2 piersi z kaczki
sól, pieprz, tymianek
skórka z jednej pomarańczy,
łyżeczka miodu,
jedna czerwona cebula,
fileciki z jednej pomarańczy
300 ml soku pomarańczowego,
łyżka masła
Do podania:
smażone kopytka,
gotowany burak w plasterkach z łyżeczką octu balsamico, łyżeczką miodu, solą, pieprzem i np. listkami szałwii.
Zaczynamy od przygotowania mięsa. Skórę nacinamy w kratkę. Nacieramy solą, pieprzem, i świeżo startą skórką pomarańczową. Odstawiamy na godzinę do lodówki.
Kluczową sprawą jest umiejętne smażenie i pieczenie. Nie może trwać zbyt długo, bo wtedy mięso będzie zbyt suche.
Tym razem wyjątkowo ze smażeniem startujemy od zimnej patelni. Nie używamy też tłuszczu - tego, który za chwilę się wytopi, będzie akurat tyle, ile potrzeba. Pierś kładziemy ponacinaną skórką do dołu i włączamy palnik. Od momentu, kiedy zaskwierczy, czekamy jeszcze 5-7 minut (kuchnia to nie apteka, są różne patelnie i różne palniki...) aż będzie złota i obracamy na drugą stronę. Tam nieco krócej, mniej-więcej kolejne 5 minut. Potem skórkę smarujemy po wierzchu miodem - można też użyć, jeśli zostało na dnie butelki, miodu pitnego. Mięso obracamy jeszcze raz skórką do dołu, żeby miód się skarmelizował i całość pięknie chrupała.
Mięso przekładamy na 10 minut do piekarnika (tak około 150 stopni), żeby sobie powolutku doszło, a sami zajmujemy się sosem. Na patelni po smażeniu zostało mnóstwo dobroci. Na wytopiony tłuszcz wrzucamy posiekaną czerwoną cebulę albo szalotkę, fileciki pomarańczy i szklankę soku. Przyprawiamy ostrożnie solą i czarnym pieprzem. Doskonale pasować będzie suszony tymianek, nada aromatu, świeżości sprawi, że całe danie będzie delikatniejsze. Gotujemy, aż ilość płynu zmniejszy się o połowę. Na sam koniec dodajemy łyżeczkę masła.
Wracamy do mięsa. Ono w tym momencie potrzebuje już tylko odrobiny czasu i uwagi. W całej operacji chodzi o to, żeby soki wewnątrz rozłożone były równomiernie, nie były wrzące i krwiste.
Po 10 minutach piersi wyjmujemy z pieca, obracamy na drugą stronę, przykrywamy i odstawiamy na kolejne 10 minut. Kroimy w plastry. Mięso w środku powinno być lekko różowe, ale nie krwiste. Jeżeli zdążyło nabrać jednolicie szarego koloru, jest to dla nas nauka, że następnym razem trzeba trzymać w piecu nieco krócej. Polewamy, tak starannie przez nas przygotowanym, sosem
Podawać można bardzo rozmaicie. Ja będę upierał się, że najlepsze są odsmażane na maśle i oliwie kopytka. Cudownie pasują oczywiście buraczki (trochę octu winnego, łyżeczka miodu albo oliwa i krem balsamico) albo jakaś słodko-kwaśna sałatka z papryki. Zbyszek Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.