoność, niektórzy twierdzą, że wtedy nawet jest najlepsza. Doskonale nadaje się na grilla. Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.