Śledczy: zadzierzgnęła dziecku na szyi ręcznik
Do zbrodni doszło 29 listopada 2019 roku w jednym z lubelskich hosteli przy ul. Orlej. 10-letni Filip S. został znaleziony martwy w pokoju wynajętym przez jego matkę - mieszkankę powiatu lubelskiego Monikę S. Chłopiec został uduszony, o zabójstwo została oskarżona jego matka. Śledczy dowodzą, że kobieta zadzierzgnęła dziecku na szyi ręcznik, jednocześnie unieruchamiając własnym ciałem jego klatkę piersiową. 10-latek nie miał sił w starciu z dorosłą osobą. Monika S. została zatrzymana przez policjantów następnego poranka. Od tamtej pory przebywa w areszcie, gdzie czeka na rozstrzygnięcie procesu.
Ten ruszył w piątek, 5 lutego, przed Sądem Okręgowym w Lublinie. 39-latka została doprowadzona do sali rozpraw przez policjantów, była skuta w kajdanki. Ubrana w czarną bluzkę i jeansy. Zachowywała się spokojnie, odpowiadała na pytania sędziego.
Za zamkniętymi drzwiami
Jej adwokat zawnioskował o wyłączenie jawności procesu. Uzasadnił, że medialne relacje z przebiegu rozpraw mogą godzić w dobro rodziny Filipa S. oraz dobre obyczaje. Dodał, że rodzina została już narażona na obecność w mediach m.in. podczas pogrzebu 10-letniego Filipa. Prokurator Paweł Banach oraz adwokat reprezentująca oskarżyciela posiłkowego w procesie - ojca Filipa i byłego partnera Moniki S. - nie oponowali. Sędzia Piotr Łaguna zadecydował, że proces będzie przebiegał za zamkniętymi drzwiami.
Nie wiadomo więc, czy Monika S. przyznała się w piątek w sądzie do postawionego jej zarzutu. Prokuratura twierdzi, że kobieta działała w zamiarze bezpośrednim, by zabić, do tego w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Grozi jej za to kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Fikcyjne zapomogi, przelewy i wyłudzanie kredytów
To nie jedyne kłopoty z prawem Moniki S. Kobieta jest oskarżoną także w procesie o przywłaszczenie pieniędzy Stowarzyszenia Bractwo Miłosierdzia Brata Alberta w Lublinie oraz wyłudzanie kredytów. W przeszłości 39-latka była bowiem prezeską tego stowarzyszenia. Zdaniem śledczych kobieta miała wypłacać na swoje konto fikcyjne zapomogi oraz inne przelewy na konto swoje i swojej matki. W ten sposób miała przywłaszczyć prawie 200 tys. zł.
39-latka wystawiała znajomym fałszywe świadectwa zatrudnienia u Brata Alberta w Lublinie. Z tymi dokumentami jej wspólnicy zgłaszali się do banków z wnioskami o udzielenie kredytów lub pożyczek, czym wprowadzali w błąd banki co do możliwości finansowych tych osób i zamiaru spłaty przez nich zobowiązań. Prokuratura uważa, że w sumie wyłudziła wraz ze wspólnikami prawie 400 tys. zł.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.