Kuchnia staropolska zachwycała z trzech powodów. Dwa tytuły do sławy wyblakły: słynne ongiś pasztety traktowane są jako karma poślednia, zaś zamiast ryb sklepy sprzedają pangę. Trzecim cudem polskich dworów były zaś nalewki, wśród nich zaś prym wiodła dereniówka.
Owoce zrywać należy, kiedy są już mocno dojrzałe, głęboko czerwone i zmatowiałe. Najpierw schowajmy je na kilka dni do zamrażalki. Potem wyjmujemy i szybko każdą śliweczkę nakłuwamy igłą. Układamy w dużym słoju i zalewamy 70% spirytusem na 2 miesiące, tak, żeby płyn ledwie przykrył owoce. Ponieważ próbujemy zrobić coś szczególnego, zadbajmy, żeby berbelucha też była najwyższej jakości - szkoda by było, gdyby głębię smaku i zapachu przykryły nam nuty bimbrowe... Nalewkę na najlepsze stoły zalewano destylatem z derenia, ale skąd to brać?
Dereń jest bardzo wydajny, więc kiedy zlejemy procenty, możemy owoce potraktować tak samo jeszcze raz, ale tym razem zwykłą, 40% wódeczką. Następnie, po jakimś miesiącu, zlewamy płyn a wsypujemy cukier, który ma wyciągnąć z owoców resztkę alkoholu i soku. Pod koniec procedury dereń powinien być malutki i pomarszczony.
Wtedy możemy połączyć ze sobą nalewy, ustalając taką moc i słodkość jaka nam odpowiada. Jeżeli zostanie nam trochę syropu, możemy użyć go jako zaprawki do ubarwienia produktów ludowej, męskiej leśnej kultury kulinarnej - tak czynią z najlepszym skutkiem moi przyjaciele od Czarnej Białostockiej po Krasew...
Jeżeli chodzi o dodatki, absolutnie odradzam cokolwiek, co może przykryć naturalną dobroć derenia. Cukru niewiele, z innych jestem w stanie zrozumieć paseczek cieniutko zeskrobanej skórki cytrynowej. Niektórzy skłonni są dodawać w trakcie maceracji kilka suszonych czarnych jagód, ale do tej pory nie rozumiem po co.
Przez pół roku do słoja grzech zaglądać, picie tak młodej dereniówki to nie ciekawość, ale - wybaczcie Łaskawi Państwo szczerość - albo głupota albo i alkoholizm. Potem można ostrożnie otworzyć, ale najlepsza jest i tak dopiero około roczna.
A gdyby nam się poszczęściło i owoców derenia mielibyśmy mnóstwo, to polecam jeszcze jeden cud kucharski. Konfitura do mięsa. Przepis jest prosty, ale pracochłonny, bo przesmażone z minimalną ilością cukru owoce celem oddzielenia pestek trzeba przetrzeć przez sito. Ponieważ dereń nie ma w sobie zbyt wielu pektyn, możemy dodać kilka śliwek węgierek, żeby lepiej się powiązał. Stanowi to absolutnie genialny dodatek do indyka albo szynki.
Zbyszek Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.