reklama
reklama

Żałobnicy karmili stojących przy alejce cmentarnej. Dawne zwyczaje pogrzebowe cz.4

Opublikowano:
Autor:

Żałobnicy karmili stojących przy alejce cmentarnej. Dawne zwyczaje pogrzebowe cz.4 - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW czasach dawnych, ale nie całkiem odległych, bowiem pamiętanych przez wiele osób w kwiecie wieku, umarłych pozostawiano w domu do pogrzebu. Czasem trzy dni, a czasem i dłużej.
reklama

 Przeczytaj także:

reklama

Jałmużna w alejce cmentarza

W zapomnienie odszedł zwyczaj poczęstunku chlebem, wędlinami czy innymi przysmakami, zależnie od zasobności spiżarni gospodarza, ludzi oczekujących wzdłuż głównej alejki cmentarza, m.in. cmentarza w Puszczy. Osoby te w sezonie rolnym wynajmowały się do prac polowych oraz prac w gospodarstwach, zarabiając w ten sposób na swoje utrzymanie. We Wszystkich Świętych mogli oni przyjść na cmentarz z nadzieją na to, że otrzymają żywność. Tworzyli niejako szpaler wzdłuż głównej alejki cmentarza parafii pw. św. Marii Magdaleny w Biłgoraju. Był to mocno zakorzeniony obyczaj. Ludzie, którzy szli na groby bliskich, nieśli ze sobą i świece i dary dla potrzebujących. Z czasem, w wyniku przemian społecznych, tradycja ta zanikła.  

reklama

Podobnie jak wspomniany na początku zwyczaj pozostawiania umarłego w domu do dnia pogrzebu, a potem ceremonia wyprowadzenia zwłok wraz z uroczystą procesją do kościoła.

Ciało spoczywało w trumnie. Domownicy, sąsiedzi, rodzina gromadzili się wokół na wspólnej modlitwie i śpiewach.

- Nikt nie czuł lęku przed zmarłym ani obrzydzenia do zwłok. Niektórzy spali w tym samym pokoju. A teraz ludzie, którzy spędzają całe życie z ojcem, z matką, bratem czy małżonkiem, nie chcą dotykać zwłok. Nie chcą nawet na nie patrzeć, twierdząc, że to obrzydliwe - mówi kobieta, którą spotkałam na cmentarzu. - Do czego to doszło? - rzuca w przestrzeń i wraca do swoich obowiązków.

- Znajomy opowiadał, że w niektórych krajach jest tak, że ludzie nie chcą odbierać zwłok bliskich ze szpitala. W chłodniach zalegają ciała, a rodzina, pomimo nacisków władz placówki, nic z tym nie robi. Ma w nosie. I wtedy miasto organizuje pogrzeb - opowiada mężczyzna, który porządkuje przestrzeń wokół pomnika nieopodal.

reklama

- Ale u nas jest inaczej - stwierdzam.

- No tak, coraz mniej ludzi na pogrzebach, na różańcu w domu pogrzebowym, bo teraz tak się to organizuje, też tłumów nie ma. No może jak pomrze ktoś znany albo młody - kontynuuje mężczyzna. - Kiedyś uroczystości trwały trzy dni, a teraz jakoś to inaczej jest. Takie czasy - dodaje.

- Taka moda - myślę, spacerując alejkami cmentarza.

Zdj.Powszechny był transport trumny na wozie zaprzęgniętym w konie, później ciągniętym przez traktor. Kondukt żałobny we wsi Aleksandrów.

Dziewczyny w kwiecie wieku ubierano w białe suknie, często z welonem, na wzór sukni ślubnych, młodzieńcom zakładano jasny garnitur, a w lewą klapę marynarki wpinano kwiat - jak na ślubie

Moda na bogate znicze

Podobnie rzecz się ma z wyborem trumny, makijażem pośmiertnym czy grą na trąbce na cmentarzu. Dawniej stawiano małe, otwarte znicze, dzisiaj jest trend na tzw. mercedesy, czyli ogromne, bogato zdobione plastiki albo szkła. I koniecznie, wielkie, sztuczne bukiety zatopione w cemencie. I chociaż rok w rok, powracają apele o ograniczenie plastiku na pomnikach, moda zdaje się ignorować nawoływania głosów rozsądku. Na części z lapidarium przy ulicy lubelskiej w Biłgoraju, przepychu brak. To zwiastun nowej mody na minimalizm i nowe obrzędy. Chociaż w Biłgoraju, w porównaniu np. ze Śląskiem, ludzie wciąż sceptycznie podchodzą do palenia zwłok i pochówku prochów w urnie, w lapidarium.

- Byłam kiedyś na takiej uroczystości, w sensie kremacji- opowiada kobieta w średnim wieku. - Ale to było wiele lat temu i pewnie coś się zmieniło. Wtedy - wyjaśnia, kiedy pytam o szczegóły - zgromadziliśmy się w specjalnym pomieszczeniu, za szybą, na takiej szynie czy taśmie stała trumna, zwykła sosnowa, bez zdobień. Z głośników dobiegała muzyka. Z tego, co wiem, ten utwór wybrał zmarły jeszcze za życia. Trumna zaczęła przesuwać się do pieca. Szyba została zaciemniona. Chyba jakąś kotarą. Nie widzieliśmy nic więcej. W tym przypadku nie było uroczystości w kościele, ale wiem, że są pogrzeby z urnami. Ja też taki wybiorę - kończy refleksyjnie.

- Ludzie nie myślą wcale o śmierci - wtrąca starsza pani, która ukradkiem przysłuchiwała się naszej rozmowie.

- Oj myślą, myślą - rzuca kobieta w średnim wieku.

- Chyba w święta zmarłych - prycha starsza. - Tak poza tym na cmentarzu głucho i smutno. Niektórzy z psami na spacer tu chodzą. Co to za pomysł chodzić z psem na cmentarz? To już nie ma gdzie?

- A może zrobią część dla zwierząt? - prowokuje młodsza kobieta. Uśmiecha się i nie czekając na odpowiedź staruszki, zbiera rzeczy i odchodzi.

- Tego brakowało! Zwierzęta na cmentarzu! - oburza się staruszka. - Ale w tym świecie wszystko jest możliwe.

- A pani rozmyśla o śmierci? - pytam, przewidując odpowiedź.

- Mam inne zajęcia! - zaskoczyło mnie takie wyjaśnienie. - Miejsce mam tu, obok męża, niech mu ziemia lekką będzie, a grobowiec odnowiłam rok temu. Pieniądze na pogrzeb też mam odłożone. Córka wie, gdzie schowałam kopertę. Bo nie w banku przecież. Jestem przygotowana na śmierć. Nie muszę o niej rozmyślać. Co innego młodzi! Oni to byle do jutra! Na przykład pani! - staruszka świdruje mnie spojrzeniem. - Ma pani miejsce na cmentarzu? - zaprzeczam ruchem głowy. - No to o pomnik nie pytam. A pieniądze na pogrzeb ma? - Milczę jak grób. - Ale na głupoty pewnie ma - kończy przesłuchanie kwaśnym uśmieszkiem.

Idę dalej. Narzekania staruszki na to i tamto rozpływają się w promieniach słońca. Przystaję przy pomnikach. Spoglądam na zdjęcia przytwierdzone, jakby przyklejone do nagrobków wspomnieniami. Na twarze osób, które przeżyły szmat czasu i tych, którym śmierć odebrała młodość. I tutaj widać nową modę. Kolorowe fotografie uśmiechniętych osób, jakby zatrzymanych w czasie. Stop-klatka. Pauza. W tamtej szczęśliwej chwili. Często w ulubionym miejscu. Młodszych niż wskazują daty wyryte w marmurach.

- Obrzędy pogrzebowe stają się powierzchowne - słyszę od ludzi. - Mniej ważne od atrakcji świata. Odcięte od niego grubym murem cmentarza. Jest nowa moda na jakieś bale przebierańców za demony czy coś i stawianie przed domem dyni. A mamy takie ładne polskie święta. Takie refleksyjne.

- Święto zmarłych obchodzono kiedyś w maju - rzuca młody mężczyzna.

- Listopad bardziej pasuje - wtrąca kobieta.

- Kiedyś może zrobią w sierpniu - kończy mężczyzna.

- Kto wie... - myślę.

Wszystko wciąż się zmienia. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama