reklama
reklama

Lublin: Zimbabwejka wyskoczyła z drugiego piętra. "Nie miałam wątpliwości, że będzie chciał mnie dźgnąć"

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: DSM/Archiwum

Lublin: Zimbabwejka wyskoczyła z drugiego piętra. "Nie miałam wątpliwości, że będzie chciał mnie dźgnąć" - Zdjęcie główne

Podczas przesłuchań w czasie śledztwa Zimbabwejczyk Thasibo S. (na zdj.) nie przyznał się do postawionego mu zarzutu. Zaprzeczył temu, że uderzył swoją partnerkę | foto DSM/Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina - Zbliżał się do mnie, był mniej więcej na wyciągnięcie ręki. Okno było już uchylone. Rozwarłam je i wyskoczyłam - wspominała w sądzie pokrzywdzona Zimbabwejka. Młoda kobieta ratowała się skokiem z drugiego piętra w centrum Lublina. Jej były partner, także obywatel Zimbabwe, odpowiada za usiłowanie zabójstwa.
reklama

To był niezwykle dramatyczny ciąg wydarzeń. Jak ustalili śledczy, 11 listopada 2022 roku w mieszkaniu jednej z kamienic przy ul. Narutowicza, a więc w centrum Lublina, Thasibo S. zaatakował swoją ówczesną partnerkę. 27-letni obecnie obywatel Zimbabwe miał ją pobić, a następnie ruszyć na nią z nożem. Młoda kobieta, jak wskazał prokurator, ratowała się skokiem przez okno z drugiego piętra. Thasibo S. jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa.

"Ocknęłam się dopiero w szpitalu"

W środę przed Sądem Okręgowym w Lublinie wyjaśnienia składała pokrzywdzona. Obecnie ma 21 lat, na co dzień studiuje w Lublinie. Gdy doszło do zdarzenia z Thasibo S. byli parą z krótkim stażem - spotykali się od miesiąca. Mężczyzna od czasu do czasu spał w wynajmowanym przez nią mieszkaniu. Przyznała, że oskarżony często pił alkohol, nieraz zachodził do jej mieszkania kompletnie pijany. 

- 10 listopada (2022 roku - przyp. red.) byliśmy razem u mnie. Wieczorem oskarżony umówił się na wyjście z kolegami. Ja również zamierzałam wyjść z przyjaciółmi. Wróciłam do swojego mieszkania z kolegą, piliśmy alkohol. Byłam podpita i zasnęłam. Oskarżony próbował się do mnie dodzwonić, ale spałam. Z samego rana, około godziny szóstej, zaczął dobijać się do drzwi - relacjonowała przebieg wydarzeń w środę w sądzie, za pośrednictwem tłumacza języka angielskiego.

W końcu kobieta otworzyła drzwi. To był błąd. 

- Zobaczył mojego kolegę i zaczął go bić. W końcu udało mi się ich rozdzielić. Kolega wyszedł, a ja chciałam wytłumaczyć oskarżonemu, co się stało. Nie udało się. Zaczął mnie bić. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile to trwało. Bił mnie rękami, a potem wziął butelkę po wódce i uderzył nią w głowę. Butelka się rozbiła. Chciałam wyjść, ale nie zdołałam uciec, bo wciągnął mnie z powrotem do mieszkania, zamknął drzwi na klucz i znowu zaczął bić - wspominała Zimbabwejka w sądzie. 

Z relacji pokrzywdzonej wynika, że w pewnym momencie Thasibo S. chwycił za widelec i próbował dźgać nim kobietę. W końcu miał sięgnąć po nóż kuchenny. 

- Nie miałam żadnych wątpliwości, że będzie chciał dźgnąć mnie nożem. Zbliżał się do mnie, był mniej więcej na wyciągnięcie ręki. Okno było już uchylone. Rozwarłam je i wyskoczyłam - podkreśliła 21-latka. - Krzyczał do mnie: "Dzisiaj dam ci nauczkę. Jesteś jak inne dziewczyny. Zabiję cię!" - dodała.

Na tym swoją relację zakończyła, bo - jak przekonuje - nic więcej z tamtego zdarzenia nie pamięta. 

- Ocknęłam się dopiero w szpitalu - podkreśliła. 

Upadek z wysokości drugiego piętra skończył się dla niej licznymi złamaniami, m.in. kości miednicy oraz uszkodzeniem klatki piersiowej.  

Oskarżony twierdził, że odciągał ją od okna

Podczas przesłuchań w czasie śledztwa Zimbabwejczyk nie przyznał się do postawionego mu zarzutu. Zaprzeczył temu, że uderzył swoją partnerkę. Według niego kobieta dwa razy próbowała wyskoczyć z okna, bo powiedział jej, że się z nią rozstaje. Przekonywał, że odciągnął ją od okna, następnie przewrócili się na podłogę, kobieta upadła na stolik i to wtedy niefortunnie zraniła się szklaną butelką w głowę.

Nie wiadomo, jak do zarzutu ustosunkował się w sądzie, bo sąd na wniosek jego adwokatki częściowo wyłączył jawność procesu. Na czas składania przez niego wyjaśnień przedstawiciele mediów musieli opuścić salę rozpraw.

Sąd nie wypuścił go na wolność

Końca dobiegał wyznaczony wcześniej okres tymczasowego aresztowania Thasibo S. Prokurator wnioskowała o przedłużenie pobytu Zimbabwejczyka za kratami. Innego zdania była obrończyni 27-latka. Mecenas Michalina Szymanek zaproponowała, by areszt zamienić na dozór policji, zatrzymanie paszportu i poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. zł. 

Sąd nie zgodził się na takie rozwiązanie. 

- Nadal istnieją przesłanki, które legły u podstaw zastosowania tego środka i jego przedłużania. Oskarżonemu postawiono zarzut zbrodni, za popełnienie której grozi bardzo surowa kara pozbawienia wolności. Będąc na wolności oskarżony mógłby wpływać na zeznania innych świadków - uzasadnił sędzia Piotr Łaguna. 

Kolejna rozprawa w maju. Za usiłowanie zabójstwa Zimbabwejczykowi grozi nawet dożywocie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama