Pomyślność w dniu Wigilii Bożego Narodzenia oznaczała przychylność losu w nadchodzącym roku. Na pamiątkę betlejemskiego żłóbka izbę i stół przystrajano zbożem. Pod obrus, na którym spożywano kolację, wkładano siano lub słomę, które zapewniały urodzaj. Wierzono, że gałązki świerka były siedliskiem dusz, a jodły skupiskiem bogów. Przed chorobami chroniły gałązki rozrzucone przed domem. Te rozproszone przed oborą strzegły bydło przed zarazą. Wetknięte w nawóz zapewniały obfity urodzaj ziemniaków.
Zmarłym duszom pozostawiano strawę, aby mogły się posilić
Według ludowych opowieści w Wigilię zwierzęta przyswajały umiejętność mowy ludzkim głosem. W studniach zamiast wody pojawiały się wino i miód. 24 grudnia wstrzymywano się od picia wody. Wierzono, że jak człowiek zachowuje się w Wigilię, takie powodzenie będzie miał w rozpoczynającym się za kilka dni roku. Zgodnie z prastarą religijną zasadą umartwiania ciała panował zwyczaj poszczenia do wieczornej wieczerzy. Tę spożywano dostojnie i powoli. Najadano się do syta, tak, aby w kolejnych miesiącach nie brakowało niczego. Aby zagwarantować sobie obfitość w nadchodzącym czasie, każdy musiał skosztować wszystkich potraw. Odstąpienie od stołu przed końcem wieczerzy było zwiastunem nieuchronnego pożegnania się z tym światem.W Wigilię każdy musiał wstać przed wschodem słońca, ażeby przyszłych miesięcy nie przespać. Cnotą tego dnia była pracowitość. Wystrzegano się pożyczania czegokolwiek, aby nie przekreślić tym "występkiem" oczekiwanego dostatku. Wierzono, że przywłaszczenie cudzej rzeczy zwiastowało powodzenie – nie była to kradzież sensu stricto, gdyż w następnym dniu trzeba było dany przedmiot właścicielowi oddać.
Stół do wieczerzy przykrywano bielonym, lnianym obrusem. Pośrodku kładziono bochen chleba, a na nim umieszczano opłatek. Wbrew powszechnej opinii rzadko potraw było 12 – zwyczajowo zastawiano ich od trzech do dziewięciu, przy czym powinna to być liczba nieparzysta. Domowników z kolei powinno być do pary, aby żaden z nich w najbliższym czasie nie umarł – w przypadku braku liczby parzystej, aby zaradzić nieszczęściu, dopraszano jedną osobę. Pośrodku przy stole zasiadali gospodarz z gospodynią. Tak, jak obecnie praktykowano pozostawianie pustego miejsca, jednak nie dla zbłąkanego wędrowca, lecz dla bliskich zmarłych, których dusze z zaświatów nawiedzały ziemski padół. Aby nie zająć miejsca na ławie zmarłemu, dmuchano na wolną przestrzeń. Po zakończeniu wieczerzy stół wigilijny nie był sprzątany. Zmarłym duszom pozostawiano strawę, aby mogły się posilić. Przez noc nie gaszono paleniska, by zagwarantować im ciepło. Przed rozpoczęciem kolacji gospodarze dla przybyszów uchylali okna i drzwi.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.