reklama
reklama

Jak jesień to nalewki: dereniówka i gruszkówka cz. I

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: z archiwum Wspólnoty

Jak jesień to nalewki: dereniówka i gruszkówka cz. I - Zdjęcie główne

foto z archiwum Wspólnoty

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kulinaria- wyższa szkoła gotowania na gazieNie wiem jak u Państwa, ale u mnie w spiżarni robi się już przyciasno. Pomarynowane, pokiszone, pozalewane octem, zamrażarka pełna grzybów... A jeszcze gdzieś trzeba pomieścić słoje z nalewkami! W dawnych dworkach było na to oddzielne pomieszczenie zwane apteczką, bo aromatyczne ziołowe i owocowe nalewy alkoholowe uważane były za lek na wiele przypadłości. I słusznie
reklama

Koniec września przynosi nam dojrzewanie kilku fantastycznych owoców, będących podstawą najwspanialszych polskich nalewek, z których niegdyś polska kuchnia dworska i pałacowa słynęły w całej Europie. Jarzębina, tarnina, gruszki, pigwowiec, żurawina i najsłynniejszy z nich, skarb polskiej kultury kulinarnej, dereń!
Ważne, żeby zerwać owoce mocno czerwone, bardzo dojrzałe. Najlepiej pozbierać je z ziemi (wcześniej można rozłożyć pod krzewem np. agrowłókninę). Owoc jest dojrzały, jeśli kiedy dotkniemy go na krzaku, zostanie nam w ręce.
Myjemy, umieszczamy w słoju tak, żeby zajął 4/5 objętości. Niektórzy każą owoce nakłuwać igłą, ale moim zdaniem nie ma to większego sensu. Zalewamy alkoholem o mocy zbliżonej do 70% (dereniówka trochę wagi musi mieć) na dwa palce powyżej owoców. Można dodać kilka pasków skórki cytrynowej bez albedo (czyli tego białego gorzkiego). Odstawiamy na pół roku. Następnie zlewamy płyn i na owoce wsypujemy cukier. Odstawiamy w ciepłe miejsce na miesiąc. W tym czasie wytworzy się syrop. Dodajemy go do nalewu alkoholowego tyle, ile uważamy za stosowne. Ale - błagam! - nie przesłodźcie, nie za dużo! Odstawiamy na rok. Wiem, że to trudne, ale dereniówka bardzo, bardzo zyskuje z czasem. W pełnej formie jest po trzech latach.
A dla bardziej niecierpliwych polecam gruszkówkę. Po wielu próbach będę się upierał, że najlepsze wychodzą z odmiany Williams. 
Gruszki obieramy (chyba że mamy z domowej, ekologicznej uprawy, wtedy nie!), kroimy w ósemki, pozbawiamy pestek i układamy w słoju. Zalewamy alkoholem o mocy ok. 60% - ta powinna być dość subtelna. Do tego pokrojoną w plasterki limonkę, żeby przełamać słodycz. Można podkręcić smak ziarnkami z jednej laski wanilii. Czekamy krócej niż przy dereniówce: po miesiącu zlewamy alkohol, podsypujemy owoce cukrem, po dwóch tygodniach zlewamy syrop, którym dosmaczamy nalew. Ma być delikatnie, świeżo, owocowo i deserowo. I po pół roku czekania, tak będzie. 
Zbigniew Smółko

reklama

Dereniówka
2 kg dobrze dojrzałych owoców derenia jadalnego
1,5 litra spirytusu 95%
1 litr wódki
skórka z cytryny
pół kilogram cukru, część można zastąpić miodem akacjowym

Gruszkówka (proporcja na słoik 4-litrowy)
2,5 kg gruszek Williams (inaczej Bonkreta Williamsa)
skórka z jednej cytryny
- litr spirytusu 95%
- litr wódki
20 dkg d 1 kg cukru - w zależności od słodkości gruszek i własnych upodobań, raczej nie przekraczam 50 dkg
opcjonalnie: ziarenka wanilii
Pamiętamy, że:
- bimbrownictwo jest w Polsce zakazane, produkcja nalewek nie
- nawet najlepsze nalewki w dużych ilościach wcale nie leczą
- jak mawiał pan Zagłoba: "gorzałka jeno tęgiej głowie służy!"

Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)

reklama

Zobacz również: Przepisy Czytelników

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama