reklama

Dawne tradycje okresu bożonarodzeniowego cz. 3: Wizyty kolędników często kończyły się krótkimi potańcówkami

Opublikowano:
Autor: M. Kurach

Dawne tradycje okresu bożonarodzeniowego cz. 3: Wizyty kolędników często kończyły się krótkimi potańcówkami - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościTradycji i zwyczajów towarzyszących Świętom Bożego Narodzenia było więcej. Przedstawiliśmy niektóre z nich
reklama

Kolędników za swoje występy nagradzano podarkami: jajkami, ciastem lub słodyczami. Dla najbardziej szczodrych gospodarzy kolędnicy intonowali specjalnie przygotowane pieśni. Po Objawieniu Pańskim po wsi chodzili kolędnicy z drewnianą gwiazdą. Była ona przytwierdzona do długiego patyka, przy tym ozdobiona kolorowym papierem. "Wędrowcy" śpiewali kolędy, winszując wszelkiej pomyślności w Nowym Roku. Odgrywali przy tym scenki z wydarzeń determinujących narodziny Chrystusa, a wszystko to przeplecione wątkami i tradycją ludową.

reklama

Kolędnicy śpiewali kolędy, przy czym były to pieśni stricte religijne, jak również te niemające wielkiego związku ze sferą sacrum. Bardzo często były personalnie kierowane do poszczególnych domowników. Nawiedzanie domostw z kolędą miało charakter niezwykle radosny. Odgrywano scenki, niekiedy przywołujące słuchaczy o śmiech do łez. Życzenia deklamowano wierszem lub poprzez kolędę, płatając przy tym najrozmaitsze figle. Do pochodu starano się zorganizować akordeon. Wówczas wizyty kolędowe często kończyły się krótkimi potańcówkami.

Odstąpieniu od zagrody towarzyszyły śpiewane w kierunku gospodarzy pieśni. Rzadko, ale zdarzały się przypadki, że kolędnicy do chat nie byli zapraszani. W takim przypadku "obdarowywano" ich przyśpiewkami, często bardzo niewybrednymi, w których piętnowano  skąpstwo gospodarza. Im grupy kolędnicze przechodzące przez wieś były liczniejsze, tym zapowiedź pomyślności w Nowym Roku była bliższa realizacji.

reklama

Przepowiednią powodzenia była dokonana drobna kradzież

"Konik" był obrzędem magicznym, łączącym w sobie improwizowane przedstawienie o treści dramatycznej - razem z "kozą" lub "turoniem" stanowił nieodzowny krajobraz dawnej wsi w okresie bożonarodzeniowo-noworocznym.

W ostatnim dniu roku odprawiano wróżby. Ich celem było przewidzenie przyszłości w nadchodzącym czasie. Zabawy sylwestrowe stały się powszechne dopiero w XX stuleciu. Moda na odliczanie ostatnich sekund przed przyjściem Nowego Roku przyszła jeszcze później. Przepowiednią powodzenia w nadchodzących miesiącach była dokonana w tym okresie drobna kradzież.

Pierwszy dzień Nowego Roku nie mógł się odbyć bez uczestnictwa we mszy świętej w kościele. Składano sobie życzenia "Do Siego Roku". Odwiedzano rodzinę i przyjaciół. Przygotowywano uroczyste obiady, po których organizowano kuligi, często trwające cały dzień. Były to imprezy bardzo huczne, na których odważni dokazywali swoją brawurą.  

reklama

Czas dwunastnicy wiązał się z przepowiadaniem na kolejne miesiące Nowego Roku urodzaju i pogody. Obfitość w mleko symbolizowała mgła. Zasobność w jaja zwiastowało gwiaździste niebo. Choinka w chałupie stała najczęściej do 2 lutego, a więc Ofiarowania Pańskiego, zwanego Świętem Matki Boskiej Gromnicznej.

Zdj. "Z szopką" pędzla Józefa Rapackiego (1871-1929). Kolędowanie łączyło w sobie elementy religijne i zabawowe. Miało zapewnić nawiedzanym gospodarstwom pomyślność w nadchodzącym czasie

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo