Dodatkowo przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości zasądzili od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonego 1 tys. zł nawiązki. W poczet kary zaliczono pobyt Emila G. w areszcie - 29-latek spędził w nim około siedmiu miesięcy.
Oskarżonego nie było w środę w sali rozpraw. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd: pogodzili się
Sędziowie byli odmiennego zdania niż prokurator i postanowili wyjątkowo złagodzić karę dla 29-latka z gminy Poniatowa.
-
Wbrew stanowisku prokuratora sąd nie przyjął, że zamiarem Emila G. było
pozbawienie życia pokrzywdzonego. Oskarżony miał wszystkie atuty w
swoim ręku: pokrzywdzony znajdował się na jego terenie, oskarżony mógł
zadać ciosy, które mogłyby spowodować zgon pokrzywdzonego, gdyby taki
byłby jego zamiar. Sąd przyjął, że zamiarem oskarżonego było
spowodowanie rozstroju zdrowia Łukasza M. - wyjaśnił stanowisko sędzia
Piotr Łaguna. - Stąd zmiana kwalifikacji prawnej czynu i stąd taka kara.
Ona została nadzwyczajnie złagodzona, biorąc pod uwagę, iż oskarżony
pogodził się z pokrzywdzonym. Ponadto obrażenia, które odniósł
pokrzywdzony, nie były zbyt dotkliwe - dodał.
To skomplikowane
Emil G. i Natalia G. są po rozwodzie, mają razem trójkę dzieci. Para się rozstała, a kobieta zaczęła spotykać się z innym mężczyzną - Łukaszem M.
- Jako bezsporne w sprawie sąd uznał, że pomiędzy oskarżonym a poszkodowanym panowała wyjątkowo skomplikowana relacja - przyznał w środę sędzia Piotr Łaguna.
Natalia G. utrzymywała jednak kontakty
z byłym mężem. 29 października ub. r., gdy doszło do zdarzenia, kobieta
wraz z Emilem G. wybrała się na zakupy do Poniatowej, gdzie spotkali
Łukasza M. Trójka zaopatrzyła się w alkohol i pojechała samochodem do
Kocianowa, na posesję Emila G.
Nie potrafiła wybrać
Będący już pod znacznym wpływem alkoholu mężczyźni pokłócili się, a powodem ich zwady były uczucia wobec Natalii G. Kobieta nie potrafiła jednak wskazać, z którym z mężczyzn chce pozostać. 29-latek oczekiwał od Łukasza M., by ten zniknął z życia jego byłej żony, perswadując to, używał wulgaryzmów.
W końcu między mężczyznami rozgorzała szarpanina, zaczęli ganiać się wokół samochodu. Śledczy ustalili, że matka Emila G. podała mu drewnianą pałkę, której oskarżony użył do zadania swojemu rywalowi kilku uderzeń w głowę.
Emil G. miał
potem zagrozić Łukaszowi M. śmiercią, a chwilę później wyjął z kieszeni
siedmiocentymetrowy nóż i zadał pokrzywdzonemu trzy ciosy: dwa w lewe
podudzie i jeden w brzuch, kilka centymetrów poniżej pępka. Matka
napastnika zaczęła krzyczeć, by Emil G. odpuścił. Łukaszowi M. udało się
uciec, po czym zawiadomił o zdarzeniu policję.
Każdy cios mógł być śmiertelny
Mundurowi szybko ujęli 29-latka. Najpierw Emil G. usłyszał zarzut naruszenia czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, za co grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu. Mieszkaniec Kocianowa przyznał się.
Później jednak prokuratura zmieniła zarzut, biegli orzekli bowiem m.in., że cios nożem w brzuch mógł spowodować ciężki uszczerbek na zdrowiu pokrzywdzonego lub nawet jego zgon. Do zarzutu działania z zamiarem zabójstwa 29-latek już się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień. Na kolejnym przesłuchaniu opisał jednak szczegółowo przebieg wydarzeń z 29 października. Relacjonował, że Łukasz M. nie chciał opuścić jego posesji, więc uprawniało go to, jego zdaniem, do tego, co zrobił pokrzywdzonemu.
"Wskazać należy, iż każdy z ciosów, które zadał podejrzany pokrzywdzonemu, mógł okazać się śmiertelny" - wskazuje w akcie oskarżenia prokurator.
Emil G. był w przeszłości karany za uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego.