Impreza podzielona została na sześć bloków startowych (trzy poranne i trzy popołudniowe). Do klasyfikacji generalnej brane pod uwagę były tylko te wieczorne. Pierwsza część dnia dla Węgrów służyła jako forma eliminacji, aby wyłonić najlepszych ze swojej kadry, którzy będą startować w finałach. Dla pozostałych kadr natomiast była to forma rozgrzewki, okazja do osiągnięcia dobrego czasu w warunkach startowych oraz szansa na sprawdzenie się w innych niż zazwyczaj stylach.
Zmagania trwały trzy dni, tj. od piątku do niedzieli. Najlepsi okazali się faworyci, czyli kadra Węgier (496 punktów). Jednak niewiele gorsi od nich okazali się Polacy, w składzie których znalazła się trójka zawodników AZS UMCS Lublin. Biało-czerwoni na swoim koncie łącznie zgromadzili 461 punktów, wyraźnie wyprzedzając trzecich Austriaków (383) oraz zamykających stawkę Czechów (231).
Swój udział w dobrym wyniku kadry mieli wspomniani już pływacy z Lublina: Jan Hołub, Jan Świtkowski i Laura Bernat. Pierwsi dwaj byli między innymi częścią zwycięskiej sztafety 4x100 metrów stylem dowolnym. Hołub ponadto zajął piąte miejsce indywidualnie na dystansie 50 metrów tym samym stylem (23.25 sekundy). Świtkowski natomiast był czwarty na 200 oraz siódmy na 400 metrów. Jego czasy wyniosły odpowiednio 1:49.14 oraz 4:05.23. Swoje trzy grosze dołożyła też zaledwie 15-letnia Laura Bernat. W zmaganiach grzbiecistek na 200 metrów z wynikiem 2:18.51 sekundy była szósta.
Z kolei jeśli chodzi o występy w sesjach porannych, zawodnicy AZS UMCS Lublin również pokazali się z dobrej strony. Hołub zmagania na “setkę” stylem dowolnym ukończył z trzecim czasem (50.43), a Świtkowski ustanowił swój nowy rekord życiowy na 50 motylkiem. Od niedzieli wynosi on 24.50 sekundy.
- Bardzo cieszyłem się na zawody w Budapeszcie. Pracowaliśmy z trenerem Maćkiem Hamplem głównie nad elementami, w których miałem spore braki. Nie mogłem się zatem doczekać, aby przetestować moje możliwości w wodzie. Co prawda ten koronawirusowy sezon z powodów osobistych nie został przeze mnie przepracowany tak, jak powinien, jednak jestem zadowolony ze swoich startów. Traktuję je jako naukę na przyszłość oraz oznakę, że idę w dobrą stronę. Najbliższy czas spędzę korzystając z lata. Bardziej lub mniej aktywnie przy tym wypoczywając, aby nowe sezon rozpocząć w pełni sił, zmotywowany do dalszej pracy. Na ten moment kolejnymi dużymi zawodami, jakie mnie czekają są dopiero grudniowe Mistrzostwa Polski. Ale jestem przekonany, że trenerzy kadry narodowej coś wymyślą i nie raz będę miał okazję, aby jeszcze pościgać się do tego czasu ‒ mówi Jan Hołub.