W magazynie zostało poruszonych wiele wątków dotyczących Motoru i samego Jakubasa. Miliarder pochodzący z Lublina nie ukrywał, że działalność na rzecz klubu piłkarskiego wiąże się z dużym stresem nawet dla tak doświadczonego biznesmena, jak on. – Tylu negatywnych emocji, ile przeszedłem w Motorze, nie miałem chyba przez ostatnich 10 lat we wszystkich moich firmach – przyznał.
Po 16 kolejkach obecnego sezonu lubelska drużyna zajmuje ósme miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Beniaminek ligi zdobył jak dotąd 24 punkty. – Wszystko powyżej środka stawki na koniec rozgrywek będzie dla mnie bonusem. Chciałbym, żebyśmy przebili najwyższą w historii lokatę, na której Motor zakończył kiedykolwiek sezon w elicie, czyli dziewiątą pozycję. Wiemy jednak, że to nie jest fabryka, w której się kupi 10 maszyn i ona natychmiast działa. To jest zespół. Można wdrażać maksymalnie 3-4 zawodników, którzy będą się dobrze czuć z kolegami. Jeśli próbuje się wdrażać 9-10 zawodników, to trudno spiąć taką organizację – stwierdził Jakubas. W dalszej części programu podkreślił jednak, że "na dłuższą metę mierzy znacznie wyżej i za trzy lata celuje w europejskie puchary". Ponadto widzowie mogli usłyszeć od właściciela grupy kapitałowej Multico, że "nie wierzy w to, że samorządy i państwowe spółki mogą dobrze zarządzać klubami. To jest moim zdaniem niemożliwe. Bardziej wierzę w kluby prywatne. Organizacja musi być bardzo czytelna, przejrzysta. Nie może być żadnych kumoterskich i przyjacielskich naleciałości".
CZYTAJ TAKŻE: Bolesna porażka koszykarek z rywalem z czołówki
Główny akcjonariusz i prezes klubu z Lublina był także pytany o poprzedniego trenera Motoru, Goncalo Feio oraz jego następcę - Mateusza Stolarskiego. – Mam szacunek do trenera Feio za jego pracowitość i to, co zrobił w Motorze, bo wyznaczył pewne kierunki. Jednak w tej chwili można powiedzieć, że uczeń przerósł mistrza. Mateusz i jego sztab prowadzą zespół z rewelacyjnym efektem – powiedział. Niedługo później dodał, że w przypadku byłego szkoleniowca żółto-biało-niebieskich zbyt często "emocje brały górę nad wszystkim". – Goncalo popełnił wywiad, w którym powiedział, że nie jest pewien, czy właściciel Motoru chce awansować. Potem się spotkaliśmy i powiedziałem: "Panie trenerze, przy tym stole siedzi jeden idiota. Albo jest nim pan, albo ja. Jeśli pan myśli, że wykładam parę milionów rocznie na sam klub, do tego dochodzi infrastruktura, akademia itd., włożyłem w to łącznie kilkadziesiąt mln złotych, i nie chcę awansować, to niech pan odpowie sobie na pytanie, kto jest idiotą". Trener zamilknął, chyba wtedy złapał trochę refleksji – wspominał 72-latek.
Wątek był kontynuowany i jednego z najbogatszych Polaków zapytano o wiele wewnątrzklubowych awantur z udziałem Portugalczyka. – Z trenerem Feio scysji nie miała chyba tylko sprzątaczka. Kiedy odchodził z klubu, powiedział piłkarzom, że teraz, jak go już nie będzie, to będą tu mieć dziadostwo, że piłkarze wszystko mieli dzięki niemu. Słyszałem, że byli gracze, którzy idąc na trening z Goncalo, byli zestresowani. Takimi metodami nie da się nic zbudować na dłuższą metę – ocenił.
CZYTAJ TAKŻE: Siatkarze z zaskakującą przegraną
Największym echem odbiła się kłótnia Feio z ówczesnym prezesem Motoru, Pawłem Tomczykiem, która zakończyła się wizytą byłego sternika w szpitalu (SZCZEGÓŁY). I choć do tej sytuacji doszło w marcu 2023 roku, to temat nie został jeszcze zamknięty – Paweł Tomczyk chce odszkodowania 1,5 miliona złotych, ale szczerze mówiąc, nie wiem za co. Mówił, że za to, że nie może pracy znaleźć, ale od paru miesięcy już ją ma. 20 grudnia mamy pierwszą rozprawę w sądzie i sam jestem jej ciekaw, bo to dla mnie pewne kuriozum. Tomczyk miał ode mnie propozycję ugodowego załatwienia sprawy. Pracował w klubie tylko sześć miesięcy i nie było wtedy gigantycznych sukcesów. Widocznie w tej dziedzinie też się takie przypadki zdarzają.
W rozmowie z miliarderem nie mogło zabraknąć wątków finansowych. – Mamy w Polsce jeszcze niestety za małe pieniądze na to, żeby piłka nożna stała na europejskim poziomie. I za mało płacimy, dlatego zawodnicy uciekają. Chorwacki Hajduk Split ma 32 miliony euro budżetu. Bilety na mecz kosztują tam od 28 do 32 euro. Jeśli z wejściówek nie będzie w budżecie 30-40 procent, to klub nie ma szansy się rozwijać. Przecież nie będę w Motorze przez następnych 20 lat. Klub dąży do samofinansowania i mówię o tym głośno. Natomiast będę go wspierał w transferach. Jestem w stanie wyłożyć środki na dobrych zawodników, bo to jest inwestycja. Powiem brutalnie - zawodnik nie odejdzie od nas do innego klubu w Polsce z powodu pieniędzy, bo wszędzie jest "porównywalna bieda". Może być różnica 50, maksymalnie 100 procent. Być może kilku graczy droższych mają Legia, Raków, Lech. W Portugalii, gdzie mam swój biznes, średnie wynagrodzenia są o 30 procent mniejsze, niż w Polsce, ale bilet na Benficę Lizbona kosztuje 130 euro. Między polskimi a niemieckimi pracownikami dysproporcja w płacach wynosi 1:2. Między Bayernem Monachium a najlepiej płacą drużyną w ekstraklasie 1:10, jak nie więcej. Jak to nadrobić? Moim zdaniem ceny biletów będą musiały pójść do góry. Mamy też małe wpływy z PZPN-u. W Anglii za prawa telewizyjne kluby mają prawie pół miliarda złotych. Myślę, że jesteśmy w środku budżetów płacowych w ekstraklasie. Na przyszły rok ograniczymy liczbę zawodników w kadrze pierwszego zespołu. Moim zdaniem system, w którym na każdą pozycję mamy po dwóch piłkarzy, nie jest za bardzo motywujący, bo zawsze jest ktoś niezadowolony. Powinno być czołowych 15-16, a reszta to gracze wielofunkcyjni i trochę młodzieży. Będziemy robili jeszcze sporo eksperymentów – zdradził Jakubas.
Prezes Motoru przyznał, że trener Mateusz Stolarski będzie prowadził zespół także w przyszłym sezonie, ponieważ uważa go za wysokiej klasy fachowca, podobnie członków jego sztabu. Wiadomo natomiast, że skład zostanie wzmocniony. – Potrzebujemy bramkarza, bo Ivan Brkić wypadł przez kontuzję. Jeżeli trzeba będzie zapłacić, zrobimy to. Problemy zdrowotne wyłączyły także z gry obrońcę Kamila Kruka. Nie będę zdradzał nazwisk, jakie chcemy pozyskać. Oferowałem niedawno 750 tysięcy euro za piłkarza ŁKS-u, ale tej propozycji nie przyjęto – wyznał Jakubas, po czym przytaknął, gdy dziennikarze zapytali, czy chodziło o Antoniego Młynarczyka.
Pod koniec udziału w magazynie główny akcjonariusz Motoru przyznał, że transfery Mbaye Jacquesa Ndiaye oraz Christophera Simon przekonały go do penetrowania rynku afrykańskiego. – Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to kupię w Senegalu klub i będziemy tam kształcili młodzież na naszą modłę. A zdolnych zawodników w Senegalu nie brakuje, choć często grają na "klepiskach".
Najbliższy mecz czeka "Motorowców" w poniedziałek, 2 grudnia. Na Arenę Lublin przyjedzie wówczas Radomiak Radom.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.