reklama

Tajemnica zbrodni sprzed lat. Bogdan S. w mowie końcowej: Jestem winien jak wszyscy diabli

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Dominik Smagała/Policja

Tajemnica zbrodni sprzed lat. Bogdan S. w mowie końcowej: Jestem winien jak wszyscy diabli - Zdjęcie główne

W maju 1995 roku białostoczanin Bogdan S. wynajął mieszkanie przy ul. Kossaka w Lublinie. Posługiwał się fałszywym dowodem osobistym. Skradziony innemu mężczyźnie dokument zakupił na stołecznym Bazarze Różyckiego. W dowodzie 32-letni wówczas mężczyzna umieścił swoje zdjęcie, na którym miał doklejone wąsy. Dziś odpowiada przed sądem, a prokurator zarzuca mu zabójstwo | foto Dominik Smagała/Policja

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z LublinaCo wydarzyło się przy ul. Kossaka w Lublinie 30 lat temu i jaką karę za tę zbrodnię powinien ponieść sprawca? Zakończył się właśnie proces Bogdana S., oskarżonego o dokonanie zabójstwa w 1995 roku. - To był incydent, tragiczny i haniebny - mówi sam oskarżony, ale do popełnienia zarzucanego mu przez prokuratora czynu się nie przyznaje.
reklama

Minęło 30 lat od zbrodni, a dopiero teraz sprawca staje przed wymiarem sprawiedliwości.

Bogdan S. zaplanował zuchwałe przestępstwo

W maju 1995 roku białostoczanin Bogdan S. wynajął mieszkanie przy ul. Kossaka w Lublinie. Posługiwał się fałszywym dowodem osobistym. Skradziony innemu mężczyźnie dokument zakupił na stołecznym Bazarze Różyckiego. W dowodzie 32-letni wówczas mężczyzna umieścił swoje zdjęcie, na którym miał doklejone wąsy.

W lubelskich gazetach zamieścił ogłoszenie o organizacji wyjazdów po samochody do Szwajcarii. Wpadł na zuchwały plan: zwabi na miejsce spotkania osobę z dużą ilością gotówki, obezwładni ją, po czym ucieknie z łupem do rodzinnego Białegostoku.

reklama

Jego ofiarą padł 37-letni Wojciech T., który w umówionym terminie stawił się w mieszkaniu przy ul. Kossaka. Bogdan S. uderzył go z zaskoczenia metalową rurką w głowę, jak później ustalono - trzykrotnie. Napastnik przygotowywał się do zbrodni przez kilka tygodni, rurka została wykonana w zakładzie ślusarskim na specjalne zamówienie Bogdana S.

Przy użyciu sznurka i krawata bandyta skrępował ręce ofiary na przegubach i nogi w okolicach stawów skokowych oraz zakneblował usta Wojciecha T. tkaniną przewiązaną krawatem.

Zabrał pieniądze (wówczas równowartość niespełna 20 tys. zł). Złapał taksówkę i ruszył w kierunku Warszawy. W Otwocku przesiadł się do innej taksówki, by zmylić trop. 

Na jednej z podwarszawskich stacji benzynowych zadzwonił z budki telefonicznej pod numer 997. Poinformował anonimowo o napadzie przy ul. Kossaka, dodając: "jedźcie ratować chłopa, może jeszcze żyje". Policjanci uzyskali jednak niewłaściwy adres, więc służby ratunkowe nie odnalazły pokrzywdzonego. 

Śledztwo umorzono we wrześniu 1996 roku. Do sprawy po latach powrócili policjanci z lubelskiego Archiwum X. Wyodrębniono profile DNA ze śladów z miejsca zabójstwa i zarejestrowano w centralnej bazie, a także w Interpolu. W 2023 roku powiązano wyniki badań genetycznych z miejsca zbrodni przy ul. Kossaka z profilem zarejestrowanym w brytyjskiej bazie DNA. Był to profil Bogdana S. Został zatrzymany w marcu 2024 roku na lotnisku Okęcie.

reklama

Proces 62-letniego Bogdana S. ruszył w styczniu br. w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Oskarżony nie przyznał się do zabójstwa, co zarzuca mu prokurator.

Prokurator: To było zabójstwo

Proces zakończył się 18 września. Prokurator nie ma wątpliwości, że Bogdan S. powinien być uznany za winnego zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Jego zdaniem zebrane dowody pozwalają na dokładne odtworzenie przebiegu wydarzeń. Kluczowe było udowodnienie, z jakim zamiarem 30 lat temu działał oskarżony.

-  Ustala się to z zachowania. Użyte narzędzie, czyli rurka metalowa, specjalnie przygotowana do tego celu, ważąca 2 kg, mająca 5 cm średnicy i 45 cm długości. Trzy uderzenia w głowę, konkretnie w potylicę: miejsce niezwykle istotne dla życia człowieka. Energia: uderzenia musiały być mocne, świadczą o tym wieloodłamowe złamania, pęknięcie czaszki - wyliczał prokurator Arkadiusz Górniak.

reklama

- Skrępowanie rąk i nóg uniemożliwiało ofierze oswobodzenie się. Gdyby mężczyzna odzyskał przytomność, to ze względu na knebel nie mógł wołać pomocy, a przede wszystkim utrudniało to oddychanie. Oskarżony zostawił pokrzywdzonego bez pomocy, zamknął drzwi na klucz. Oskarżony miał wtedy 33 lata. Taki człowiek ma świadomość, że trzy uderzenia rurką w potylicę mogą spowodować nie tylko utratę przytomności, ale też śmierć. Skrępowanie rąk i nóg oraz zakneblowanie pokrzywdzonego przesądzają o zamiarze - dodał prokurator.

Tłumaczenia Bogdana S. dotyczące tego, że obrażenia ofiary wynikają z faktu, iż nie miał doświadczenia w ogłuszaniu ludzi, prokurator nazwał infantylnymi. Podkreślił, że 30 lat, które minęło od zbrodni, nie powinno mieć wpływu na karę dla Bogdana S. Jego zdaniem 62-letni oskarżony powinien zostać skazany na 25 lat odsiadki.

Mowa końcowa oskarżonego trwała co najmniej kilkanaście minut

Obrońca oskarżonego, adwokat Mariusz Janiga, przekonywał, że celem działania oskarżonego był wyłącznie rabunek. Wnioskował o "możliwie najłagodniejszą karę" dla Bogdana S.

Mowa końcowa oskarżonego trwała co najmniej kilkanaście minut. Czytał z ręcznie zapisanych kartek. Najpierw polemizował z prokuratorem, zarzucając mu "manipulowanie faktami", "złą wolę" czy nawet "myślowe hokus-pokus". Zdaniem 62-latka prokurator m.in. deprecjonuje znaczenie telefonu wykonanego przez oskarżonego na policję już po napadzie.  

reklama

-  Jestem winien jak wszyscy diabli - przyznał Bogdan S., jednak stanowczo przy tym zastrzegał, że jego celem było obrabowanie, a nie zabicie pokrzywdzonego. - Nie mogłem skutku tych uderzeń (metalową rurką w potylicę - przyp. red.) przewidzieć. To był bandycki napad, który skutkował niechcianą śmiercią człowieka. Ale napad, a nie zaplanowane morderstwo - podkreślał.

Zaprzestanie ataku po utracie przytomności ofiary, oklejenie rurki plastrem, zakneblowanie pokrzywdzonego, a następnie telefon na policję - to koronne argumenty oskarżonego. 

- Wstyd mi, bardzo tego żałuję, że odebrałem drugiemu człowiekowi życie. To był incydent, tragiczny i haniebny. Ale incydent - podsumował Bogdan S.

Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony jeszcze we wrześniu.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo